,, Dwa oblicza "

267 24 3
                                    


POV.: Emily

Jestem już coraz bliżej. Nic mnie nie powstrzyma! Aż nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Wreszcie zwycięstwo! Wzbiera we mnie wściekłość jak pomyślę ile czasu zmarnowałam, by ją spotkać i zabić. To było aż za proste. Nawet nie mam satysfakcji z tego, że mogę się z nią wreszcie rozprawić.

Wpatrując się jakby od niechcenia w twarz dziewczyny, biorę zamach i...

Niespodziewanie, kiedy moja ręka znajduje się minimetry od klatki piersiowej Kate, coś, a raczej ktoś łapie mnie za nadgarstek. Uścisk jest tak mocny, że prawie czuję jak miażdży mi kości. Mimowolnie z pomiędzy moich warg wydobywa się cichy wrzask bólu i zaskoczenia. Z dezorientacji opuszczam nóż.

- Co jest kurwa?!! - wykrzykuję, gdy zdążam się nieco otrząsnąć.

POV.: Kate

Wiedziałam. Po prostu wiedziałam, że ta dziwka coś knuje! I co?! Jak zwykle wyszło na moje. Ohh,  czemu ja nigdy się nie mylę?! To już się robi denerwujące. Choć teraz moja kochana/pieprzona podświadomości, dziękuję za uratowanie życia.

- ,, Drobiazg ". - odpowiadam sobie również w myślach, a następnie uśmiecham się pod nosem.

Do rzeczy. Od początku wydawało mi się to dziwne jak na mnie patrzyła i jak się zachowywała. Nie umie się ukrywać, bidulka. - myślę ironicznie.

Ale najbardziej zastanawia mnie jeden fakt, który już na początku naszego spotkania, wywołał u mnie dreszcze.
Dlaczego mnie pamięta?! Przecież Slenderman usunął im pamięć już dwa tygodnie temu! Nie ma prawa mnie rozpoznać jako Kate. Chociaż... operator mówił, że pamiętają mnie tylko osoby, które... Nie to niemożliwe... Na pewno jeszcze eliksir nie zaczął prawidłowo działać.

Otwieram oczy. Nad sobą widzę zdezorientowaną, zdziwioną Emily. Kiedy wpatruję w nią zabójczym wzrokiem, udaje jej się tylko wydusić:

- Co jest kurwa?!

- Niespodzianka. - odpowiadam krótko i jednym, szybkim ruchem mocno ciągnę dziewczynę za rękę, jednocześnie wstając, a następnie wykonuję szybki obrót.

Role się odwracają. Teraz to ja stoję nad przerażoną, zdziwioną, porządnie wkurzoną ,, przyjaciółką ".

- Nie spodziewałaś się takiego zwrotu akcji, co? Już zdążyłaś cieszyć się niedoszłym zwycięstwem. ,, Nie chwal słońca przed zachodem ", kochana. Następnym razem wymyśl coś lepszego. Oh nie, czekaj, co ja mówię? Przecież następnego razu już nie będzie!

- Ale..., ale to niemożliwe... - mówi prawie szeptem dziewczyna - ...przecież... wypiłaś...

- Hahahahahahaha - mój głośny śmiech przerywa jej w pół zdania - No nie wierzę. Naprawdę myślałaś, że jestem aż tak głupia?! Oj, biedna, mała Emily. Zastanawiasz się pewnie jak to zrobiłam, co?

Dziewczyna patrzy się na mnie zdziwiona i bardzo wystraszona. Wie, że mam przewagę. Nie porusza się, jedynym ruchem jest jej nie równomiernie podnosząca się i na zmianę opadająca klatka piersiowa. Jednak udaję mi się dostrzec jak leciutko, prawie niezauważalnie porusza głową w przód i w tył, w geście potwierdzającym, iż chce znać odpowiedź na moje pytanie.

 - Hmm, co tu dużo mówić. Nie było to trudne. Od początku wiedziałam, że coś kombinujesz. Znam cię przecież od bardzo dawna i potrafię zwęszyć kiedy coś knujesz. Ile razy siedziałam z tobą i słuchałam co zamierzasz zrobić tym sukom z podstawówki. Pamiętasz jak mówiłaś, że najchętniej oskalpowałabyś tą głupią Juliet i wepchnęłabyś jej własne włosy głęboko w gardło? Albo twój były Nicolas? Siedziałaś obok mnie i groziłaś, że chętnie wydłubałabyś mu oczy, i wepchnęłabyś je w pizdę tej szmacie z którą cię zdradził? - Tu zachichotałam - Myślisz, że nie pamiętam co mówiłaś? Jakie miałaś plany i jak nigdy nikomu nie odpuszczałaś? Kiedy do mnie napisałaś, że przepraszasz i prosisz o wybaczenie, od razu sprawa zaczęła mi śmierdzieć. Dając mi kubek, w twoich oczach błysnęły podejrzane iskierki radości. Tak było również później, gdy widziałaś, że herbaty ubywa. W rzeczywistości, kiedy tylko nie koncentrowałaś na mnie wzroku, przychylałam lekko naczynie i wylewałam jego zawartość za poduszkę, o którą się opierałam. - ruchem głowy wskazuję przedmiot - Pewnie zastanawiasz się teraz w jaki sposób przewidziałam, że chcesz mi podać te leki co? Otóż przechadzając się po pokoju zauważyłam na półce opakowanie tabletek nasenno - otępiających. Wiem, że nigdy nie przyjmowałaś takich leków i jakąkolwiek chorobę stałaś się wyleczyć naturalnie, a nie faszerować się lekami, bo jak sama twierdziłaś ,, to tylko truje człowieka ". Tym sposobem domyśliłam się, że chcesz je we mnie wcisnąć a jak to zrobić inaczej niż przez podanie napoju, by ofiara się nie zorientowała? - uśmiecham się szeroko, kończąc wywód.

Dziewczyna nie wygląda już na wystraszoną, a wściekłą do granic możliwości. Jej twarz przybrała kolor purpury, brwi powędrowały ku dołowi i utworzyły drobne zmarszczki na czole oraz wokół oczu. Chciałaby pewnie teraz wykrzyczeć co o mnie myśli i zwyzywać od najgorszych, jednak widocznie się powstrzymuje. Zapewne przez to, że zdaje sobie sprawę z tego, iż znajduje się na przegranej pozycji.

Zapada chwila ciszy przerywana jej głośnym, gniewnym oddechem na mój sarkastyczny uśmiech, który posyłam w jej kierunku. W końcu po wielu mozolnych próbach, by nie powiedzieć niczego co mogłoby ją pogrążyć, Emily wypluwa tylko oschłe:
 
- Oh, pieprz się Kate. Cieszę się, że mogłam chociaż zepsuć ci życie.

- Co masz na myśli? - pytam zaciekawiona.

- Twojego ojca.

- Co?!! - wykrzykuję, nie rozumiejąc o co jej chodzi.

- Chodzi mi o ten wypadek, który ,, spowodowałaś ", gdzie zginął twój tata.

- A co ci do tego?! - pytam już wkurzona, ale jednocześnie zdziwiona i zaintrygowana. Emily widocznie rozluźnia się i próbuję zagadać mnie, by za wszelką cenę przedłużyć moment swojej śmierci, bo raczej nie liczy na to, że teraz puszczę ją wolno, a przynajmniej taką mam nadzieję. Złość i strach znika z jej twarzy, a wpływa na nią dziwny uśmieszek, podobny do tego, który przed chwilą jej posyłałam. Widocznie jest z siebie zadowolona.

- Oh, Kate... od tamtego wypadku cały czas ty i wszyscy na około zrzucają na ciebie winę za to co się wtedy stało, ale... prawda jest inna. To nie przez ciebie Kate...

- Do czego zmierzasz? - zadaję pytanie, tym razem już nieco spokojniejszym tonem. Boję się odpowiedzi.

- To ja zabiłam twojego ojca...

-------------

Ta dam! Rozdział nieco krótszy, ale mam nadzieje, że przypadł Wam do gustu. Następny pojawi się niedługo i postaram się, by był dłuższy.
Co myślicie o tym, że Emily zabiła ojca Kate? Jak to się stało? Czy to było zaplanowane morderstwo? Co kierowało dziewczyną do popełnienia zbrodni?
To wszystko w następnym rozdziale...! 😉😁😀😊☺❤😘💙💚😘😙😁😉😀😊☺

,, Do zobaczenia w piekle, kochanie... // Jeff The Killer " ✔️ ZAKOŃCZONE  cz. IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz