~ This is hell ~
— To ty – szepnęłam, kucając obok klatki. Patrzył na mnie smutnym a spojrzeniem, a chwilę potem wcisnął pysk między kraty.
Gwen zaśmiała się z sarkazmem — Głupi sierściuch.
Zmierzyłam ją piorunującym wzrokiem, lecz nie było stać mnie na żaden ruch.
— Twoi rodzice byli szanowanymi łowcami, ciekawe co by powiedzieli na to, że ich córka spoufala się z wilkiem. – wyjęła z kieszeni czerwoną szminke, nakładając ją na usta. – Muszę cię zawieść, bo tw9j ukochany wilczek zamienił Leo w takiego samego potwora jakim jest on.
— O czym mówisz? – na dźwięk imienia mojego brata wielka gula utkwiła mi w gardle.
— Twój brat jest wilkołakiem, został ugryziony. – rzuciła mi używany wsześniej przedmiot. – Masz zamiar coś z tym zrobić?
Wciągnęłam świstwem powietrze i nagle zdałam sobie sprawę, dlaczego przez ostatnie miesiące mój brat tak wycofał się z życia towarzyskiego jak i spędzania czasu ze mną.
— Nie mam zamiaru nic z tym robić. – syknęłam pewnym siebie głosem, a przynajmniej na taki go wykreowałam. Nie byłam ani trochę przekonana co do swoich słów.
W głowie dźwięczały mi jej słowa. Twój brat jest wilkołakiem.
Ciszę między nami przerwał dźwięk komórki, rudowłosa wyjęła telefon, rzucając okiem na ekran.
— Muszę odebrać. – powiedziała, kierując się do wyjścia z hali. – Jeśli cokolwiek ruszysz, obiecuję, że pożałujesz. – z tymi słowami ją opuściła.
Jeszcze raz rozejrzałam się po klatkach, a napięcie na chwilę się ulotniło.
— Sluchajcie mnie. – powiedziałam dość zdecydowanie. – Wypuszcze was stąd, obiecuje. Muszę tylko wpasować się w ich "organizacje" a potem, gdy mi zaufają, pomoge wam się wydostać. – wygłosiłam swojego rodzaju przemowę i uśmiechnęłam się na widok kilku wilków patrzących na mnie.
Nie chciałam zgrywać bohaterki, chciałam tylko oddać im to co zostało brutalnie zabrane.
Nie wiedziałam skąd i dlaczego wpadłam na taki pomysł, ale podejrzewałam, że jest to mała zasługa Martinusa.
To on pomógł mi zrozumieć siebie.
— Nie bójcie się mnie. – szepnęłam spokojnie, przechodząc obok coraz to innych wilków. Wiedziałam, że znajomy wilk wodzi za mną wzrokiem, czułam to.
Dźwięk otwieranych drzwi oznaczał powrót Gwen, natychmiast przybrałam zimny wyraz twarzy, lecz nie potrafiłam ukryć współczucia malującego się w oczach.
[...]
— Poznaj Yasera Hollanda, to mój, a niedługo i twój szef. – stałam w dość małym gabinecie, którego ściany idealnie pasowały do nastroju tego miejsca, były pomalowane na czarno. Przede mną stał średniego wieku mężczyna w czarnym kombinezonie. Rysy jego twarzy były za ostre, by stwierdzić, że jest miłym człowiekiem, a piwne oczy śledziły mnie stalowym spojrzeniem.
— Sue, jak miło widzeć cie po latach – wypowiedział te słowa głosem ociekającym od fałszu.
Nie odpowiedziałam.
Yaser mówił dalej — Ostatnio widziałem cię jak byłaś malutka, miałaś może ze dwa lata.
Przewróciłam mentalnie oczami. Co za dziwny facet.
— Zasada jest jedna, każdy łowca ma własnego wilka do dyspozycji, wilk, po specjalnym szkoleniu, ma pomagać w polowaniu. – podał mi kolczatke i kaganiec. – Za chwilę wybierzesz jakiegoś.
Skrzywiłam się na widok kolczatki, napewno nie za fajnie jest nosić to na szyi.
Gwen przyprowadziła mnie tu po to, abym poznała ich przywódce, albo jak to ona określiła twojego niedługo też.
Poczułam mdłości na samą myśl o polowaniach. Widok krwi nie należy do najpiękniejszych widoków na świecie, jednak na myśl przyszło mi, że skoro mam wybrać własnego wilka wybiorę tamtego, który był mi znany.
— Najpierw jednak pokaże ci mojego osobistego wilka. – mężczyna otworzył drzwi umiejscowione za jego biurkiem, a ja poczułam mdłości.
Przede mną ( oczywiście w wilczej postaci - aut. ) stał Martinus.
_______________________________
Hi wszystkim :3
Liczę na gwiazdki i komentarze.
CZYTASZ
𝔐𝔬𝔯𝔡𝔢𝔯𝔠𝔞 - 𝔪.𝔤
ФанфикCzasami mamy wrażenie, że nie spotka nas nic lepszego jak i nic gorszego od tego, co wydarzyło się w przeszłości. Nie jesteśmy sami na tym zniszczonym świecie i ja się o tym przekonałam, lecz wiele za późno. Kopiowanie książki zabronione.