Rozdział 27.

317 22 4
                                    

Wysiadając z taksówki oczywiście nie obyło się bez zwracania na siebie niepotrzebnej uwagi innych. Z racji tego, że dojechaliśmy na miejsce już po rozpoczęciu festiwalu stanęliśmy sobie z tyłu.

- Ja wiem, że dziś miało się obyć bez picia, ale... - odezwał się Norbert.

- Ale idziemy na piwo. - dokończyłam ruszając w stronę nalewaków.

Wszyscy wzięliśmy sobie po piwie i wróciliśmy do wcześniejszego miejsca.

- Czelajcie dzwoni do mnie Żaba. - powiedział Borys, który odszedł od nas kawałek.

Po szybkiej rozmowie znów do nad podszedł.

- Mamy iść pod scenę. - powiedział upijając łyk piwa.

- No to nie ma na co czekać. - odezwał się Sebastian.

Od razu po jego słowach ruszyliśmy.

Kiedy byliśmy już pod sceną zobaczyliśmy Mateusza uśmiechniętego od ucha do ucha. Ochroniarz nas wpuścił bez najmniejszego problemu.

Przywitaliśmy się z Mateuszem i udaliśmy się do pewnego rodzaju "namiotu", w którym była cała reszta artystów, którzy mieli dziś występować.

Usiedliśmy na wolnych miejscach i zaczęliśmy rozmawiać z naszymi znajomymi.

*skip time*

Długo nie trwała nasza rozmowa, ponieważ stwierdziliśmy, że idziemy pod scenę się bawić.

Zaczęliśmy się świetnie bawić i w ogóle nie zwracaliśmy uwagi na otaczających nas ludzi.

Widać było, że najlepszą zabawę miał Norbert z Jankiem, który próbował naśladować jego ruchy, co muszę przyznać wyglądało przekomicznie. Wyjęłam telefon, aby ich nagrać. Dodałam napis "tancerz z Lubaczowa i jego uczeń" i wstawiłam na instastory.

- Chodź pójdziemy po jeszcze jedno piwo. - powiedziałam do Blanki, która właśnie upijała ostatni łyk.

- No możemy się przejść, tylko tak nie postrzeżenie, bo zaraz zostaniemy kelnerkami. - odezwała się brunetka pokazując palcem na wyjście.

- Faktycznie to było bardzo dyskretne. - zaśmiałam się.

- Gdzie idziecie? - zapytała blondynka podchodząca do nas.

- Idziemy po piwo. - powiedziałam jej na ucho.

- To idę z Wami. - wydarła się z całych sił, abyśmy mogły ją usłyszeć. Na całe nieszczęście nie usłyszałyśmy jej tylko my.

- Gdzie idziecie?

- Toi Toi. - odezwałam się, bo to była pierwsza myśli, jaka przyszła mi do głowy.

- No dokładnie. - powiedziała Blanka, kiwając głową.

Uśmiechnęłyśmy się we trzy i wyszłyśmy za barierki.

Ruszyłyśmy w stronę kas, gdzie można było kupić żetony.

Kiedy miałyśmy już małe krążki udałyśmy się w stronę stoisk z piwem. Każda wzięła sobie po jednym i stanęłyśmy sobie niedaleko stoisk, aby w spokoju wypić piwo.

- A tak właściwie, to czemu nie możemy iść z tymi piwami tam? - zapytała Amelia.

- W sumie to możemy i powiemy, że kupili nam jakieś typki. - powiedziała Blanka.

- Głupia jesteś. - pokręciłam głową śmiejąc się i ruszyłyśmy w stronę barierek.

- A panny to gdzie się wybierają? - zapytał ochroniarz, który przy nich stał.

PLAY ME LIKE A PIANO |SILES|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz