Wiem, że w poprzednich częściach miałam w zwyczaju wstawiać przedstawienie postaci, lecz w tej nowej dojdą tylko dwie osoby, więc przedstawię je na bieżąco. Miłego czytania!
*Lonny*
Staczałam właśnie przyjacielski pojedynek z Giny na polanie w pobliżu szkoły. Co ciekawe, córka Kapitana Haka wyglądała na całkowicie zdekoncentrowaną. W pojedynku dawało mi to znaczną przewagę, jednak byłam zdziwiona, bo tego typu sytuacje w ogóle nie leżały w naturze dziewczyny. Ona zawsze była w pełni skupiona na walce, tylko dzisiaj było inaczej. Wytrąciłam jej szablę z ręki, co ostatecznie zadecydowało o moim zwycięstwie. Giny jednak nie wyglądała na jakoś szczególnie zainteresowaną naszym pojedynkiem. Coś musiało być na rzeczy, więc postanowiłam dowiedzieć się, co takiego.
- Laska, zwykle pokonanie ciebie stanowi o wiele większe wyzwanie. Coś ty taka myślami gdzieś indziej?
- Wydaje ci się. - mruknęła ewidentnie przygnębiona, siadając na trawie.
- Nie powinnaś mieć takiej miny. W końcu jutro do Auradonu przyjeżdża twój brat. Myślałam, że cieszysz się z tego powodu.
- Cieszę się, jasne, że się cieszę. W końcu będziemy mogli pobyć sami, bez Umy. - Giny zrobiła uradowaną minę, jakby jej prośby po bardzo długim czasie w końcu zostały spełnione. A może właśnie tak było?
- To, czym się tak martwisz? - przysiadłam się do niej.
- Chodzi o Jaka. Ostatnio jakoś dziwnie się zachowuje. Chodzi jakiś spięty, jakby coś go wyjątkowo mocno stresowało. Rzadko kiedy lata, czy to na smoku, czy o własnych siłach. Naprawdę nie wiem, co się z nim dzieje.
- A próbowałaś z nim o tym rozmawiać?
- Jasne, że tak, ale on nie chce mi nic powiedzieć. Unika tematu, jak ognia, a kiedy naciskam, później zaczyna unikać też mnie. Już sama nie wiem, co jest gorsze; patrzeć jak na siłę stara się uśmiechać, czy jak próbuje omijać mnie szerokim łukiem.
- Może z Maxem pogadaj? To w końcu jego najlepszy kumpel, na pewno coś wie.
- Też już próbowałam, ale albo wybucha śmiechem, albo odpowiada mi, że najlepiej będzie, jeśli Jake sam mi powie, co jest grane.
- Cały Max. - skomentowałam z delikatnym uśmiechem.
- No właśnie. - mruknęła mniej zadowolona z takiego obrotu sprawy.
*Jake*
Siedziałem w swoim pokoju w Nibylandii, a towarzyszyły mi lodowe bliźniaki. Konkretnie, to ja chodziłem wte i z powrotem, Max rozwalony na moim łóżku śledził mnie wzrokiem z rozbawieniem wymalowanym na twarzy, natomiast Hunter spoglądał to na mnie, to na niego, jakby zastanawiał się, co z nami nie tak. Ja jednak nie zwracałem większej uwagi na chłopaków, gdyż po głowie chodziła mi tylko jedna myśl, która swoją drogą przyprawiała mnie o ciarki. TO JUŻ JUTRO. Już jutro brat Giny przyjeżdża do Auradonu, a ja bardzo stresuję się ponownym spotkaniem z nim. Jasne, widziałem go tylko raz, ale niestety nie jest to jedno z moich najwspanialszych przeżyć. Tata oczywiście zamiast chociaż spróbować podnieść mnie na duchu, stwierdził, że Harry zapewne będzie bardzo przypominał Kapitana Haka i musiał jeszcze dodatkowo podkreślić, jak bardzo będę miał z nim przerąbane. Nie ma to jak wsparcie w rodzinie, co nie?
- Zaraz ścieżkę tu wydepczesz. - odezwał się Max, nadal z rozbawieniem obserwując moje poczynania.
- Widać bardzo, że się stresuję? - spytałem, chociaż odpowiedź była mi znana.
- Nieee, no co ty? - odparł z wyraźnie wyczuwalną ironią w głosie. - Udało ci się ukryć to na tyle skutecznie, że Giny i prośbą i groźbą próbowała wyciągnąć ode mnie, co ci się dzieje.
CZYTASZ
Następcy : Między nami piratami
FanfictionTrzecia część trylogii. Pierwsza to "Miłość zakazana nie jest niemożliwa," druga zaś "Serce skute lodem." Tych, którzy jeszcze nie czytali poprzednich części, gorąco zachęcam do zapoznania się z nimi, przed przeczytaniem tego opowiadania. Na na poz...