5. Czasem okazja sama wpada nam w ręce

624 31 1
                                    

*Giny*

Ogarniałam porządek w swojej kajucie, ponieważ jeszcze dzisiaj chciałam oprowadzić Harry'ego po okręcie i przedstawić go dziewczynom. No dobra, chciałam też z nim porozmawiać o zachowaniu Felixa. Skoro mój brat się z nim przyjaźni, powinien wiedzieć, co go napadło. A może to właśnie Harry pociąga tu za sznurki, żeby skłócić mnie z Jakiem? Niby miałoby to sens, ale Felix nie jest taki, żeby bez gadania zrobić wszystko, co zleci mu mój brat. Gil owszem... ale Felix? 

- Giny? - w otwarte na oścież drzwi zapukała Wendy. Trochę zdziwiłam się jej widokiem, ponieważ nigdy wcześniej nie było jej tu u nas. 

- Jake poleciał gdzieś z Maxem, jeśli go szukasz. 

- Nie... tak się składa, że przyszłam do ciebie. Mogę zająć ci chwilę? 

- Jasne, wchodź. - Wendy skorzystała z mojego zaproszenia, po czym obie sobie usiadłyśmy. Kobieta w fotelu, natomiast ja na łóżku. 

- To, o co chodzi? - spytałam totalnie wyluzowana, jednak Wendy wyglądała, jakby nie wiedziała, jak ubrać w słowa to, co chce powiedzieć. 

- Posłuchaj, ja... miałabym do ciebie pewną prośbę. 

- No to słucham. - nie cierpię owijania w bawełnę, ale jakoś przeżyję. Skoro Wendy specjalnie przyleciała z Nibylandii, żeby ze mną porozmawiać, pewnie jest to coś naprawdę ważnego. Zwykle Piotruś Pan wysyła Charlotte, żeby ze mną pogadała. Nikt z dorosłych osobiście się tym nie zajmuje. Z całą pewnością nadal nie mają do mnie pełnego zaufania z racji tego, kim jest mój ojciec. Jedynie tu obecna Wendy zdaje się nie zważać na moje drzewo genealogiczne.

- Nie wiem, jak ci to powiedzieć... 

- Tak po prostu. - wzruszyłam ramionami. 

- No dobrze... Zależałoby mi na tym, żeby Jake polepszył swoje kontakty z Piotrusiem. Rozumiesz, o co chodzi? 

- Tak, jasne. Przecież ja też staram się teraz odnowić kontakty z moim bratem. 

- Właśnie, bo widzisz... Piotruś i Jake byli kiedyś bardzo blisko, ale... 

- Ale się pojawiłam. - dokończyłam, odczuwając ukłucie spowodowane poczuciem winy. - Naprawdę nie chciałam odcinać Jaka od rodziny. 

- Wiem o tym, zupełnie nie to miałam na myśli. Wcale nie obwiniam cię o tę sytuację, tylko proszę o pomoc w jej naprawieniu. 

- Nie bardzo wiem, jak mogę pomóc. 

- Ja wprawdzie próbowałam już rozmawiać z Jakiem o ponownym zbliżeniu się do Piotrusia, ale on nadal z tyłu głowy ma wydarzenia z zeszłorocznego Dnia Rodziny. Zastanawiałam się, czy... 

- Ja bym z nim nie porozmawiała? 

- Gdybyś mogła... Jak mówiłam, Jake mnie w ogóle nie słucha, ale jestem pewna, że ty jesteś w stanie na niego wpłynąć. Mogę na ciebie liczyć? 

- Zrobię, co się da. 

- Dziękuję, Giny. 

*Charlotte*

Nie potrafię przestać myśleć o sytuacji między Giny, a tym nowym z Wyspy, której byłam świadkiem. Nie umknęło mojej uwadze, że ten chłopak ewidentnie próbował poderwać córkę Kapitana Haka. A gdyby tak... Nie Charlotte, dość! Dosyć szkód narobiłaś, próbując ich rozdzielić. Gdyby Giny rzeczywiście została dziewczyną tamtego chłopaka, Jakowi pękłoby serce. Nie dopuszczę do tego!... Chociaż wtedy to ja mogłabym być tą, która mu to serce poskleja... Nie Charlotte, przestań wreszcie! Jake kocha Giny, nie ciebie, POGÓDŹ SIĘ Z TYM W KOŃCU!!! Poza tym w życiu nie odważyłabym się odezwać do tamtego chłopaka. On był jednym z tych, którzy napadli mnie, kiedy przyleciałam na Wyspę Potępionych. To przeżycie było trzy razy gorsze, niż najgorszy koszmar, jaki kiedykolwiek miałam. Za nic w świecie nie chciałabym tego powtarzać. 

Następcy : Między nami piratamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz