Kilka lat później...
*Jake*
Moja żona wybierała się właśnie z Melodią i Leą na całodniowy rejs wraz ze szkolną wycieczką liceum w Auradonie. Mnie za to przypadło zadanie przypilnowania naszej trzyletniej córeczki, Jessie. Tak, wszystko co nam przedstawiła, kiedy wraz z Hanną i Erikiem przenieśli się do Auradonu naszych czasów, w dużym stopniu się spełniło. Jedyną różnicę chyba stanowią relacje mojej ukochanej z córką Urszuli, ale poza tym wszystko toczy się, jak ma.
- Jakie, obiad macie w lodówce, tylko musisz go odgrzać.
- Wiem. - zapewniłem, choć niewiele to dało.
- Odgrzać, a nie spalić, jak to było ostatnio.
- Wiem, pamiętam. - coś czuję, że będę miał to jeszcze długo wypominane.
- Charlotte i Felix wczoraj wrócili z Lwiej Skały, także jakbyś nie dawał sobie rady, ona jest pod telefonem.
- Serio już wrócili? Myślałem, że impreza z okazji narodzin Bruna będzie trwała dłużej. Wiesz, że nawet Nibylandia nie ma tak powalonej tradycji, jak królestwo Kiary. - Bruno to trzymiesięczny synek Charlotte i Felixa, a jako że syn Skazy i córka Simby jakoś się dogadali, co jest dużą zasługą Kovu, jego dzieci są brane po uwagę, jak członkowie rodziny królewskiej, co skutkuje szeregiem wymyślnych tradycji.
- Pamiętaj też, żeby nie zostawiać małej z naszymi ojcami, kiedy ci przebywają w jednym pomieszczeniu.
- Tak, wiem. Chociaż ostatnio wytrzymali ze sobą prawie całą godzinę bez kłótni. To nowy rekord! - zauważyłem z entuzjazmem, którego Giny nie podzielała.
- Kochanie... - objąłem ją od tyłu i złożyłem na jej policzku delikatny pocałunek. - Jestem już duży i dam sobie radę.
- No wiem. - westchnęła.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
- Jessie, mamusia za chwilę wychodzi! Chodź się z nią pożegnać! - zawołałem naszą córkę, która od razu do nas przydreptała i uwiesiła się Giny na nodze.
- Mamusiu, mogę pojechać ś tobą? Będę gziećna. - dziewczynka spojrzała czarnymi oczkami na swoją rodzicielkę, a ta jedynie się uśmiechnęła i kucnęła przy niej.
- Zostań tutaj. Zaopiekujesz się tatą, kiedy mnie nie będzie, a ja wrócę akurat, żeby opowiedzieć ci bajkę na dobranoc, dobrze?
- No dobla. - Giny odsunęła ogniste włosy naszej córeczce, po czym delikatnie pocałowała ją w czółko. Jessie bez słowa się do niej przytuliła. - Będę źa tobą tęśknić.
- Ja też będę za tobą tęsknić, skarbie. - moja żona podniosła naszą córkę, po czym dała ją mnie. - Jakie, trzeba będzie ją uczesać. - ekstra, czemu ona daje mi tak mało wykonalne zadania?
- Mamo, ja nie ścię się ciesiać! - jęknęła niezadowolona dziewczynka.
- Myszko, ale czasami trzeba. - Giny pogłaskała ją po głowie. - Na pewno dacie sobie radę?
- Tak skarbie, na pewno.
- To ja lecę. - daliśmy sobie krótkiego całusa na pożegnanie, po czym moja żona opuściła nasze mieszkanie, które w Nibylandii wybudowali nam Zgubieni Chłopcy w ramach ślubnego prezentu. Mieliśmy bardzo dobry widok na morze, więc z okna mogliśmy patrzeć, jak moja żona wchodzi na statek, a ten rusza z zatoki.
- No to mamy cały dzień tylko dla siebie. - zwróciłem się do córki.
- Tatusiu, ja tęśknię źa mamą. - dziewczynka wbiła we mnie smutne spojrzenie.
CZYTASZ
Następcy : Między nami piratami
FanfictionTrzecia część trylogii. Pierwsza to "Miłość zakazana nie jest niemożliwa," druga zaś "Serce skute lodem." Tych, którzy jeszcze nie czytali poprzednich części, gorąco zachęcam do zapoznania się z nimi, przed przeczytaniem tego opowiadania. Na na poz...