20. Następcy następców

509 25 3
                                    

*Giny*

Spoglądaliśmy na dziewczynę, nie wiedząc, co myśleć o jej wyznaniu. Ona niby jest naszą córką?

- Co się tak na mnie patrzycie? Tak wiem, że to trochę dziwne zobaczyć swoją córkę, jako nastoletnią dziewczynę, ale to naprawdę ja.

- Zaraz... jesteś naszą córką? - odezwał się Jake. Może i jest do niego bardzo podobna, ale jakoś nie chce mi się w to wszystko wierzyć.

- Tak, tato. - nastolatka się wyszczerzyła. - Ja i moi przyjaciele przybyliśmy tutaj z przyszłości.

- Ale to niemożliwe. - stwierdziłam. - Po pierwsze, podróże w czasie są nierealne. Po drugie, nie nazwałabym swojej córki Jessie.

- Tak właściwie to dziadek James wygrał pojedynek o to, jak dać mi na imię. - rudowłosa wzruszyła ramionami z ogromnym uśmiechem.

- Too rzeczywiście miałoby sens. - przyznałam, jednak nadal nie dowierzałam, że właśnie stoję przed własną córką.

- Chwila... - podeszła do nas białowłosa dziewczyna. - Ty tego nie wiedziałaś?

- Niee... skąd niby miałabym to wiedzieć? - teraz to mroźnooka spojrzała na nas, jakby zobaczyła ducha.

- Dobra, po ile wy macie lat? - wymieniłam spojrzenia z Jakiem.

- Po szesnaście. - odpowiedzieliśmy jednocześnie. Tym razem nie tylko białowłosa spoglądała na nas, jak na przybyszów z innej planety. I to ponoć oni przybyli tu z przyszłości.

- To... który to jest rok?

- Dwa tysiące szesnasty.

- DWA TYSIĄCE SZESNASTY?! - nasza domniemana córka spojrzała na swojego przyjaciela, jakby planowała jego zabójstwo. - ERIK, MATOLE JEDEN, MIAŁEŚ NAS PRZECIEŻ PRZENIEŚĆ DO DWA TYSIĄCE DWUDZIESTEGO CZWARTEGO! JAK ONI TERAZ MAJĄ NAM UWIERZYĆ, ŻE JESTEŚMY ICH DZIEĆMI, SKORO NAWET NAS JESZCZE NA ŚWIECIE NIE MA?!

- Może ona wygląda, jak ja, ale charakter zdecydowanie ma po tobie. - stwierdził Jake z szerokim uśmiechem, za co dostał ode mnie z łokcia.

- Dobra, może i nie do tego roku, jaki miał być, ale i tak przeniosłem nas w czasie. Babcia Diabolina będzie ze mnie ogromnie dumna. - chłopak uśmiechnął się ewidentnie zadowolony z siebie. Słysząc jego słowa, wymieniłam zaskoczone spojrzenia ze swoim chłopakiem.

- Babcia Diabolina?! Czy to znaczy, że ty jesteś...?

- Tak, jestem książę Erik syn króla Bena i królowej Mal, a to moja lepsza połowa, księżniczka Hannah córka króla Huntera i królowej Fary. - chłopak objął białowłosą ramieniem.

- A ty masz jakiegoś chłopaka? - Jake zwrócił się do Jessie. Spojrzałam na swojego chłopaka spod byka, natomiast zapytana dziewczyna się zmieszała. Jej towarzysze z kolei spojrzeli na nią niepewnie. Coś czułam, że Jakie nie powinien był o to pytać... nawet, jeśli nie miałam pojęcia, czemu. - No co się tak patrzycie? Chyba, jako ojciec mam prawo wiedzieć takie rzeczy. - pokręciłam głową z niedowierzaniem. Jake chyba naprawdę chciałby w przyszłości zostać ojcem. No... skoro Jessie tutaj jest, znaczy że jego marzenie się spełni. 

- Dobra, a tak z innej beczki. Gdzie podziewają się rodzice moi i Hanny? Szczerze, jestem ciekawy ich w roli nastolatków. 

- Nie sądzę, żeby byli mniej zaskoczeni waszym widokiem, niż my teraz, ale chyba rzeczywiście powinniśmy ich poszukać. - stwierdziłam, po czym objęłam Jaka w pasie i ruszyliśmy przodem. 

- Nie ma za co. - mruknął Erik do Jessie mało słyszalnie, co jeszcze bardziej pobudziło moją czujność. Mam wrażenie, że Jake pytając naszą córkę o chłopaka, wtargnął na jakiś drażliwy temat. Pytanie tylko... czemu? 

Następcy : Między nami piratamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz