TW. Mocny rozdział, jeśli jesteście słabsi psychicznie - proszę, uważajcie w trakcie czytania części z kursywą.
**
Czułem, że mój mózg pulsuje, kiedy starałem się uchylić powieki. Jakieś dziwne uczucie wprawiało mnie w zakłopotanie, wbijając plecy w materac, a później jeszcze chłód uderzył w moje ramiona i już kompletnie nie wiedziałem, co jest grane. Poruszyłem zaplątanymi w biały puch nogami.
- Harry? - delikatny szmer odbił się od mojej skroni, sprawiając, że nagie ciało obległ dreszcz i gęsia skórka.
Louis.
- Wszystko w porządku? O mój Chryste! Tak się przestraszyłem!
Niecodzienna panika w jego głosie zmotywowała mnie do otworzenia oczu. Zobaczyłem nad sobą nagą sylwetkę. Pierwszym, co przykuło moją uwagę były nagie piersi - kształtny tors przyozdobiony w szare napisy, które już tak dobrze znałem. Mięśnie jego piersi napinały się wraz z muskularnymi barkami. Zerknąłem na twarz szatyna i natknąłem się na jego zmartwienie. Emocje na śniadej buzi wyraźnie się ze sobą biły. Z jednej strony błysk jakiejś ulgi w lewym oku, w prawym natomiast coś zupełnie przeciwnego; lekko przykryte zmierzwioną grzywką pawało strachem i niepewnością. Choć chciałem rozejrzeć się po pokoju, mężczyzna uniemożliwił mi to samym sobą. Kiedy zbliżył się do mnie wystarczająco, jego dłoń czmychnęła naprzeciw mojej twarzy, zgarniając parę pukli z czoła.
- Dupek! - sarknął nagle, co było ostatnimi słowami, jakich mogłem się spodziewać po samym Tomlinsonie. - Pewnie znów nic nie jadłeś i nie spałeś. No jasne, po co robić cokolwiek, przecież lepiej zamartwiać mnie - stuknął kciukiem w swój mostek - na śmierć! I lepiej samego siebie tak zamęczać, bo po co komu żyć!
To wszystko sprawiło, że w powolnym tempie począwszy rozumieć, co się wydarzyło, chciałem podnieść się na łokciu, ale wtedy niezbyt silny nacisk mniejszej dłoni dobił mnie do zimnego materaca.
- O nie nie, mój drogi. Od teraz nie drgniesz nawet palcem u stopy poza kołdrę.
- Louis... - chciałem zatrzymać jego gadulstwa, lecz na nic. Spojrzał tylko na mnie ze wzdychnięciem.
- Jak myślisz, co się stało, Harry?
- Straciłem przytomność? - retorycznie zapytałem.
- Otóż to! - prychnął.
- Proszę, przestań - skrzywiłem się, kiedy chwycił rąbki pościeli, zakrywając mnie po same uszy. - Masz rację, znowu trochę się zaniedbałem, ale to nie dlatego, że nie chcę spać, tylko wszystkie leki już przestały na mnie działać.
- A głodziłeś się, bo?
- Jadłem trochę. Po prostu nie dałem rady zjeść więcej.
- Dlaczego nie przyszedłeś do mnie? Byłoby ci lepiej.
- Skoro ja sam nie mam na to wpływu, to ty również.
- Boże... Harold - osunął się, wdrapując nogi pod pościel i w końcu ułożył się obok. - Tak bardzo mnie zlękłeś- po prostu. Dosłownie przelałeś mi się w ramionach tak nagle, z sekundy na sekundę, kiedy... uch-m poniosło mnie i przestraszyłem się, że zrobiłem ci krzywdę. Później przebudziłeś się, ale nie mówiłeś i wyglądałeś słabo. Położyłem cię tu i od razu zasnąłeś.
- Nie pamiętam. R-rozebałeś mnie? - jęknąłem, poruszając nagą nogą pod warstwą pościeli. Otarłem piętę o prześcieradło, sapiąc z osępienia.
Louis sięgnął po szklankę wody leżącą na szafce nocnej i kiedy mi ją podał od razu upiłem kilka łyków, nawilżając gardło.
- Chciałem twojej wygody.
CZYTASZ
Bitch In Amsterdam • Larry Stylinson
FanfictionHarry jest zagubionym chłopcem z mroczną przeszłością, który po tym, gdy uciekł z domu dziecka, wciąż nie odnalazł swojej drogi do szczęścia. Louis jest prawie trzydziestoletnim artystą, który swoją drogę do szczęścia utracił. Każdego dnia spotykają...