Powrót

358 15 0
                                    


Czekałem na to cały rok. Po wyjeździe z Wodogrzmotów Małych nic nie było już takie jak dawniej. Nie sposób było zapomnieć o rzeczach które widziałem w trakcie ostatnich wakacji. Powrót do normalności zdawał się wręcz niemożliwy. Niemal cały czas spędzony w Piedmont dłużył mi się jak nigdy. Szkoła zdawała się utrapieniem gdy tylko myślałem o tych wszystkich niesamowitościach jakie czekały w tym małym miasteczku. Marzyłem by stać się jak wujek Ford i odkrywać zagadki całego świata. Zacząłem w tym celu nawet pisać własny dziennik, podobnie jak dawniej on. Niestety, przez cały czas jego pisania nie odkryłem żadnych znaczących rzeczy. Nie było zagadek i rzeczy niemożliwych, a tylko moje własne przemyślenia. Teraz jednak mogło się to zmienić, bo znowu wracałem do centrum wszystkiego co niesamowite. Zabawne gdy pierwszy raz przyjechałem do tego miasteczka, nie sądziłem, że tak będę za nim tęsknił po wyjeździe. Podczas pierwszych dni pobytu chciałem tylko wrócić znowu do domu, a teraz nie czułem by to nadal był mój dom. Co noc wracałem wspomnieniami do naszej starej chaty tajemnic i wszystkich tych przygód, które tam przeżyłem. Jak bardzo mogło zmienić się to niezwykłe miasteczko przez rok naszej nieobecności? Poczułem jak Mabel się na mnie przewraca ściskając w dłoniach Naboki. Cały czas gadała jak nakręcona o powrocie do Wodogrzmotów nie mogąc usiedzieć w miejscu. Potem zjadła paczkę żelków, które pobudziły ją do tego stopnia, że nawet w autobusie miała ochotę biegać w kółko. W sumie i tak tylko my w nim byliśmy, więc tylko kierowca mógłby się wkurzyć. W końcu jednak faza pobudzenia cukrowego minęła, a ona poczuła się senna i zasnęła. Musiałem cieszyć się to ciszą tak długo jak mogłem, bo wiedziałem, że długo nie będzie trwała. Każde z nas przeżywało zupełnie inaczej ten przyjazd. Moja sister wciąż utrzymywała kontakt z Cuksą i Grendą, więc wiedziała mniej więcej co się działo w miasteczku, przynajmniej z tej przeciętnej strony. Podobnie jak ja nie mogła się doczekać by ponownie tu przyjechać, jednak nie z powodu tego jak to miasteczko było niezwykłe, ale żeby spędzić czas z przyjaciółmi, których nie widziała. Sięgnąłem dłonią za kamizelkę i wyjąłem kartkę z podpisami, którą wręczyła mi Wendy przed wyjazdem. Mimo, że sam z nikim poza wujkiem Fordem nie pisałem, zawsze w chwilach słabości lubiłem na nią patrzyć, czując, że jest miejsce gdzie czuje się normalny.

- A co robisz? - szybko oprzytomniałem, widząc na sobie spojrzenie Mabel. - Wiedziałam, że jednak za nimi tęskinisz! Widzisz Naboki, mówiłam!

- Daj spokój Mabel - szybko schowałem kartkę. - Powrót do Wodogrzmotów oznacza nowe wyprawy, a może nawet nowe badania z wujkiem Fordem

- Dipper... - słysząc nagłą zmianę tonu Mabel spojrzałem na nią niepewnie. - Czy nie jesteś na mnie zły? Wiem, że sam podjąłeś wtedy decyzje, ale widziałam jak się nudzisz w domu, jak zacząłeś pisać własny dziennik... Nie żałujesz, że wtedy nie zostałeś?

- Zgłupiałaś? - pokręciłem głową. - Przecież zawsze trzymamy się razem. Nigdy bym cię nie olał. Poza tym, Wodogrzmoty bez ciebie to nie byłoby to samo - nigdy nie czułem żalu do Mabel o moją decyzje, ale czasem nie znosiłem sam siebie za wątpliwości, które mną targały. W nocy często rozmyślałem nad tym jakby to było gdybym jednak wtedy tu został. Popłynął z wujkami Fordem i Stanem na wspólną przygodę zamiast siedzieć w nudnym Piedmont. Gdybym może wtedy przekonał wujka Forda by przyjął jeszcze Mabel na naukę. Nie musielibyśmy się rozdzielać i moglibyśmy zostać na stałe. Wujek często wysyłał mi wiadomości, z których przekazywał mi niektóre informacje. Wrócili ze Stanem jakoś trzy miesiące temu. Ponownie osiedlili się starej chacie tajemnic, którą pod nieobecność Stana prowadził Soos, ale pewnie znów teraz jest jak dawniej. Nie sądzę by Stanowi się podobało zarządzanie chatą przez Soosa. Wujek Ford natomiast najpewniej siedział w jednym ze swoich laboratoriów i prowadził nowe eksperymenty.

- Dzięki Diper. prawda Naboki - zaczęła wymachiwać swoją świnką na wszystkie strony i znów spojrzała na kartkę. - Pewnie poza wujkowymi badaniami tęskniłeś za Wendy, co braciak? Odkąd zamieniliście się czapkami nie ściągasz jej niemal wcale z głowy. Ciężko było cię nawet zachęcić do umycia głowy po powrocie

- Co? To nie tak... - zacząłem nerwowo pocierać czapkę przyjaciółki.

- To czemu się tak czerwienisz co? - mówiła jak zawsze z tym swoim pokręconym entuzjazmem.

- Pogodziłem się, że to bez sensu, serio - to była prawda dawno dałem sobie spokój. No dobra, było to pięć miesięcy temu podczas długich przemyśleń. Zacząłem wtedy jednak rozumieć pewne rzeczy jak to, że między nami nic nigdy nie będzie. Wendy była najlepszą dziewczyną jaką znałem i nie sądziłem bym poznał kiedykolwiek jeszcze taką. Musiałem jednak uznać, że ma racje. Byłem dla niej dobrym kumplem, ale nadal widziała we mnie tylko dzieciaka. Zresztą pewnie już miała nowego chłopaka. - Po prostu ta czapka przypomina mi tamte lato

- Nie martw się brat - poczułem jak lekko uderza mnie w ramię. - Teraz tam naprawdę wracamy i może to będzie też szansa na nowy letni romans i... - nagle złapała się za policzki. - Braciszku jeszcze ciebie z nikim nie zeswatałam, ale nie martw się, zobowiązuje się, że do końca lata się to zmieni albo nie nazywam się Mabel P...

- Przestań sister - jeszcze tego mi brakowało. - Przyjechałem tu w innym celu, sama o tym wiesz. Chcę napisać w końcu własne notatki na temat wszystkich niezwykłych faktów w Wodogrzmotach. Proszę skupmy się na tym lub ewentualnie skup się na swoich przyjaciółkach, a ja na moim dzienniku. Cuksa i Greta już się pewnie nie mogą doczekać twojego przyjazdu

- No dobrze braciszku, skoro chcesz obiecuję uroczyście się nie mieszać - dlaczego miałem wrażenie, że jak zwykle nie dotrzyma tej obietnicy? Na dodatek jej uśmiech mówił, że już coś kombinowała. Znałem ją, aż za dobrze.

- Przystanek Wodogrzmoty Małe! - krzyknął nagle kierowca, co przerwało naszą dalszą rozmowę. Wraz z Mabel wbliśmy twarze w okno obserwując rozległy las, w którym miały czekać nas znów nowe przygody. Miasteczko wydawało się ponownie takie ciche i normalne jak pierwszego dnia gdy tu przyjechaliśmy, ale to były pozory dla kogoś kto pierwszy raz tu przyjechał. Wystarczyła zaledwie chwila pobytu by zrozumieć jak to miejsce było niezwykłe. Gdyby ludzie tylko wiedzieli co tu się stało w ostatnie dni tamtego lata.

Międzywymiarowy bałagan [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz