Incognito

88 7 7
                                    


- Nie sądziłam, że to kiedykolwiek powiem, ale Mabel wygląda serio jak człowiek - tak coś tu zdecydowanie było nie tak. Jednocześnie wszystko zaczynało nabierać sensu. - Poza tym nie mówiliście, że macie trzeciego bliźniaka, na dodatek takiego, który... - spostrzegłem rumieniec na twarzy Pacifici. Serio, czy ona? Złapałem ją za ramię i pociągnąłem do siebie w ostatniej chwili nim weszła do środka i szybko schowałem nas za płachtą nim ktokolwiek nas zobaczył. - Ej o co ci chodzi? - pytała wyraźnie zirytowana. - Pół drogi mówisz o tym, że chcesz znaleźć siostrę, a gdy się znalazła...

- To nie jest Mabel - powiedziałem przez zaciśnięte zęby.

- Jak to nie? Słuchaj, sama jestem w szoku, że wygląda tak dobrze, sama nie wiem może magia tego demona po prostu na nią lepiej działa

- Pacifica, zastanów się przez chwilę. Widziałaś kiedykolwiek Mabel w makijażu z tak ułożonymi włosami bez cudacznego sweterka, aparatu na zębach, nie mówiąc o niebieskich oczach tej? Poza tym nie mamy trzeciego bliźniaka - zapadła chwilowa cisza, a jedyną reakcją Pacifici na moje słowa było mruganie. Cisza przeciągała się dobrą minutę, aż znów ją przerwała.

- Nie wiem, może ma soczewki, a to wszystko sztuczka Gideona czy coś. Sama nie chodziłam do namiotu telepatii, ale słyszałam jak ludzie mówili o tej jego magicznej mocy

- Obawiam się, że jest znacznie gorzej - westchnąłem z rezygnacją. - Nikt nie może nas zobaczyć, bo nie jestem pewny jak to się może skończyć

- Co? Dlaczego? - Pytała gdy powoli odchodziliśmy od namiotu telepatii.

- Bo to nie jest najwyraźniej nasz świat. Myliłem się Pacifica, Bill nie zabrał nas kilka kilometrów dalej od domu. Jesteśmy w innej rzeczywistości, najwyraźniej bliźniaco podobnej do tej naszej, a to są sobowtóry, mój i Mabel - zapadła ponowna dłuższa cisza, a Pacifica znów wyglądała na skołowaną. W końcu jednak ponownie otworzyła usta wyrażając swoje wątpliwości co do moje teorii.

- Eee nie do końca rozumiem, co masz na myśli, jak sobowtóry? Czyli to jakieś wasze klony, a to miejsce jest pełne klonów? Poza tym jak to nie jest nasz dom skoro wygląda jak nasz dom? - zastanawiałem się jak to przybliżyć Pacifice gdy dostrzegłem jak jakiś mieszkaniec przygląda mi się z wyraźnym szokiem. Zresztą nie tylko mi, ale i Pacifice. Spojrzałem po nas, a potem znów spojrzałem na namiot telepatii. No tak... Mój sobowtór w tym świecie musiał być całkiem znany, a na dodatek zapewne nigdy by się nie ubrał jak ja, zwłaszcza gdy dostrzegłem jak się prezentuje w czasie występu. Zacząłem iść w kierunku najbliższego zaułku. Musieliśmy unikać skupisk ludzi. Nadal nie byłem pewny jaki jest ten mój odpowiednik, ale miałem wrażenie, że lepiej będzie jak się nie dowie o mojej obecności.

- Musimy unikać ludzi - powiedziałem w końcu po tej niewielkiej chwili ciszy. - Zakładam, że w okolicy jest nie tylko mój, ale i twój sobowtór, nie wiem jak bardzo się od nich różnimy, ale lepiej żeby mieszkańcy nas nie dostrzegli, bo możemy zwracać na siebie zbyt dużą uwagę

- Mój sobowtór? - spojrzała na mnie jak na wariata. - Pamiętaj, Pacifica Północna jest jedyna w swoim rodzaju, nie ma drugiej takiej jak ja. To, że ty i twoja siostra macie swoje klony nie znaczy, że każdy je ma - może powinienem sobie darować, ale po prostu nie potrafiłem sobie odpuścić tej rozmowy.

- Pacifica... Co ci mówi bliźniacza rzeczywistość? - spytałem ironicznie.

- Mówi tylko tyle, że zapewne spędzasz piątkowe wieczory na kanapie oglądając telewizje

- Bardzo zabawne - coraz bardziej żałowałem, że byłem skazany na jej towarzystwo. Nie mógł to być ktokolwiek inny? Bill na pewno zrobił to specjalnie.

Międzywymiarowy bałagan [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz