Dziwnogedon odwołany

81 4 7
                                    

To jeszcze nie koniec tej historii


Było inaczej niż wtedy kiedy Bill nas przeniósł do tamtego świata. Wszystko wokół zdawało się wirować w nieskończoność. Nie byłem w stanie co prawda nic zobaczyć przez oślepiający błysk, który to wszystko zaczął, ale czułem to. Wszystko jednak skończyło się równie szybko jak się zaczęło. Świat wokół znowu stanął w miejscu, a ja zaczynałem czuć się coraz lepiej.
Nie byłem jednak w stanie nic powiedzieć ani otworzyć oczu jeszcze dobrą chwilę. Na pewno nie skończyłem nieprzytomny jak ostatnim razem, bo wszystko do mnie docierało, a było to za prawdziwe jak na sen. Wzrok wrócił jako pierwszy, a kiedy tak się stało, na początku zobaczyłem wokół siebie dosyć ponury krajobraz. Nie byłem do końca pewny co to ma znaczyć. Pierwsza myśl jaka zrodziła mi się w głowie, to możliwość oszustwa ze strony Willa.
Być może wcale nie wysłał nas do domu, a tylko z nas zadrwił. Tak samo czerwone niebo jak wtedy... To nie bardzo kojarzyło mi się z domem, ale kiedy zacząłem rozglądać się po okolicy zrozumiałem, że mimo zmienionego nieco krajobrazu jest to miejsce, które tak dobrze znam. Znów byliśmy w naszych Wodogrzmotach, ale co miało oznaczać to niebo? Przerażająca myśl szybko zrodziła mi się w głowie. Czy to znaczyło, że przybyliśmy za późno? Co się stało z planem wujka Forda? Co ze wszystkimi innymi? Zamiast odpowiedzi poczułem jak ktoś nagle na mnie wskoczył zaciskając przy tym ręce na mojej szyi. Zupełnie się tego nie spodziewałem i właśnie dlatego straciłem równowagę upadając na plecy. Kiedy udało mi się zauważyć kto za to odpowiada niemal natychmiast mnie zatkało. Byłem jednocześnie zszokowany jak i tak szczęśliwy, że nie sposób było tego opisać.

- Dipper! - miałem wrażenie, że minęły wieki odkąd słyszałem ten głos. - Nie uwierzysz! Byliśmy z Gideonem w innym świecie gdzie były wielkie robale, a nawet szczury! Wszystko było tam takie super! Potem był ten błysk i puf jesteśmy tutaj!

- Mabel, nawet nie wiesz jak się cieszę - delikatnie się uśmiechnąłem widząc jej entuzjazm. - Tak bardzo mi ciebie brakowało, ale jesteś trochę ciężka. Możesz ze mnie wstać?

- A no tak - szybko się podniosła i złapała mnie za rękę pomagając wstać. Kiedy się podniosłem zauważyłem, że byli tu również Pacifica oraz Gideon i...

- Mabel... Co to jest?

- Chciałam zapytać o to samo - Pacifica wpatrywała się ze zgrozą w stworzenie, które przypominało drapieżnego kota, ale chyba było większe i miało z pewnością zupełnie inną sierść.

- A to - szybko podbiegła do potwora i zaczęła go drapać za uchem. - Super jest, prawda? - żadne z nas nie odpowiedziało patrząc w szoku na to co wyrabia. No dobra... Mabel chyba znowu dała się za bardzo ponieść własnej fantazji.

- Czy to dzięki wam wróciliśmy, czy to my zrobiliśmy coś o czym nie wiem? - Gideon o sobie niespodziewanie przypomniał, a ja pokiwałem głową zastanawiając się czy mamy czas na wyjaśnienia tego wszystkiego, ostatecznie uznałem, że nie czas teraz na takie opowieści.

- To długa historia... Chyba podobnie jak wasza - znów spojrzałem na Mabel. - Wyjaśnię wam potem, bo teraz mamy ważniejsze sprawy

- Ledwo wróciliśmy, a to już wygląda jak w istnym koszmarze - powiedziała ponuro Pacifica rozglądając się po okolicy. - Gdybym wiedziała wcale bym tu nie wróciła

- Byliście cały czas razem? - Mabel niemal zmaterializowała się tuż przy niej. - Tak ja i Gideon? I jak było? Co robiliście? - niespodziewanie się zapowietrzyła i złapała za policzki, a na jej twarzy pojawił się uśmiech, który mógł świadczyć tylko o jednym. - To prawie jak randka, prawda? Byliście tam tylko we dwoje? - wraz z Pacificą spojrzeliśmy po sobie niepewnie, ale to ona pierwsza otworzyła usta.

Międzywymiarowy bałagan [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz