Sabotaż

85 7 2
                                    


Notka ode mnie :p. Ten rozdział różni się od reszty, bo nie jest prowadzony jak do tej pory z perspektywy Dippera, było to konieczne żeby przybliżyć inne wydarzenia i miejsce, którego nie może aktualnie widzieć. Mam w planach stworzenie czegoś rozbudowanego, więc miejscami będą pojawiały się rozdziały nie przedstawione z jego perspektywy, to tyle ode mnie i dobrej zabawy :)

_______________________________________________________________________________

- No już szybciej moje małe mróweczki, brać się do pracy - mówił Bill latając wokół i obserwując jak brama międzywymiarowa jest znowu budowana. - Nie płacę wam za obijanie - wybuchnął śmiechem jakby powiedział niesamowity żart.

- Nie mogę uwierzyć - mówił zrozpaczony Stan podnosząc jedną z części urządzenia. - Znów nawaliłem... Dzieciaki są gdzieś nawet nie wiemy gdzie, może nawet już nie żyją, a na dodatek znów sprowadzimy koniec świata... Jak mogłem dać się mu kontrolować, wciąż tylko nawalam...

- To nie twoja wina Stanley - westchnął ponuro Ford. - Nikt nie potrafi się oprzeć wpływowi Billa, to przekracza zdolności ludzkie. Ja powinienem był zauważyć, że coś jest nie tak już wtedy gdy wypłynęliśmy. Nie dostrzegłem odpowiedzi gdy miałem ją tuż przed nosem, ale nie wszystko stracone...

- Co masz na myśli? - spytał zaintrygowany Stan.

- Intryga? - nagle spytał Soos. - Mogę się dołączyć, też chce pokonać tego trójkąta

- Na razie musimy robić wszystko co nam każe - ton Forda był niezwykle poważny. - Nie mogę wam nic powiedzieć dopóki patrzy, po prostu mi zaufajcie i...

- A co to za przerwa w pracy? - spytał nagle Bill unosząc się nad nimi. - Chyba mówiłem, że... - spojrzał nagle na swoją patykowatą rękę, na której pojawił się zegarek. - No dobra, niech wam będzie, chwila przerwy żebyście nie poskarżyli się związkom - ponownie zachichotał i nagle na środku pomieszczenia pojawił się stół zastawiony jedzeniem i herbatą. Bill powoli opadł na główne miejsce. - No co tak patrzycie? Siadać i jeść - nikt jednak tego nie zrobił, a Bill poruszył okiem wyraźnie znużony. - Lepiej mnie nie denerwujcie - to wystarczyło żeby wszyscy usiedli. - Wy dwaj obok mnie - powiedział w kierunku Forda i Stana, nikt się nie sprzeciwił. Wendy z nietęgą miną i zabandażowaną głową usiadła obok Forda, a Soos obok Stanleya. - No widzicie jak miło? Potem się nie skarżcie, że jestem pracodawcą bez serca - kolejny chichot wydobył się z jego strony gdy herbata samoistnie nalewała się do jego filiżanki. Wendy wyglądała jakby już chciała coś powiedzieć, ale Ford ją zatrzymał i pokręcił lekko głową co zdołało ją powstrzymać.

- Bill... - nagle powiedział Ford. - Jeśli mamy nadal pracować, powiedz nam gdzie są dzieci

- Czy to szantaż Fortsi? - Bill rzucił na niego okiem. - Zrobicie co każe albo... - mówiąc albo głos Billa znów stał się gruby, a ciało czerwone.

- Zapomnij! - wrzasnął wściekle Stan. - Nie ruszę ani jednej śrubki dopóki nie dowiem się co z moją rodziną! - Bill nagle wrócił do normalnego rozmiaru.

- Wasza rodzina, to wieczne problemy - westchnął Bill. - Nie wystarczy jak wam powiem, że nadal żyją?

- A co twoje słowo jest warte?! - wrzasnęła oburzona Wendy. - Jesteś kłamcą i potworem!

- Właśnie - mówił Soos jedząc przy okazji babeczki ze stołu. Bill zdawał się nie reagować na te oskarżenia, a nawet zdawały się go bawić.

- Chcemy tylko wiedzieć czy są cali - wtrącił Ford. - Nic więcej. To nam da motywacje do dalszej pracy

- Motywacje? - To słowo zdawało się zainteresować Billa. - Dobrze szóstak, zobaczymy gdzie ta wasza durna rodzinka, ale w zamian ogranicze wam przerwy i oczekuje wydajności - oko Billa wypuściło promień tworząc nad stołem hologram. Oczom wszystkich pojawiły się jakieś futurystyczne budowle i nagle mogli zobaczyć Mabel i Gideona jak uciekają przed czymś co przypominało skrzyżowanie szczura i jaszczurki, a na dodatek było wielkości dużego psa.

- Mabel! - wrzasnął Stan. - Gdzie ona jest?

- Uraburus - powiedział nagle Ford przykładając palce do brody. - Znam ten świat, bardzo nieprzyjemne miejsce pełne groźnych stworzeń

- Moim zdaniem wspaniale się bawią - Bill zaczął się śmiać. - Będą mieli o czym wspominać, o ile zrobicie co każe

- Sprowadź ją tu natychmiast! - wrzasnął Stan.

- Już mówiłem, nie mogę - powiedział ze znużeniem. - A nawet gdybym mógł, to nie ma nic za darmo, prawda? No dobra zobaczyliście rodzinę, a teraz...

- Chwila! - przerwał mu Ford. - Gdzie Dipper?

- Jak ty wszystko lubisz utrudniać szóstak - westchnął ponuro Bill, a obraz się zmienił pokazując teraz Dippera i Pacifice przed namiotem telepatii. - No kto by pomyślał - głos Billa stał się lekko zaintrygowany. - Nie myślałem gdzie wyrzucam waszą rodzinkę, po prostu chciałem się jej pozbyć, ale nie pomyślałbym, że wyślę Sosenkę i Blondi w takie miejsce. No, ale musicie przyznać, to jak wakacje all inclusive i na dodatek jaka urocza z nich parka, można by z tego serial nakręcić

- Ja nic nie rozumiem - Stan wyglądał na skołowanego. - Nie ma już namiotu telepatii, wiedziałbym, że ten Gideon go otworzył, więc o co tu chodzi?

- Bill przeniosłeś Dippera w czasie? - spytał niepewnie Ford.

- Kontrolę nad czasem utraciłem po wymazaniu, pewnie znów zacznie go kontrolować ten bobas jak tylko wróci - powiedział z wyraźnym niesmakiem. - Nie pytałbym kiedy, a gdzie są

- Więc gdzie? - ciągnął Ford, a obraz nagle zniknął.

- Ups - Bill znów zaczął się śmiać dając do zrozumienia wszystkim, że zrobił to celowo. Nagle stół i krzesła zniknęły, a wszyscy, którzy na nich siedzieli opadli boleśnie na podłogę, wszyscy za wyjątkiem Billa, który znów zaczął spokojnie lewitować. Soos za to przypadkowo ugryzł się w dłoń gdy jego ciastko zniknęło. - Przerwa skończona, a teraz wasza kolej. Wiecie już co chcieliście, więc skończcie budować - powiedział bardziej poważnym tonem, tym razem się nie śmiejąc i wszyscy wyraźnie obolali zaczęli wstawać.

- To jaki masz plan szóstak? - szepnął Stan do swojego brata, widząc, że Bill teraz chwilowo na nich nie patrzy.

- Nie wiem gdzie jest Dipper, ale dałem mu coś zanim zniknął. Będziemy mogli go dzięki temu zlokalizować, ale mimo wszystko potrzebujemy do tego bramy. Bill nie może się dowiedzieć o niczym. Jeśli Bill dowie się, że maszyna jest sprawna będzie po wszystkim, musimy sabotować pracę jeśli będzie coś podejrzewał, tak żeby wciąż myślał, że nie skończyliśmy do czasu, aż nie skontaktujemy się z dziećmi, to nam powinno dać czas. Gdy już ich wydostaniemy, spróbuje skalibrować tak maszynę by wciągnęła Billa prosto do jego świata - wszyscy kiwnęli do siebie zgodnie głowami, zgadzając się na ten plan. Pozostało jednak pytanie jak zrealizować ten plan tak by Bill nic nie zauważył.

Międzywymiarowy bałagan [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz