Rozmowa ze "sobą"

99 7 3
                                    


Zdecydowanie ten dzień przyniósł zbyt wiele dziwnych rzeczy, na które Pacifica nie była gotowa. Chciała zobaczyć bliźniaki, sprawdzić czy nadal o niej pamiętają i chociaż nie potrafiła tego przed sobą tego przyznać, to chyba najbardziej chciała spotkać znowu Dippera. W chacie jednak gdy już go spotkała, zdała sobie sprawę, co nadal najbardziej przyciąga jego uwagę. Z Mabel również nie była w stanie rozmawiać, bo wciąż było jej głupio za to jak ją traktowała dawniej, a sama nie chciała udawanej rozmowy i litości dziewczyny. Żałowała coraz bardziej, że nie opuściła chaty za nim to wszystko się zaczęło. Mogła zostać w domu i nie mieszać się do tego wszystkiego. Teraz jednak nawet jej dom nie wydawał się bezpieczniejszy od chaty gdy ten szalony trójkąt znowu był na wolności. Zaczęła się nawet zastanawiać czy jest w ogóle sens wracać do świata, który tak znała. Nie dość, że było tam teraz niebezpiecznie, to nie była pewna czy ma w ogóle tam do czego wracać. Obecny świat, w którym przebywała, zdawał się w tej chwili bezpieczniejszy i oddalony od zagrożenia, a może nawet dawał szansę na nowy start życiowy.

Widząc, że obecnie wszyscy są zajęci, wykorzystała to i gdy nikt nie zwracał na nią uwagi szybko wyszła z pokoju. Chciała na chwilę zostać sama, zresztą i tak nie czuła żeby była tam do czegoś potrzebna. Poza nimi w chacie najwyraźniej nikogo nie było i chociaż była trochę inaczej umeblowana niż, ta którą znała, pomieszczenia wydawały się tak samo ulokowane jak w tej z jej świata. Szybko udało jej się więc znaleźć łazienkę, której aktualnie szukała.

Pierwsze co zrobiła po wejściu to ocenienie własnego wyglądu, dlatego zaczęła się sobie przyglądać w lustrze. Widok jaki ujrzała wcale nie poprawił jej nastroju, a nawet jeszcze go pogorszył. Nie sądziła, że można wyglądać tak źle po zaledwie kilku godzinach. We włosach nadal miała ziemię, trochę liści i patyki, a oczy były lekko podkrążone. Żałowała, że nie ma ze sobą nic co mogłoby choć trochę poprawić jej wygląd. Musiała więc radzić sobie sama i uporządkować włosy bez żadnych dodatkowych pomocy żeby wyglądały choć odrobinę lepiej. W tej chwili oddałaby wiele choćby za zwykłą szczotkę do włosów. Zaczynała mieć wrażenie, że wyglądem coraz bardziej przypomina siebie z tego świata.

Sama do końca nie rozumiała dlaczego, ale każda chwila gdy ta druga Pacifica mówiła do Dippera, sprawiała, że czuła coś jak zazdrość. Było to zupełnie bez sensu, bo nadal była zła na niego. Po części czuła się jak idiotka, bo wierzyła, że może jednak... Skrzywiła się na samą myśl o tym, nie chcąc nawet kończyć tej myśli. Dlatego znów zaczęła się zastanawiać nad swoim sobowtórem, ale w zupełnie inny sposób.

W jej głowie zrodziła się dziwna myśl, a jednocześnie trochę kusząca, a brzmiała ona czy nie zamienić się z nią miejscami. Skoro Pines z jej świata tak się jej podobał, mogła z nim odejść i przy okazji zastąpić ją przy walce z tym demonem, a ona zostałaby w tym bezpiecznym miejscu. Z drugiej strony, nie była do końca przekonana, czy mogłaby żyć jak jej sobowtór, patrząc na nią, miała wrażenie, że są różne niczym ogień i woda.

- O tu jesteś - spojrzała na stojącego w drzwiach sobowtóra.

- Nie słyszałaś o prywatności! - syknęła przez zęby, sprawiając, że jej sobowtór lekko zmarkotniał.

- Sorki... Drzwi były uchylone, poza tym pomyślałam, że jesteś głodna i... - dopiero teraz dostrzegła, że alternatywna Pacifica trzyma talerz z kanapkami. Zwykle przestrzegała własnej specjalnej diety, nie mówiąc, że jedzenie w łazience było obrzydliwe, ale teraz czuła tak silny głód... Wpatrywała się w jedzenie cały czas walcząc ze sobą. Nadal przyjmowanie czegokolwiek od kogoś (kto nawet w pewnym sensie był nią) wydawało jej się dziwne, ale ostatecznie głód był górą.

Międzywymiarowy bałagan [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz