Rozdział 9

10.2K 690 181
                                    

Minął tydzień. Przez ten czas byłem torturowany przez gorączkę. Na domiar złego ciągle musiałem toczyć wojnę z moją omegą. Ten durny wilk wyrywał się w stronę Paula jak szalony. Na moje szczęście udało mi się go okiełznać.

Jednego jestem pewien. Muszę się przyznać Paulowi do tego, co nas łączy. A potem wyznać mu, że może sobie zacząć szukać innej omegi. Dzięki temu nie będę musiał się wiecznie ukrywać. Zostało mi tylko jakoś tu ściągnąć tę alfę.

Do Newt:

Cześć mopsiku. Masz dla mnie notatki?

Od Newt:

Mam marchewko, ale nie dostaniesz ich dziś. Jestem zajęty.

Pewnie umówił się z Thomasem. To o dwa lata starsza od nas beta. Bardzo przyjazny i żywy z niego chłopak. Coś czuję, że między nim a Newtem coś zaiskrzyło. Ale on o nim nie wspomina za dużo, więc nie pytam o szczegóły.

Do Newt:

Naprawdę nie ma nikogo, kto mógłby mi je przywieźć? Sam bym po nie poszedł, ale nie mam siły. Proszę mopsikuuuuu.

Od Newt:

Może uda mi się przekonać tego idiotę, by mi pomógł. Ale nic nie obiecuję.

Tak! Teraz tylko błagać dobre duchy o to, by wszystko poszło zgodnie z moim planem.

Od Newt:

Paul będzie za 15 minut. Do zobaczenia w szkole.

Chyba ktoś na górze mnie lubi. Może babcia? Ona zawsze pomagała mi w różnych moich pomysłach nawet wtedy, wiedziała, że nie są one najlepsze. Dzięki temu umiem w jakimś stopniu uczyć się na błędach. Najbezpieczniej jeśli Paul nawet nie wejdzie do mojego domu. Więc rozprawię się z nim na zewnątrz. Wstałem i podszedłem do szafy. Przebrałem się w luźne dresy i dużą koszulkę. Może tak uda mi sprawić, że będę wyglądał mniej atrakcyjnie. Wolnym krokiem ruszyłem w stronę drzwi. Założyłem moje ulubione trampki. Co z tego, że były zniszczone i tak uwielbiałem w nich chodzić. Szybko zbiegłem po schodach i wyszedłem przed blok. Oparłem się o ścianę, wypatrując znajomego auta. Specjalnie dziś nie wziąłem tabletek, by Paul mógł odkryć naszą więź.

Muszę przeprowadzić tę rozmowę szybko, oszczędzając na uczuciach. Jeśli uda mi się pokazać obojętność, to uwolnię się od alfy raz na zawsze. Nie mogę też dać omamić się jemu słodkiemu zapachowi. Oby wszystko poszło gładko. Ja zostanę sławnym artystą, a on znajdzie sobie omegę, która da mu gromadę dzieciaków, będzie wspaniałą kucharką i żoną. Wilk syty i owca cała.

Wkrótce ujrzałem samochód. Więc to właśnie teraz mój mały sekret ujrzy światło dzienne. Nie musiałem długo czekać, by poczuć jego zapach. Nie uszło oczywiście mojej uwadze, że on także wyczuł mój. Teraz już wiedział, kim jestem. Auto zatrzymało się, a z niego wysiadł Paul. Ruszył szybkim krokiem w moją stronę. Wstawiłem obie dłonie przed siebie.

– Jeszcze jeden krok i zrobi się nieprzyjemnie – powiedziałem stanowczym głosem, starając się, by on mi się nie załamał. Na moje szczęście chłopak stanął.

– Nareszcie cię znalazłem – uśmiechnął się, wbijając we mnie swoje spojrzenie.

– Najpierw daj mi notatki – wyciągnąłem rękę w stronę pomarańczowej teczki. Newt i jego poczucie humoru. Paul podał mi przedmiot, muskając swoimi palcami moją dłoń. Poczułem przyjemne dreszcze. Pokręciłem głową, by odgonić niewskazane myśli, które pchały mnie do tego, bym zatopić się w silnych ramionach mojego alfy.

– Teraz mogę cię przytulić, a potem zaprosić na randkę? – spojrzał na mnie jak szczeniaczek proszący o jedzenie ze stołu. To nie pora na rozczulanie się.

– Nie będzie żadnych randek ani innych kontaktów między nami. Wiem, że jesteśmy sobie przeznaczeni, ale ja chcę być wolną omegą bez brutalnej alfy u boku. Skoro mnie znalazłeś i wiesz jakie jest moje zdanie w tej sprawie, to możesz śmiało odejść i zacząć szukać idealnej partnerki. Tak będzie lepiej dla nas obu. Nie chcę tylko, żeby to wpłynęło na moją przyjaźń z Newtem – na twarzy Paula pojawił się smutek. Zacisnął on usta w wąską linię, jakby bił się z myślami.

– Dobrze. Pozwolę ci odejść, jeśli naprawdę tego chcesz. Nie zmuszę cię do bycia ze mną. Chcę, żebyś był szczęśliwy. Skoro to oznacza życie beze mnie, to zapomnę o tobie – mówił to spokojnie, jednak wiedziałem, że pewnie teraz cierpi. Mam nadzieję, że jakoś się pozbiera. Nie chciałbym mieć nikogo na sumieniu.

– Skoro już wszystko sobie wyjaśniliśmy, to możemy udać się w swoją stronę. Dziękuję ci, że nie zrobiłeś tutaj zamieszania stulecia. Cześć – odwróciłem się i zacząłem wpisywać kod do klatki. Gdy już miałem otwierać drzwi, poczułem jak ktoś gwałtownie mnie obraca. Następnie moje usta zostały zaatakowane przez Paula. Cholera, rozpłynąłem się pod wpływem jego dotyku. Zanim zdążyłem otrząsnąć się z szoku, chłopaka już nie było. Zostawił za sobą sosnowo-miodowy zapach i bałagan w mojej głowie.

Irytująca Omega ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz