Rozdział 10

10.1K 595 79
                                    

Co ten idiota sobie wyobrażał?! Przecież powiedział, że nie będzie mnie do niczego zmuszał, a tu takie coś!

Teraz nie wiem, czy zrobiłem dobrze, czy też źle. W mojej głowie pojawił się okropny mętlik. Czuję, że muszę z kimś o tym porozmawiać, ale nie wiem z kim.

Newt odpada. Podejrzewam, że jego rady mogłyby być bardzo stronnicze. W końcu Paul to jego brat, więc pewnie chce dla niego jak najlepiej. Może go wyzywać i obrażać, ale dobrze, wiem, że ta dwójka skoczyłaby za sobą w ogień. Uroki braterskiej miłości.

Nasza luna. Uh, może wspaniale spełnia swoją rolę, to nie chcę prowadzić tej rozmowy właśnie z nią. Mike jest niewiele starszy ode mnie, więc ma małe doświadczenie w tych sprawach. Poza tym on na pewno kazałby mi związać się z Paulem. Przecież takie jest moje przeznaczenie, zostanie sługą jakiegoś bufona. Zresztą nie mam ochoty, by wchodzić na teren stada. Jeszcze jego bym tam spotkał.

Zostaje jeszcze jedna osoba, która nadawałaby się do roli. Moja mama. Jednak ona wraca do domu dopiero po południu. Więc muszę wypełnić jakiś zajęciem te cztery godziny. Tylko co robić? Nie mam ochoty na rysowanie. Dziś spod mojej ręki wyszły by pewnie same marne imitacje rysunków. Pozostaje mi tylko zagłębienie się w świat bajek Disney'a z kocykiem na ramionach i kubkiem herbaty w dłoni. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Dzięki tej dziecinnej formie rozrywki mogłem skutecznie wyłączyć myślenie. Zanim się spostrzegłem, usłyszałem przekręcanie kluczyka w drzwiach.

– Już jestem! Wzięłam nam coś na wynos. Kurczak twój ulubiony – powiedziała mama, wchodząc do saloniku. Postawiła siatkę z jedzeniem na stole, podeszła do mnie i cmoknęła mnie w czoło. Spojrzała na ekran telewizora i już wszystko wiedziała. Przeczesała moje włosy – przebiorę się i porozmawiamy – kiwnąłem tylko głową i wróciłem do oglądania. Po paru minutach, zobaczyłem moją rodzicielkę w dresach. Usiadła obok mnie i przytuliła. Zwyczajny gest, który dla mnie w tamtym momencie znaczył bardzo dużo. Zacisnąłem dłonie na jej koszulce. Rozpłakałem się.

– Mamo, ja znalazłem go, moją alfę. Ale ja nie chciałem z nim być, ale jednocześnie chciałem. Ale powiedziałem, że nie chcę i o-on mnie pocałował. I ja teraz nie wiem co chcę – mój i tak słaby monolog był przerywany pociągnięciami nosem. Mama cały czas mnie przytulała i gładziła moje włosy. Dawała mi matczyne ciepło, a jej zapach powoli mnie uspokajał.

– Wiesz, że więzi nie da się przerwać, ale można od niej uciekać. Nie chcę, żebyś cierpiał. Twój alfa wiedział, co robi. Przez kontakt cielesny będziesz odczuwał większą potrzebę bycia przy nim. Jednak to też możesz pokonać. Nikt do niczego cię nie zmusza kochanie. Możesz wybrać tę drogę, którą chcesz. Ja zawsze będę cię wspierać. Skoro nie chcesz zostać z nim, to musisz teraz się od niego odizolować – mówiła spokojnym głosem i po raz kolejny ucałowała moje czoło. Jest kochana. Uśmiechnąłem się lekko.

– Dziękuję mamo za wszystko. Jesteś najlepsza – chciałem dalej wymieniać jej zasługi, ale przerwało mi burczenie w brzuchu, moim brzuchu.

– Najpierw napełnij żołądek, a potem możesz mnie wychwalać – rodzicielka zaśmiała się i podała mi pudełko z jedzeniem, który chętnie wziąłem do rąk i zacząłem jeść.

Może jednak nie jestem w sytuacji bez wyjścia i uda mi się wyleczyć z tej więzi?

Irytująca Omega ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz