Po wielu próbach udało mi się odciągnąć od siebie chłopaka. Bałem się, że to już nie nastąpi. Stanąłem w kącie i przypatrywałem się mu w milczeniu. Niby mieliśmy sobie wszystko wyjaśnić, ale jakoś nie wiedziałem, jak zacząć. W jednej chwili myśli wyleciały mi z głowy. Westchnąłem, poprawiając włosy. Wygląda na to, że jestem zmuszony wykonać pierwszy krok.
– Posłuchaj, ja naprawdę nie chcę tu być. Mike mnie zmusił. Chcę, by relacja między nami stanęła w miejscu lub się cofnęła. Pogrzebałem trochę w książkach i wiem jak skończyć z tą więzią raz na zawsze. Musisz tylko... – chciałem już krótko wyjaśnić mój plan, ale Paul skutecznie mi przerwał.
– Tak bardzo mnie nienawidzisz, mimo że kompletnie mnie nie znasz. Uważasz to za sprawiedliwe? Chciałem dać ci czas na to, byś pogodził się z myślą, że nasze dusze są połączone. Jednak jak widać ty nie chcesz się z tym oswoić. Patrzysz na mnie, mając już wyrobioną opinię na mój temat. Uwierz mi, że różne alfy chodzą po świecie, więc ocenianie kogoś po pozorach, czy pozycji nie jest wiarygodne. Może najpierw mnie poznasz, a potem odrzucisz? – chciałem już zaprzeczyć i zacząć się kłócić, ale powstrzymałem się. Niestety musiałem przyznać, że chłopak miał trochę racji. Poczułem się trochę głupio. Wcześniejszy egoizm ustąpił miejsca poczuciu winy.
– Przepraszam, ale ja już taki jestem. Straszny panikarz i uparciuch, który szybko wyciąga, często pochopne, wnioski i trzyma się ich jak rzep psiego ogona. Niestety muszę to przyznać, że masz rację. Dam ci szansę. Po miesiącu podejmę decyzję, czy chcę z tobą być, czy też nie. A ty nie masz wtedy prawa do podważenia mojego wyboru. Jasne? – mruknąłem niezadowolony. Może teraz i Mike się ode mnie odczepi. A ja jakoś pomęczę się przez ten miesiąc. Wieczna wolność jest tego warta. Poza tym ja mogę też sprawić, że Paul się do mnie zniechęci. Potrafię być bardzo irytujący. Już niejedna osoba zdążyła się o tym przekonać.
– Przyjmuję twoje warunki – odrzekł Paul po dłuższej przerwie. Posłał mi uśmiech – i przysięgam ci, że postaram się o to, byś jednak wybrał życie za mną – dodał pewny siebie. Szkoda tylko, że ja nawet nie zamierzam rozmyślać nad tym, czy z nim być, czy nie. Już dawno podjąłem decyzję i jej nie zmienię.
– Tylko nawet nie myśl o tym, że zbliżysz się do mnie w czasie mojej gorączki lub twojej rui – zastrzegłem. Jeszcze tego brakuje, by ten dureń wiedziony instynktem mnie oznaczył. No wtedy to już byłbym zgubiony. Chłopak zaśmiał się głupio i poprawił włosy.
– Jak sobie życzysz. Ale gdybyś zmienił zdanie, to pamiętaj, że mój pokój jest dźwiękoszczelny, więc zapraszam – prychnąłem pod nosem. Prędzej zostanę kucharzem, niż się z nim prześpię.
– Zabawny jesteś. A teraz mam kluczowe pytanie, umiesz gotować? – Paul spojrzał na mnie zbity z tropu. Nie moja wina, że zgłodniałem!
– Umiem. Jak na razie każda z potraw, którą przygotowałem, została zjedzona. A co głodny jesteś? – zapytał mnie. Jak na zawołanie mój brzuch wydał okrzyk głodowy.
– Jak słyszysz. Więc może mógłbyś coś mi zrobić? Mnie chyba czeka rozmowa z Newtem – chłopak pokiwał głową i ruszył do wyjścia, jednocześnie ciągnąc mnie za sobą. Posłusznie ruszyłem za nim. Mam nadzieję, że robi dobre kanapki. No tak to już jest. Wpuść Alexa do domu, to Alex sprawdzi ci lodówkę.
Weszliśmy do kuchni. Newt spojrzał na mnie i zmarszczył brwi. Chyba jest trochę zły. Ups. Usiadłem obok niego przy stole. Przełknąłem ślinę.
– Newtie... – no oczywiście, tym razem on mi przerwał. To chyba u nich rodzinne, że nie dają nikomu dokończyć swojej wypowiedzi.
– Jak mogłeś mi nic nie powiedzieć? Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi. Zdaję sobie sprawę, że to dość poważna sprawa, ale hej, jakbyś nie zauważył jestem bratem Paula i chyba mam prawo wiedzieć, że on i mój przyjaciel są sobie przeznaczeni. Ciebie opieprzę później – spojrzał z wyrzutem na brata.
– Dobra nawaliłem. Ale to wszystko miało wyglądać inaczej. Chciałem załatwić to szybko, po cichu i prawie bez świadków. Jednak wyszło jak wyszło. Przepraszam. Teraz nie będę już przed tobą ukrywał takich rzeczy – powiedziałem i wziąłem się za jedzenie kanapek, które znalazły się przede mną. Nie były złe ani mega genialne.
– Wiesz, że nie mogę się długo na ciebie gniewać, rudzielcu. A skoro wy macie się ku sobie, to ja idę do pokoju. Paul odprowadzisz Alexa do domu – Newt wstał i nie czekając na moją reakcję, poszedł do siebie. Z deszczu pod rynnę. Westchnąłem i napisałem mamie, że za niedługo będę oraz że nie wracam sam. Jak na razie moja rodzicielka nie pozwala mi samemu wracać do domu po nocach, zawsze woli, by ktoś mnie odprowadził. Nie dziwię jej się. Bardzo mnie kocha i dba o to, by nic mi się już więcej nie stało.
– W takim razie ja pójdę po bluzę i zawiozę cię do domu. Ty zjedz sobie spokojnie – Paul potargał moje włosy i poszedł na chwilę do swojego pokoju. Prawie na niego warknąłem, ale w ostatniej chwili się powstrzymałem. Co się ze mną dzieje? Nie mam ochoty o tym rozmyślać. Jeszcze zwariuję od tego myślenia. Szybko zjadłem kanapki. Opłukałem talerz i odłożyłem go na suszarkę. Przynajmniej po sobie posprzątam. Następnie ruszyłem do korytarza i założyłem buty. Poprawiłem swoją bluzę. W tym czasie obok mnie pojawił się wesoły Paul, który szybko wcisnął na siebie buty i zgarnął kluczyki z półki. Wyszedł z domu, a ja podążyłem za nim. Troszkę boję się jechać z nim jednym autem, ale mama by mnie zabiła, gdybym wrócił sam do domu.
– Wsiadaj – Paul otworzył mi drzwi. Przewróciłem oczami i wsiadłem do samochodu, od razu zapinając pasy. Kto wie, może jeździ jak wariat. Byle nie spowodował wypadku, nie chcę jeszcze umierać.
– Pamiętasz, gdzie mieszkam? – zapytałem niepewnie, gdy chłopak zajął miejsce kierowcy. Stwierdził, że pamięta. No dobrze. Ruszyliśmy. Sama droga mi się nie dłużyła. Jednak w aucie panowała lekko napięta atmosfera, co mnie nie dziwiło. Paul starał się mnie zagadywać, ale nie miałem dziś ochoty na rozmowę, więc zaprzestał swoich prób i włączył radio, ustawiając przypadkową stację muzyczną. Gdy już stanęliśmy pod moim domem, odetchnąłem z ulgą. Nie zostałem zgwałcony w lesie! Sukces. Odpiąłem pas, otworzyłem drzwi i poczułem uścisk na nadgarstku. Odwróciłem głowę w stronę Paula.
– Pójdziesz ze mną na randkę? – zapytał, spoglądając na mnie niepewnie i z lekkim strachem. Wbiło mnie w siedzenie. Nie spodziewałem się tego. Otrząsnąłem się z szoku i lekko uśmiechnąłem.
– Zastanowię się. Dzięki za podwózkę, pa! – powiedziałem szybko i wyszedłem z auta, zamykając drzwi, by chłopak nie mógł już nic powiedzieć. Wszedłem na klatkę schodową i ruszyłem powoli po schodach do swojego mieszkania. W co ja się wpakowałem?
CZYTASZ
Irytująca Omega ✔
WilkołakiAlfa i omega. Od dawien dawna związane więzią partnerstwa, uczucia i wzajemnej troski. Jednak Alex pamięta alfy jako bezuczuciowe potwory. Taki był jego ojciec. Nie dziwne, że chłopak stracił całe zaufanie do innych wilkołaków. Jego życie się zmie...