Przez cały następny tydzień miałem spokój od Paula. Skutecznie wymigiwałem się ogromną ilością nauki. Dzięki tej prostej wymówce miałem dużo czasu dla siebie jak i dla przyjaciół.
Niestety nie udało mi się ograniczyć naszego kontaktu do zera. Może się z nim nie spotykałem, ale on uparcie do mnie pisał każdego dnia. Jego zaangażowanie nie opadło nawet wtedy, gdy moje odpowiedzi pozostawiały wiele do życzenia. "Ok", "tak", "nie", "dobrze", "aha" potrafiły zirytować prawie każdego. Jednak nie jego. Mimo moich wiadomości, które wyrażały znudzenie i niechęć, on i tak pisał. No ile można?
Staram się cholernie, by przez ten miesiąc jak najbardziej go do siebie zniechęcić. Przy nim wyolbrzymiam swoje wady i staje się marudną, upartą i rozkapryszoną księżniczką. Staram się go irytować na każdym kroku. Ale na niego to nie działa.
Jest bardzo cierpliwy i zmotywowany do osiągnięcia celu. Denerwuje mnie to, bo sprawia, że walka staje się trudniejsza. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Za często to powtarzam.
Wyszedłem ze szkoły, opatulając się szczelniej kurtką. Było dość chłodno. Jednak w powietrzu wisiała zapowiedź deszczu i prawdopodobnie burzy. Cudownie. Uwielbiam taką pogodę. Nie należałem do tych osób, co robiły pod siebie, gdy słyszały o burzy. Te wszystkie grzmoty, błyski i bębniący deszcz jest dla mnie czymś inspirującym i skłaniającym do głębokich przemyśleń jak i wspomnień. Często w lecie, wychodziłem na dwór i jako wilk spędzałem czas w lesie, obserwując niebo. Potem wracałem cały mokry do domu, a mama patrzyła na mnie jak zabójca na ofiarę. A potem stwierdzała, że jak będę chory to będzie to tylko moja wina, a ona nawet do apteki mi nie pójdzie. Co oczywiście było kłamstwem. Wiadomo jakie bywają mamy. Czasem przesadzają i dramatyzują i uwielbiają robić awanturę o bałagan w pokoju. Przynajmniej moja ciągle się o to czepia.
– Wreszcie wolne – Newt oparł się o mnie i westchnął z uśmiechem. Przytaknąłem, przytulając się do niego. Lubiłem towarzystwo tego chłopaka. Zawsze był gotowy do pomocy i miał wspaniałe poczucie humoru.
– Muszę już iść, nie wiadomo, kiedy zacznie padać – odsunąłem się od niego i ostatni raz pożegnałem. Potem spokojnym krokiem ruszyłem w stronę domu. Nie chciałem również za długo tam stać z przyjacielem. Założę się, że Paul po niego przyjeżdża, więc wolę nie ryzykować i się z nim nie spotykać. Pewnie chciałby mnie odwieźć do domu. Ja jednak preferuję krótki spacer. Zwłaszcza, że nie mam tak daleko. Może więcej niż piętnaście minut. Spojrzałem w górę. Niebo zaczęło pokrywać się szarymi obłoczkami. Może uda mi się namówić mamę, by puściła mnie na krótki spacer, gdy będzie padał deszcz?
Dotarłem do mieszkania, zdjąłem buty i kurtkę, które zaraz odłożyłem na miejsce. Wszedłem w głąb pomieszczenia, od razu kierując się w stronę kuchni. Uśmiechnąłem się, czując wydobywające się z niej pyszne zapachy.
– Cześć mamo – przytuliłem się do niej i zajrzałem do garnków. Ona tylko pokręciła głową.
– Hej. Jak było w szkole? – pogłaskała mnie po włosach i wróciła do pilnowania mięsa, by się nie przypaliło.
– Dobrze – mruknąłem zmęczony. Szkoła zdecydowanie wysysa ze mnie wszystkie możliwe zapasy energii. To okrutne.
– Może coś więcej? – podniosła brew.
– Emm... dobrze – spojrzałem na nią i zobaczyłem, jak się śmieje.
– Idź umyj ręce i siadaj do stołu. Zaraz podam obiad – ucieszyłem się i zrobiłem to, co mi kazała. Potem szybko usiadłem na krześle. Podczas posiłku jeszcze krótko rozmawialiśmy o różnych, czasem mało znaczących sprawach, tak jak i o tych poważniejszych. Cieszyłem się, że mam tak dobry kontakt z mamą. Nigdy nie zamieniłbym ją na inną. Uprzedziłem ją, że później jeszcze pójdę na spacer. Zaznaczyłem, że ktoś będzie mi towarzyszył. Nie chcę, by znowu mi prawiła kazania o tym, że powinienem na siebie uważać.
Wszedłem do pokoju i rzuciłem plecak w kąt. Później zajmę się nauką. Włączyłem komputer. Myślę, że film dobrze mi zrobi i pozwoli mi się zrelaksować. Podczas, gdy urządzenie się włączało, ja zdążyłem się przebrać i zawinąć w koc. Jednak zanim włączyłem film, otrzymałem powiadomienie o wiadomości. Westchnąłem i sięgnąłem po telefon.
Od Paul:
Podobno lubisz spacerować po lesie w wilczej formie. Będę u ciebie o siedemnastej.
Do Paul:
Ok. Tylko się nie spóźnij. Bo inaczej nigdzie nie idę.
Newt ma zdecydowanie za długi język. Ale ja mogę przynajmniej iść spokojnie do lasu i odpocząć. A obok mnie będzie Paul, który samym swoim wyglądem odstraszy inne wilki. Wezmę go jako swojego ochroniarza. A przy okazji znowu będę testował jego cierpliwość. Może wreszcie pęknie i się podda?
CZYTASZ
Irytująca Omega ✔
WerewolfAlfa i omega. Od dawien dawna związane więzią partnerstwa, uczucia i wzajemnej troski. Jednak Alex pamięta alfy jako bezuczuciowe potwory. Taki był jego ojciec. Nie dziwne, że chłopak stracił całe zaufanie do innych wilkołaków. Jego życie się zmie...