Rozdział 11

9.6K 569 39
                                    

Postanowiłem, że na razie poznam tę całą więź dogłębniej. Jednak do tego potrzebowałem dostępu do starych ksiąg, które znajdują się w królewskiej bibliotece.

I tutaj pojawiał się mały problem. Musiałem jakoś przekonać lunę, by mnie tam wpuściła. Nie spodziewam się, że to będzie łatwe zadanie zakończone sukcesem, ale zawsze można spróbować. W końcu nadal nie pokonałem tego przywiązania do Paula, a ten pocałunek tylko pogorszył sprawę. Dlaczego znowu o nim wspominam? Czasem chciałbym mieć opcję usunięcia niektórych wspomnień czy uczuć z mojej głowy. Jednak to niestety jest niemożliwe.

Westchnąłem niezadowolony i zszedłem na obiad. Mama miała dziś wolne, więc mogłem liczyć na pyszny obiad, który nie był mrożoną pizzą odgrzewaną w piekarniku. Szczerze uśmiechnąłem się do mamy i usiadłem do stołu.

– Kiedy można chodzić do luny po porady i prośby? – zapytałem jakby od niechcenia. Gdyby moja rodzicielka dowiedziała się, że jednak będę dalej zagłębiał się w tą sprawę z Paulem mogłaby być zła. Przecież z jednej strony nie chcę z nim być, ale nadal on pozostaje w moich myślach.

– Prawie codziennie po południu. Nasza luna stara się poświęcać dużo czasu swojemu stadu a zwłaszcza omegom. Dlaczego pytasz? – spojrzała na mnie i położyła talerz z jedzeniem na stole.

– Muszę prosić o radę. A Mike jest młody, więc będzie łatwiej mi go o to zapytać. Poza tym moja koleżanka mówiła, że czasem śmiesznie marudzi na swojego partnera. A jak każdy wie, śmiech to zdrowie! – z radością w oczach zabrałem się do jedzenia, kończąc ten temat.

***

Bawiłem się swoimi palcami, czasem zbyt boleśnie je wykręcając. Bardzo stresowałem się rozmowy z luną. W końcu to jedna z najważniejszych osób w stadzie! A ja jestem zwykłym szarym wilkiem. W sumie to ten opis się nie zgadza. Jestem rudym i niezwykłym wilkiem, bo chcę posłać swoją alfę na plantację pieprzu.

Dostałem informację, że Mike może mnie przyjąć. Za szybko to się stało. Przełknąłem gulę, która znajdowała się w moim gardle i powoli wszedłem do małej sali. Wydaje mi się, że została urządzona tak, by panowała tam domowa atmosfera. Nie dziwię się. Sam sądzę, że łatwiej będzie mi rozmawiać, siedząc na miękkiej kanapie z herbatą w dłoni niż na twardym krześle.

– To ty jesteś Alex? Miło mi cię poznać. Pewnie już mnie znasz – zostałem obdarowany przyjaznym uśmiechem. Trochę się rozluźniłem.

– Tak, dzień dobry. Ja przychodzę z nietypową prośbą – zacząłem niepewnie, muszę teraz wykrzesać z siebie resztki talentu aktorskiego. Usiadłem na sofie i wbiłem wzrok w swoje kolana.

– Zrobię wszystko co w mojej mocy, by ci pomóc. Tylko musisz mi powiedzieć co to za sprawą – wdech i wydech. Zobaczę, na ile przydały się zajęcia teatralne, na które kiedyś uczęszczałem.

– Bo ja niedawno znalazłem swojego partnera i zorientowałem się jak mało wiem o więzi, która nas połączyła. Dlatego przyszedłem prosić o dostęp do biblioteki. Tam są takie stare książki, z których mogę wszystkiego się dowiedzieć. Takich rzeczy nie ma w Internecie – spojrzałem na swoje buty, próbując ukryć moje skrępowanie. Tak naprawdę to teraz nie powiedziałem kłamstwa, tylko nie wyróżniłem wszystkich szczegółów.

– Widzę, że jesteś bardzo ciekawy otaczających cię zjawisk. Podoba mi się to. Chodź ze mną i tak nikt już nie przyjdzie, a przy okazji posłucham o twojej alfie – ale żeś sobie wymyślił Mike! Uśmiechnąłem się szeroko, by ukryć stres. Wstałem i zadowolony ruszyłem za luną. Teraz tylko wymyślić dobrą bajeczkę o alfie i można walczyć z tym głupim połączeniem.

– Nie znam zbyt dobrze mojego partnera. Nawet nie wiem, jak się nazywa. Widziałem go dosłownie przez chwilę i od razu poczułem ten piękny zapach. Chcę być w pełni gotowy na spotkanie z nim – wzruszyłem ramionami. Wiedziałem, że oszukiwanie głowy stada nie jest pochwalanym czynem, ale nie miałem innego wyboru. Wiem, że zachowuje się egoistycznie i powinienem też zrozumieć, co czuje Paul. Jednak gdybym to zrobił, to zapewne skończyłbym u jego boku jako pozornie wolna omega. Nie dziękuję. Wolę być szczęśliwym egoistą niż uwięzionym sługą.

– Chodź to tutaj. Chętnie ci pomogę w poszukiwaniu książek – zostałem wpuszczony do wielkiej sali, gdzie było strasznie dużo książek. Raj dla zaczytanych.

– Dziękuję. Z chęcią skorzystam z twojej pomocy – jednak kółko teatralne to był dobry wybór. Może uda mi się znaleźć sposób na przerwanie tej więzi?

Irytująca Omega ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz