Walka z przeznaczeniem. Myślę, że jestem głupcem, bo zacząłem się sprzeciwiać czemuś, co zostało zapisane w gwiazdach. Jednak z drugiej strony dążę do swojego celu. Nie lubię kompromisów. Cenię sobie niezależność i wolność. Szkoda tylko, że moja pragnąca wolności dusza zaczęła ufać pewnej alfie. Zdobyć moje zaufanie z pozoru jest proste, można mnie nawet nazwać osobą naiwną, ale Paul powstrzymał się przed skrzywdzeniem mnie. Mógł w tamtym momencie oznaczyć mnie siłą. Nie zrobił tego. Nie zostałem zamknięty w klatce. To właśnie w tamtej chwili jak zawodowy złodziej wykradł moje zaufanie.
Co mam teraz zrobić? Dni będą mi uciekać przez palce. Przyjdzie czas, kiedy będę musiał znaleźć odpowiedź na pytanie "Chcesz z nim spędzić resztę życia czy podążać za marzeniem?". Wcześniej nie miałbym większych wątpliwości. Dopiero teraz zaczęły mnie one nachodzić. Wokół zacząłem zauważać, że omegi rzeczywiście mogą być szczęśliwe ze swoimi partnerami. Dostrzegłem wiele znaczących szczegółów, które kiedyś uważałem za całkiem głupie i fałszywe.
Jasno stwierdzam, że dużo się zmieniło przez te kilkanaście dni. Jednak moje marzenie nadal pozostało takie samo. Wielki artysta powinien oddać swoje serce sztuce, a nie drugiemu chłopakowi. Tworzenie przepięknych obrazów wymaga dużego nakładu pracy i czujnego oka, by wyłapać najmniejszy błąd czy zawahanie ręki. Moja głowa nie mogłaby wtedy być zajęta myślami. A wiadomo, że w związkach zdarzają się kłótnie i ciche dni. Nie chciałbym być wtedy rozkojarzony.
Życie bez trudnych wyborów byłoby nudne i zbyt proste. Właśnie droga, którą podążamy i ścieżki, które wybieramy kształtują naszą osobowość i to kim jesteśmy. W takim razie kim ja jestem? Szaleńcem? Buntownikiem? Egoistą? Samemu trudno mi to określić. Trochę to irytujące, minęło tyle lat a ja nadal poszukuje prawdziwego siebie. Myślę, że niektóre moje decyzje zdecydowanie oddalają mnie od poznania siebie.
Dlatego też ciągle brnąłem w to oczywiste ryzyko i zgadzałem się na kolejne spotkania z Paulem. Nadal zachowywałem obojętność i uparcie sobie wmawiałem, że robię to tylko, by wywiązać się z umowy. Nic więcej, zero zobowiązań i jakiegokolwiek przywiązania. Coś się we mnie zmieniało z każdym dniem. By odeprzeć od siebie uczucia, stawałem się coraz gorszy, bardziej irytujący, złośliwy i marudny. A Paul? Nadal wszystko dzielnie znosił, co napawało mnie jeszcze większą złością. Pragnąłem, by mnie znienawidził i wreszcie dał sobie spokój z tym wszystkim. Ze mną.
Nie lubiłem krzywdzić ludzi. Czułem się wtedy jakbym był moim ojcem. Podłym i bezwzględnym potworem. Był pozbawiony jakichkolwiek uczuć. Działał według swoich, staroświeckich zasad. Podobno, gdy mama była w ciąży jeszcze nad sobą panował i jej tak nie krzywdził. Jednakże potem urodziłem się ja. Słaba omega. Plama na jego honorze. Zaczął krzywdzić mnie i mamę. Nie chcę powtarzać tego scenariusza. Nie chcę, by przeze mnie ktoś cierpiał. Wiem, że tym razem może okazać się to nieuniknione.
Dzwonek do drzwi. Krótki dźwięk, który rozniósł się po moim mieszkaniu i wyrwał mnie ze świata myśli. Z lekką niechęcią wstałem z wyjątkowo miękkiej kanapy i podszedłem sprawdzić, kto się do mnie dobija. Od kluczyłem drzwi i otworzyłem je, znudzony patrząc na osobę stojącą naprzeciwko. Paul trzymał w dłoni czerwoną różę i uśmiechał się niepewnie. Czerwona róża znana też jako symbol bezgranicznej i namiętnej miłości. Potem to właśnie ten kwiat staje się ukoronowaniem kolejnej rocznicy związku czy małżeństwa.
- Minął miesiąc - powiedział wręczając mi kwiat. Pokiwałem głową, rozumiejąc, co chce mi przekazać i odebrałem różę. Potem przesunąłem się, by chłopak wszedł do środka. Nie chciałem, by ludzie mieli publiczne i całkiem darmowe przedstawienie. Zamknąłem drzwi i wróciłem do salonu, kładąc kwiat na stole. Usiadłem na jednym końcu kanapy, a Paul zajął drugi. Między nami panowała cisza. Żaden nie chciał jej przerwać. Zdawaliśmy sobie sprawę, że ta rozmowa dużo zmieni w naszym dotychczasowym życiu. Wziąłem głęboki wdech i spojrzałem w jego stronę, póki jeszcze starczyło mi na to odwagi.
- Co mam ci powiedzieć? - zapytałem cicho, zacząłem bawić się swoimi palcami, aby choć trochę odgonić stres. Pewnie znałem odpowiedź na swoje pytanie, ale wolałem przedłużyć tę chwilę. Bałem się jego reakcji.
- Zgodzisz się spędzić ze mną resztę życia? - schowałem twarz w swoich dłoniach, gdy usłyszałem jak jego głos delikatnie drży. Zamknąłem oczy. Czy chcę zostać jego partnerem?Mógłbym poddać się rodzącym się we mnie uczuciom i przytaknąć. Jednak wtedy nie wyjechałbym z kraju i nie dałbym rady skupić się tylko na malarstwie. W grę wplątałaby się miłość.
- Nie chcę - powiedziałem, zamykając oczy. Czułem na sobie jego wzrok. Jeszcze bardziej skuliłem się w sobie.
- Myślałem, że między nami zaiskrzyło. Kocham cię Alex - z całych sił starałem się powstrzymać łzy. Chociaż czułem to samo, to nie mogłem mu tym samym odpowiedzieć. Jednak strach wygrał z moim sercem. Niezobowiązujące ryzyko jest bezpieczniejsze niż to, w którym wplątuję się w jakąś umowę. W tym wypadku związek był tą umową. A każda umowa ma drobny druczek w sobie, schowany między wersami prawniczego bełkotu.
- Nie kocham cię Paul. Nigdy nie kochałem- moje słowa były na tyle głośne, by chłopak je usłyszał. Wiedziałem, że w tym momencie mocno go skrzywdziłem. Jednak tak będzie lepiej. Dla nas obojga. Podniosłem wzrok. Paul ocierał łzy, które stały się oznaką bólu, który mu zadałem. Gwałtownie wstał i równie szybko wyszedł z mojego mieszkania. Gdy usłyszałem trzask drzwi, pozwoliłem sobie na płacz. Chciałem zniknąć. Zraniłem osobę, na której mi zależało. Wstałem i chwiejnym krokiem poszedłem do swojego pokoju. Opadłem na łóżko i wtuliłem swoją twarz w poduszkę.
Nie minęła godzina, gdy poczułem niewyobrażalny ból. Moja omega zawyła równie żałośnie. Przegryzłem kołdrę, by nie krzyknąć. Rozpłakałem się jeszcze bardziej. Zrobił to. Oznaczył inną omegę.
Zerwał więź.
Poczułem pustkę.
Mój wilk ucichł.
Zrobiłem to.
Pokonałem przeznaczenie.
I już nic nie będzie takie samo.
CZYTASZ
Irytująca Omega ✔
WerewolfAlfa i omega. Od dawien dawna związane więzią partnerstwa, uczucia i wzajemnej troski. Jednak Alex pamięta alfy jako bezuczuciowe potwory. Taki był jego ojciec. Nie dziwne, że chłopak stracił całe zaufanie do innych wilkołaków. Jego życie się zmie...