Część szósta: cmentarz

230 19 1
                                    

-Jak to nienawidzi siebie? Ma to coś związek ze mną? - znowu przerażona szłam razem z nim. Cała zaczęłam się trząść i nie wiedziałam czy to z zimna czy że strachu.

-Tak, ma. Zresztą czemu ja ci o tym mówię, skoro to Kihyun powinien - najwyraźniej zaczęło mu brakować cierpliwości. Wiedział, że nie może mówić takich rzeczy, a jednak to robił. Może nawet zupełnie nieświadomie.

-Przepraszam, że spytałam - gdybym tylko wiedziała co mnie czeka, od razu bym uciekała gdzie pieprz rośnie.

-Nie masz o co. Niczego nie wiesz. To zrozumiałe - ku mojemu zdziwieniu, zrozumiał co czuję w tej chwili. Niepewność, strach, niepokój. 

Woda z moich oczu zaczęła się wylewać na policzki, a mój dotychczasowy spokój został przerwany. Pękłam. Nie wytrzymałam. Tak bardzo się bałam. Już nie wiedziałam co mam robić. Nic nie wchodziło w grę oprócz zostania z nimi do końca życia. O ucieczce nawet może nie było. Siedmiu na jednego. Nie miałam żadnych szans. Kolejne zdziwienie weszło na moją twarz kiedy I.M mnie przytulił z dużą troską. Tak jakby nie widział mnie przez dłuższy czas albo stracił kogoś ważnego. Może te dwie rzeczy. Trudno go było rozgryźć. W końcu dotarliśmy do owej limuzyny. Tak jak się spodziewałam była długa może na kilka metrów i cała czarna w dodatku nikogo nie było w środku. Pustka. W sumie nie było się co dziwić. Nie przyszłam do niego od dłuższego czasu. Yoo był już dawno zły.

Odwróciłam się, a za mną Kihyun z grobową miną patrzył się na mnie. Był ubrany tak jak ostatnio, jednak coś się nie zgadzało. Jego oczy błyszczały się na niebiesko, a raczej błękitem, które bardzo odznaczały się od niego.

-Gdzie byłaś? - jego głos jak nigdy dotąd był opanowany i spokojny. Aż zbyt spokojny.

-Przepraszam, zgubiłam się - odpowiedziałam ze skruchą. Nadal bałam się Yoo, ale wierzyłam, że w głębi jest dobry. Zaczęłam go kojarzyć już przy pierwszym spotkaniu, ale nie wiedziałam czemu.

-Rozumiem - to było kolejne zaskoczenie tego dnia. Yoo w oczach miał łzy, a jego oczy przybrały kolor biały. Tylko źrenice odznaczały się bardzo. Jego poliki przybrały delikatny, pudrowy kolor. Barwa ta dopasowywała się idealnie do jego bladej cery, którą dysponował. -Gdzie w ogóle jedziemy?

-Na cmentarz - wolałam się już nie odzywać. Jego twarz była załamana. Usta lekko mu drgały od strachu. Zawsze myślałam, że najsilniejsi nie odczuwają niepokoju, czy też strachu. Jak widać, byłam w błędzie.

 Jak widać, byłam w błędzie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Kihyun's Blood | yoo kihyunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz