1. Niespodziewana pomoc.

1.8K 40 8
                                    

Dochodziła godzina czternasta, a ja miałam już dzisiejszego dnia serdecznie dość. Zaczęło się od porannej kłótni z Łukaszem, później uciekł mi podejrzany, chociaż naczelnik Kruczkowska nie miała mi tego za złe, a później jeszcze przez przypadek posłuchałam, jak Kuba umawia się z Magdą na wieczór, wymigując się od wspólnego piwa z Anetą, więc ja również odpuściłam.
- Ale dlaczego?
- Wybacz mi. Zapomniałam, że na dzisiaj jestem umówiona z Łukaszem.
- Z wami się umawiać...
Technik podkręciła głowa, ale na szczęście mi uwierzyła.
Bolało mnie to, że każdy na wydziale żył w szczęśliwym związku. Kruczkowska ze swoim przystojniakiem, Krystian z Eweliną, Stefan z Anetą, Lena oraz Darek mieli swoje drugie połówki. Podobno Maja z kimś była, Kuba zaczął umawiać się z tą Magdą i nawet Olo zaczął spotykać się z Łucją. No i jeszcze Rafalski, ale jego życie prywatne obchodziło mnie tyle, ile zawodowe.
A ja? A ja niby byłam z Łukaszem, byliśmy zaręczeni, jednak nie byłam szczęśliwa. Albo byłam i o tym nie wiedziałam.
- Natalia? - z głębokiego zamyślenia wyrwał mnie delikatny głos Kuby. - Wszystko dobrze?
- Tak. Jak zawsze.
- Chyba się nie gniewasz na mnie, że z wami nie idę?
- My też nie idziemy.
- Czemu?
- Bo zapomniałam, że jestem umówiona z Łukaszem. Przejdziemy się wszyscy, kiedy indziej.
- Jeśli chodzi o mnie, to...
- Nie. To nie chodzi o ciebie. Nie wszystko musi się kręcić wokół ciebie!
Odwróciłam się na pięcie i ostentacyjnie weszłam do mojego i Kuby pokoju, pozwalając sobie na trzaśnięcie drzwiami. Może znowu wybuchłam bez powodu, ale czasami miałam go naprawdę dość. Jak każdego.
Drzwi zaczęły powoli się otwierać, więc szybko odwróciłam się do nich plecami. Nie chciałam, by Kuba widział, że płakałam.
- Natalia? - Spodziewałabym się w tej chwili każdego, ale nie Łucji. - Wszystko dobrze?
- Tak. To tylko głupia alergia mnie męczy.
- Aha. - Zamknęła drzwi i powoli podeszła do mojego biurka. - Nie wnikam...
- Jeśli szukasz Olgierda, to go nie ma. Pojechał gdzieś z Krystianem.
- Byłam u Kruczkowskiej, musiałam jej coś przynieść. - Czułam na sobie jej przyszywający wzrok. Nigdy go nie lubiłam. Miałam wrażenie, że wtedy mnie prześwietla, niczym dobry rentgen. - Mogę ci jakoś pomóc?
- Zabij mnie najlepiej.
- Hmm... Nie chcę mi się, za dużo z tym roboty. Wiesz... Przygotowanie wszystkiego, zatarcie śladów... Więc może zaproponuje ci piwo?
- Piwo? Mam iść na piwo z Wilkówną? Serio?

---

I poszłam. Umówiłam się z nią w barze, niedaleko parku, gdzie Łucja chwaliła dobre piwo.
Byłam o czasie i Łucja już na mnie siedziała.
- Cześć. - Podeszłam do stolika. - Długo czekasz?
- Nie. - odłożyła komórkę na stolik. - Właśnie przyszłam. A ty? Czujesz się już lepiej?
- Głupio mi, że tak się przed tobą rozpłakałam. Przepraszam.
- Uznajmy, że miałaś za dużo wody w organiźmie i musiało ci to jakoś wylecieć.
- Serio? - zaśmiałam się cicho. - możemy przyjąć, że tak było. To co? Ja stawiam pierwszą kolejkę?
- a czemu nie ja?
- Bo gdyby nie ty, to bym teraz sama w domu siedziała. A tak, to ci ładnie za to podziękuję.
- emmm... A jeśli, to mnie nadal nie przekonuje?
- To twój problem.
- jestem starsza stopniem?
- I grozisz mi tym w barze z alkoholem? To jakie chcesz?
- Ciemne, poproszę.
- To dostaniesz jasne. Z colą. Zaraz przyjdę.
Odeszłam od stolika i poszłam do baru. Czułam, że to może być jednak fajny wieczór.

---

Miałam okazję tylko raz poznać Łucję z prywatnej strony i to na wieczorze panieńskim Anety. Moja była szefowa okazała się być ogromnie sympatyczną i zabawną osobą, która w trakcie pierwszego piwa poprawiła mi humor.
- Ale nie ma się co śmiać. Nie znoszę zmian tych stref czasowych, naprawdę. Jedyny minus pracowania w Interpolu.
- No, my za tobą też tak trochę tęsknimy. Nikt mi nie przypomina o porządku w dokumentach.
- oh... Chcesz we mnie wzbudzić wyrzuty sumienia teraz?
- tak. Mniej je i czuj się źle. - Upiłam trochę piwa z drugiego kufla. - A jak ci się układa z Olgierdem?
- a co taka nagła zmiana tematu?
- jestem ciekawa.
- Nie. Przesłuchujesz mnie. Za mało wypiłam, by zacząć plotkować.
- zwłaszcza o tobie?
- przede wszystkim o mnie. - Uśmiechnęła się do mnie szeroko. - powiesz mi, czemu dzisiaj płakałaś?
- To teraz ty mnie przesłuchujesz?
- po prostu się martwię. Nie chce mi się wierzyć w tą bajkę o alergii, a płacz na komendzie? To nie ty...
- Po prostu wszystko się tak dziwnie skomplikowało i chyba nie umiem sobie z tym poradzić.
- Ty? Nie chce mi się w to wierzyć. - Wzięła komórkę ze stolika, jak ta dziwnie zawibrowała. Łucja zmarszczyła brwi, patrząc na wyświetlacz komórki. - Hm...
- kontrola Olgierda?
- nie. Włączył mi się alarm przeciwpożarowy w mieszkaniu.
- Masz pożar?
- coś ty. Ostatnio dałam się namówić na lepszy, bezpieczniejszy system alarmowy i tak mnie on denerwuje, że szkoda gadać. Mają to mi naprawić. Za trzy dni.
- aha...
- może pojedziesz ze mną do mnie? Ja to wyłączę i przy okazji na spokojnie porozmawiamy?
Przyjrzałam się uważnie na jej twarz i delikatnie się uśmiechnęłam. A może to właśnie ona mogłaby mi pomóc?

---

Weszłam pierwsza do jej mieszkania i aż westchnęłam. Myślałam, że Krystian bajki opowiada, że nasza była naczelnik ma mieszkanie, jak królowa, jednak się nie pomylił.
Widać było, że Łucja nie zarabia mało w tym Interpolu i lubi luksus. Ale mieszkanie mimo wszystko miała ładne, chociaż nie w moim guście.
- Rozgość się, proszę. Nie zajmie mi to długo.
- Poczekam. - usiadłam na kanapie, rozglądając się po ścianach. - nie masz tutaj tak... Surowo?
- nie. - odpowiedziała, wpatrzona w tableta. - Kupiłam te mieszkanie i tak było. Ale meble są moje i tak wszystko ze sobą kolorystycznie pasowało, że już tak zostawiłam. O, gotowe. Chcesz wina? Niestety piwa nie mam.
- A poproszę. Najwyżej jutro będę żałować, że tak wszystko razem wymieszałam. - uśmiechnęłam się do niej. - mogę cię o coś spytać?
- pewnie.
- Mam koleżankę. I ta koleżanka ma narzeczonego...
- Serio? Natalia, jesteś dorosła i będziesz mi sprzedawać bajki o koleżance? - Łucja wróciła do salonu i podała mi kieliszek z czerwonym winem. Usiadła później obok mnie. - jaki masz problem?
- Bo... Bo niby jestem zaręczona z Łukaszem, ale nie jestem przekonana czy chcę tego ślubu.
- to czemu go bierzesz?
- bo tak chyba wypada, co?
- no, raczej nie. To, że się zaręczyliście, to nie znaczy, że zaraz musicie brać ślub.
- tak, ale... Ja się na szybki ślub zgodziłam, nie bez powodu.
- Jesteś....
- Nie, nie! - zaśmiałam się cicho. - Nie, Łucja... Po prostu całowałam się z Kubą. I to przez te wyrzuty sumienia.

N.Nowak: Najlepsze przychodzi niespodziewanie. - GLINARZEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz