18. Kłótnia.

359 24 6
                                    

- i na ile planujesz tu zostać?
- tyle ile trzeba. - odpowiedziała spokojnie, nie dając się sprowokować Krystianowi.
- ty doskonale wiesz, że Kruczkowska nie popełniła żadnego błędu. To są znowu swoje chore zagrania. Co chcesz przez to osiągnąć?
Spojrzałam się na Łucję. Ta nadal siedziała na parapecie, mając przez cały czas delikatny uśmiech na twarzy.
- ty nawet nie wiesz, jak ja się cieszę na naszą ponowna współpracę. - powiedziała powoli i westchnęła. - I dopóki Monika nie wróci, ja tu będę. Czy to się wam podoba czy nie. A teraz wracajcie do pracy.
- ja jeszcze zostanę. - powiedziałam do Kuby, który na mnie chciał zaczekać. Przeniósł wzrok ze mnie na Łucję i wyszedł, jako ostatni, zamykając za sobą drzwi. - jak się czujesz?
- lepiej niż sądziłam.
- szkoda, że nie nagralas ich min. - podeszłam do niej powoli. - a co z nami?
- w sensie?
- bo jesteś... Bo ciebie nie interesują biurowe romanse i...
- wiesz, że statysznie więcej romansów pracy jest między szefem i asystentem? - przyciągnęła mnie do siebie za koszulkę. Stanęłam między jej nogami, uważnie patrząc na jej twarz. - więc... Zrób mi kawy.
Uśmiechnęłam się do niej szeroko, składając na jej wargach czuły pocałunek.
- czekaj... A mam zrobić ci tą kawę?
- nie, nie chce. - westchnęła i spojrzała się na zawalone aktami biurko. - muszę to ogarnąć. A mogłam to rzucić w cholerę i uciec z tobą.. daleko.
- to pracuj. - skradlam jej jeszcze buziaka i wyszłam z gabinetu naczelnik. Minęłam się w drzwiach z mężczyzną, który wymieniał plakietkę z nazwiskiem starej naczelnik na plakietkę z nazwiskiem Łucji. Zadowolona skierowałam się do kuchni i zrobiłam dwie kawy. Jedna zaniosłam Łucji. Spojrzała na mnie zdziwiona, na co ja tylko się uśmiechnęłam.
- skusił mnie awans na twoją asystentkę. - żartowałam, kubek z kawą stawiając na jej biurku. - Ale nie każ mi nosić spódniczek.
- a szkoda...
- nawet o tym nie myśl. - pogroziłam jej palcem i wyszłam szybko stamtąd, zanim cokolwiek odpowiedziała.
Wróciłam do kuchni po swoją kawę i gdy przekroczyłam próg mojego oraz Kuby pokoju, spojrzał na mnie dziwnym spojrzeniem i warknal cicho:
- Wiedziałaś?
- oczywiście. - odpowiedziałam cicho i usiadłam na swoim miejscu. - a czemu miałabym o tym nie wiedzieć?
- nie uważasz, że my też powinniśmy o tym wiedzieć?
- przecież wiecie. - wzruszyłam ramionami. - więc o co chodzi?
- o to, że jej tu nie powinno być.
- Kuba... Muszą sprawdzić czy Kruczkowska nie złamała procedur, zastępuje ja Łucja, czego ty jeszcze nie rozumiesz? A skoro tu jest, to chyba musi być coś na rzeczy, co?
- a co z jej Interpolem, co?
- to... Akurat nie twoja sprawa.
- A ty? Sypiasz z nią i twoi koledzy już cię nie interesują, co? Natalia, ta baba zrobiła ci pranie mózgu, nie widzisz tego?
- koledzy? Wy się nazywacie moimi kolegami? To i tak dużo powiedziane. - wstałam powoli z krzesła. Nie podobało mi się, w jaki sposób on się do mnie odzywał. - dla twojej informacji, to, że ja wiem o Łucji więcej niż ty i ktokolwiek stąd, nie oznacza, że mam wam wszystko sprzedać. To raz. A po drugie będę wobec niej lojalna czy ci się to podoba czy nie. I twoje chore wyobrażenia, że Łucja mnie krzywdzi stają się żałosne.
- ale...
- ale co ale? Boli cię to, że wolę ja od ciebie. To niech to w końcu dotrze do twojej pustej bani, że dałam ci kosza, spotykam się z nią i w końcu odpuść!
- w porządku? - w drzwiach stanął nie kto inny, jak Łucja we własnej osobie.
- tak. - westchnęłam cicho i usiadłam na krześle.
- chcieli cię przełożyć szkolenie na jutro. Odmówiłam, chyba, że jednak wolisz mieć to już z głowy.
- a da się to przełożyć na później po prostu? Proszę?
- zobaczę, co da się zrobić. - uśmiechnęła się do mnie i spojrzała na Kubę. - Rafalski na ciebie czeka. Macie nowa sprawę, wszystko ci opowie po drodze. Na pewno wszystko dobrze?
- yhm. Nie martw się.
Posłała jeszcze Kubie chłodne spojrzenie, zanim nas zostawiła samych. Upiłam kawę z kubka i skupiłam się na swojej pracy.
- Natalia...
- wyjdź już.
Westchnęłam ciężko, jak zostałam sama. Kuba z każdym dniem denerwował mnie coraz bardziej. Przed wypadkiem też tak było?

---

- Natalia... - zaczął niepewnie Kuba, jak jakiś czas później znalazł chwilę wytchnienia. - przepraszam.
- ta. Coś jeszcze?
- może... Pomogę ci przygotować się do tego szkolenia? I tych egzaminów?
- nie trzeba. Łucja mi pomaga. A tak się składa, że jest bardziej kompetentna od ciebie. - wzięłam teczki i wyszłam z pokoju, zamierzając iść do Łucji. Ta stała z Olgierdem na korytarzu. Podeszłam powoli bliżej.
- tęsknię za tobą. - powiedział Olgierd, nie zwracając uwagi na nikogo, tylko na Łucję. Coś przekręciło mi się w żołądku. Byłam zazdrosna?
- no i? Mam współczuć?
- nie możemy wrócić do tego, co było?
- eemm... Czekaj, niech pomyślę... - uśmiechnęłam się od razu poznając od razu tą wspaniałą ironię w jej wykonaniu. - nie. Spotykam się z kimś.
- szybka jesteś.
- no wiesz... Ten ktoś nie jest tak skończonym durniem, jakim jesteś ty. Miałam cię za fajnego, inteligentnego faceta, a okazałeś się durniem, wierzącym we wszystkie brednie, jakie ci powiedzą.
- Natalia to moja przyjaciółka. Przepraszam, po prostu...
- uwierzyłeś, że współpracuje z Łukaszem, poważnie?
- tak to wyglądało.
- co wyglądało? Że się nią po prostu zaopiekowałam i nic wam nie powiedziałam, bo ona tego nie chciała? I nie chciała się ode mnie wyprowadzić? Doprawdy? Wasz iloraz inteligencji spadł przez te upały?
- Łucja, po prostu tu się każdy o nią martwił. I gdy...
- i gdy się dowiedzieliście, że wasza ukochana Natalia jest u tej złej Łucji, postanowiliście po prostu zachować się jak banda debili? Szlachetnie. Ja Natalii siłą nie trzymam. I skoro wam powiedziała nie, to trzeba było po prostu to uszanować, a nie wymyślać rzeczy, które nie mają miejsca.
- Tak, tylko tylko teraz przez to...
- nie jestem tu mile widziana. Wiem. I tylko wyłącznie dlatego zgodziłam się zastąpić Kruczkowską. A teraz wracaj do pracy, Mazur. Dopóki jeszcze mam cierpliwość.
- Łucja... - podeszłam do niej, jak Olgierd od niej odszedł. - oni naprawdę myślą, że ty z Łukaszem byłaś w zmowie?
- tak. Jeszcze chwila i oskarżą mnie o budowanie Muru Berlińskiego. - westchnęła ciężko. - ale... Fajnie będzie im podokuczać.
- nie chce kiedykolwiek być u ciebie na minusie. - weszłam za nią do jej gabinetu i zamknęłam drzwi na klucz, jak nie widziała. - boje się konsekwencji.
- słusznie. - usiadła na biurku, przyglądając mi się uważnie. - a ta twoja kłótnia z Kubą...
- nie przejmuj się tym. - odłożyłam wszystkie teczki na biurko i objęłam ja za szyję. - W końcu powiedziałam mu, co mi leży na sercu. I może da mi spokój.
- aż tak cię denerwuje?
- nie tak bardzo, jak ty, gdy bierzesz rano trzygodzinny prysznic.
- ja? A kto ostatnio siedział w łazience ponad godzinę i...
Wpilam się namiętnie w jej usta, by nie kończyła zdania. Lubiłam się z nią droczyć, ale po tej kłótni z Kubą potrzebowałam zwyczajnie uspokojenia...

---

Myślicie, że Kuba tak łatwo odpuści? I domyślacie się, dlaczego przyjaciele Natalii myśleli, że Łucja trzyma sztamę z Łukaszem?

N.Nowak: Najlepsze przychodzi niespodziewanie. - GLINARZEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz