- mówiłam już, byś dał mi spokój. - warknęłam do Łukasza, który czekał na mnie pod blokiem, gdzie mieszkałam z Łucją. - i co ty robisz? Śledzisz mnie?
- mój znajomy tu mieszka. Mówił, że cię widział. - podjechał do mnie bliżej na wózku. - a ty zmieniłaś numer.
- tak. Zmieniłam i to nie jest twój interes. - Spojrzałam na zegarek i westchnęłam. Łucja juz dawno tu powinna być, więc dlaczego jej jeszcze nie ma? - a teraz stąd zjeżdżaj. Dosłownie.
- porozmawiaj ze mną, proszę.
- nie zamierzam.
- potrzebuję cię.
- ale ja ciebie nie. - odparłam wpatrzona w ekran swojej komórki. - i radzę ci... Odpuść. Zanim jeszcze po dobroci cię proszę.
- tak, ale ty masz znajomych. Ja nie mam nikogo.
- ciekawe, dlaczego. Nie, nie. On już jedzie. - zawołałam do Łucji jak podjechała. Widziałam, jak już odpieła pas, więc wsiadłam na przednie siedzenie i pocałowałam ja w policzek. - jedzmy.
- czego on chciała? - spytala jak odjechała kawałek
- a bo ja wiem? Próbuje z siebie ofiarę losu zrobić.
- nadal mogę ci od ręki załatwić zakaz zbliżania się do ciebie. Wystarczy tylko słowo.
- nie trzeba. Ale on jest sparaliżowany. W dodatku nie ma...
- nikogo? Natalia, ty mi chyba nie powiesz, że chcesz mu pomóc.
- zastanawiam się nad tym.
- oszalałaś.
- szkoda mi go.
- a mam ci przypomnieć, w jakich okolicznościach się u mnie się znalazłaś czy już zapomniałaś?
- nie, nie zapomniałam. Ale...
- aha.
Powiedziała tonem, kończącym tą rozmowę. Była na mnie zła, ale wcale się jej nie dziwiłam. Martwiła się o mnie, ale przecież też nie mogła tak przesadzać.---
Łucja była na mnie zła. Nie odezwała się do mnie, nawet gdy ja poinformowałam, że chce się do niego wybrać.
Poszłam do mieszkania Łukasza. Zdziwił się moja obecnością, ale porozmawialiśmy trochę. Dowiedziałam się, dlaczego jeździł na wózku i jak sobie radził. A jak nie.
Tak minęły dwa tygodnie. Odwiedzałam Łukasza bardzo często, a Łucja się nie odezwała ani słowem. Jedyne co do mnie mówiła, to rzeczy, które mam wykonać w pracy. Jej głos był przypelniony smutkiem, ale sama sobie była winna. Mogła mnie wspierać.
- kłopoty w raju? - spytał Kuba, jak wyszła z naszego pokoju. - koniec miłości?
- mam nadzieję, że nie. Jest na mnie zła, że pomagam Łukaszowi.
- co? Żartujesz?
- czemu?
- może Łucji nie lubię i nie jestem za wasza relacja, ale wcale jej się nie dziwię. Po co się w to pchasz?
- bo mnie potrzebuje. I ty też tego nie zrozumiesz.---
- i nikt cię nie rozumie? - zapytał Łukasz, parkując wózek przy kanapie, na której siedziałam. - nie chciałem cię skłócać ze znajomymi. Zmieniłem się. I żałuję, że tak cię potraktowałem. Chciałem cię chronić, a nie ranić.
- wyszło inaczej.
- kocham, cię Natalia. Proszę, wróć...---
Wróciłam nad ranem do domu. Łucja akurat szykowała się do wyjścia. Gdy mnie zobaczyła, odstawiła filiżankę z espresso, która zawsze rano piła i westchnęła. Wiedziała już, co się stało tej nocy. Zacisnęła tylko wargi w wąską linię i odwróciła się do mnie plecami.
- liczę, że zjawisz się w pracy. - powiedziała cicho, chowając jakieś papiery do teczki.
- tak, ja tylko...
- fajnie. Nie mogę czekać, mam coś do załatwienia na głównej.
- dobrze... Łucja, ja nie chciałam, by...
- do zobaczenia.
Zabrała torebkę, płaszcz oraz teczkę i wyszła, trzaskając drzwiami. Westchnęłam, zamykając oczy. Z jednej strony nie żałowałam nocy spędzonej z Łukaszem, ale z drugiej nie chciałam jej ranić. Zwłaszcza, że mi na niej zależało.---
Miałam juz dość tej sytuacji. Dość, że Łucja zachowywała się jak obrażona nastolatka i Łukasza, który milczał od samego rana. A po prostu spytałam się go czy mogę się do niego ponownie wprowadzić. To było chyba najrozsądniejsze rozwiązanie. Czułam, że Łucja mi tego nie wybaczy, a ja nie wiedziałam czy tego żałuję czy nie.
Wieczorem pożegnałam się z Kubą i poszłam się przejść. Musiałam to wszystko przemyśleć i się nad tym zastanowić. A może powinnam po prostu się wyprowadzić do swojego mieszkania?
Usiadłam na jednej z ławek i zaczęłam przeglądać zdjęcia moje i Łucji. Noc z Łukaszem była błędem. Rozmowa z nim była błędem. I Łucja miała rację. Nie powinnam była się pchać w ta relację, bo ona zniszczyła mi wszystko, co miałam najlepsze - Łucję.
Zadzwoniłam do niej, ale odrzuciła połączenie. A może ona była teraz z Olgierdem, aby mi zrobić na złość? Zadzwoniłam do niego.
- część, Natalia. Co słychać?
- jest gdzieś w pobliżu może Łucja? Bo przyszedł jakiś facet z administracji i chce tylko z nią rozmawiać, a jej się telefon rozładował u znowu zapomniała naładować.
- nie. Ja dzisiaj lecę do córki. Jestem właśnie na lotnisku. Ale chyba jeszcze Krystian jest na komendzie, więc do niego zadzwoń.
- aha, dzięki. Tak zrobię. Miłego lotu.
Rozłączyłam się. Chciałam wstać i wrócić do domu, poczekać na nią i z nią porozmawiać, ale zauważyłam coś, co mnie jednocześnie zasmuciło i zdenerwowało.---
Wróciłam do domu około północy. Musiałam się przejść, zaczekać, jak Łucja pójdzie spać, ale zaskoczył mnie deszcz. Więc przemoczona, tak bardzo, że nic na mnie suchego nie było, weszłam do mieszkania.
Łucja nie spała. Siedziała przy stole w salonie, studiując jakieś dokumenty, ale na ile ja znałam, to wiedziałam, że na mnie czekała.
- myślałam, że... - spojrzała na mnie i urwała. - co ci jest?
- mo...mo...mo... Możemy po...po...po...porozmawiac?;
- idź najpierw się wysusz. Zrobię ci herbaty.---
- przepraszam. - powiedziałam, jak już przebrana siedziałam wtulona w koc z kubkiem herbaty na kanapie w salonie. - to, że cię zdradziłam, było głupie.
- spoko. Przecież niczego sobie nie obiecałaśmy. Najwidoczniej tak miało być.
- jestem głupia po prostu.
- nie mów tak. - naciągnęła bardziej koc na moich ramionach. - wiesz, że tego nie lubię.
- a ja nie lubię, jak od dwóch tygodni się do mnie nie odzywasz.
- dziwisz mi się? Ja już chciałam w domu zamknąć, byś tam nie łaziła. No i mogłam to zrobić. Może ja też się źle zachowałam i...
- i miałaś rację. Widziałam go dzisiaj z jakąś kobietą, jak się całowali... Ale nie to mnie boli.
- a co? Była ładniejsza ode mnie?
- nie ma ładniejszych. - westchnęłam cicho. - on był bez wózka. Chodził. A przede mną udawał kalekę.
- oh...
- właśnie. Łucja, ja tak bardzo cię przepraszam. Wezmę swoje rzeczy i po prostu stąd pójdę.
- nie. - zdążyłam odstawić kubek na stół i się podnieść z kanapy. Łucja złapała mnie za dłoń i posadziła ponownie na kanapie. - czemu chcesz odejść?
- bo cię zdra...
- a jeśli uznamy, że tego nie było. I za to, że cię okłamał, to się sama nim zajmę... Ale powiedz mi, dlaczego chcesz odejść.
- bo... Bo cię zawiodłam.
- sama sobie jestem winna.
- Łucja...
- kocham cię, Natalia. I uznajmy, że tych dwóch tygodni... Po prostu nie było. Jeśli chcesz, oczywiście.
- chce. - powiedziałam cicho, czując łzy splywajace po moich policzkach. - ja cię tez kocham. Mimo, że ja na ciebie nie zasługuje.
- oh, cicho.
Odparła i złożyła na moich wargach namiętny pocałunek.
CZYTASZ
N.Nowak: Najlepsze przychodzi niespodziewanie. - GLINARZE
Fiksi PenggemarNatalia przejmuje się nadchodzącym ślubem z Łukaszem, jak i nadal przeżywa pocałunek z Kubą, który w dodatku zaczyna spotykać się z Magdą. Czy policjantka poradzi sobie w życiu prywatnym i to się nie odbije na jej życiu zawodowym?