Wzięłam głęboki oddech, patrząc na budynek komendy.
- Natalia...
- za chwilę. Jeszcze chwila.
- zawsze możesz zmienić nazwisko i przeprowadzić się do Sochaczewa.
- a przeprowadzisz się ze mną?
- do Sochaczewa? - skinęłam delikatnie głową. - to nie.
- dzięki. Mogę na ciebie liczyć, naprawdę. - westchnęłam cicho. - to idę.
- słyszę już to dziesiąty raz od... Jakieś pół godziny.
- przepraszam. Denerwuje się.
- wiem... - poczułam jej delikatną dłoń na swojej. Ścisnęłam ja i na nią spojrzałam. - Ale nie masz czym. Kruczkowska nie da cię od razu na głęboką wodę. A jak czegoś nie będziesz wiedziała, to wystarczy zapytać, naprawdę.
- wolałabym, abyś ty tam ze mną była.
- Dobra, dobra. Bobo musi już samo pójść w świat.
- bardzo śmieszne. - uśmiechnęłam się do niej. - widzimy się później na obiedzie?
- widzimy się. - Wysiadłam z auta i ruszyłam w stronę schodów. - Natalia?
Byłam już na jednym ze schodków, jak mnie zawołała. Jak oparła się się o auto, podeszłam do niej, ciekawa, co ma mi do powiedzenia.
- tak?
- to, co się stało w Paryżu na górze, to... Nie jestem na ciebie zła.
- i mówisz mi to kilka dni później?
- bo widzę, że cię to męczy. - zgarnęła mi włosy z twarzy. - a i tak masz wystarczająco ciężki dzień.
- ja z tobą oszaleje. - westchnęłam ciężko, ale nie powiem, ulżyło mi, że między nami było w porządku, bo przez te ostatnie kilka dni po powrocie z Paryża było między nami takie dziwne napięcie, które nie do końca mi się podobało. - to o dwunastej?
- cześć, Natalia. - podszedł do nas Kuba. - Łucja. Gotowa na swój pierwszy dzień?
- Tak. - mruknęłam cicho i spojrzałam na Łucję. - widzimy się?
- yhm. Daj mi tylko znać, jakby miało się coś zmienić.
- nie zmieni się. - uśmiechnęłam się do Łucji i weszłam na schody. - do zobaczenia później!
Pomachałam jej jeszcze i weszłam na komendę.---
Kuba, razem z naczelnik wydziału, odprowadzili mnie po komendzie i zapoznali mnie z resztą wydziału, chociaż ich kojarzyłam z widzenia z mieszkania Łucji.
Później usiadłam z Kruczkowską w jej gabinecie, która zaczęła mi opowiadać, jak wygląda praca tutaj.
- a właściwie... - zaczęła powoli, drapiąc się po brodzie. - jesteś zameldowana u Łucji?
- na razie tak. z pewnych prywatnych... Sytuacji. - powiedziałam powoli, nie chcąc jej mówić o sytuacji z Łukaszem. - Za jakiś czas poszukam czegoś nowego.
- ona cię to tego zmusza?
- co? Błagam panią, ona jest jedyną normalna osoba, która poznałam, a wy z niej robicie jakąś wariatkę!
- spokojnie, spokojnie. - westchnęła cicho blondynka. - chce mieć pewność, że ci nic nie grozi.
- akurat przy niej jestem bezpieczna. - skrzyżowałam ręce na piersiach. - Mogę juz zacząć pracę?---
Czułam się... Źle. Chociaż udawałam, że jest w porządku. Przerażały mnie opowieści Anety, a szczególnie, jakby mówiła do mnie, jak do najlepszej przyjaciółki. I piekielnie denerwował mnie Rafalski, ale tu Kuba mnie uspokoił, że to przed moim wypadkiem było normą.
- to co? Może jakiś obiad? - spojrzałam na niego znad protokołu, którego starałam się nauczyć, jak go się wypełnia. - Kilka osób jest chętnych, by wybrali się z nami.
- ja nie idę. Jestem umówiona z Łucją?
- serio? A nie możesz tego odwołać?
- nie. - spojrzałam się na jego niezadowolona minę. - Poza tym jutro znowu wylatuje gdzieś daleko i jej nie będzie dwa dni. Więc możemy pójść jutro.
Mój partner otworzył usta, by zapewne coś powiedzieć, ale drzwi się otworzyły i weszła Łucja.
- cześć!
- nie będę przeszkadzał. - Kuba wyszedł, trzaskając drzwiami.
- okej... I jak tam pierwszy dzień pracy?
- wszystko mnie tu przeraża. - spojrzałam się na nią. - i czuję się tak... Obco tutaj.
- to jest twój pierwszy dzień pracy tutaj. - oparła się biodrem o moje biurko i się uśmiechnęła. - wszystko się ułoży.
- oby... - wstałam z krzesła, zbierając swoje rzeczy. - bo tu oszaleje. Zostanę zamknięta w psychiatryku, bez pamięci. Więc żyć, nie umierać.
- poradzisz sobie i wiem, co mówię. - złapała mnie za dłoń. Spojrzałam w jej oczy. - w końcu cię już trochę znam.
- tak, ale znasz ta stara Natalie.
- ale ta nowa też ma coś ze starej. - puściła moja dłoń i podeszła do drzwi. - więc, jeśli mówię, że sobie poradzisz, to...
- to sobie poradze. - zagryzłam dolną wargę, patrząc chwilę na jej postać. - dziękuję.
- nie dziękuj, tylko chodź. Umieram z głodu.
Wyszłam za Łucja na korytarz, jak się zorientowałam, że nie wzięłam telefonu.
- zaczekaj chwilę, pójdę po komórkę.
- będę czekać w aucie.
Wróciłam do pokoju operacyjnego i gdy wyszłam na korytarz, zobaczyłam Łucję, która rozmawiała z Krystianem. Schowałam się za winklem, by posłuchać o czym rozmawiają.
- Krystyna... - głos Łucji był niesamowicie zirytowany. - masz szczęście, że od czasu do czasu z tobą muszę współpracować. Więc sobie oszczędze skomentowania tego, co mi właśnie powiedziałeś.
- brawda boli, co?
- prędzej twoja głupota.
- Łucja, ja chcę tylko dla niej dobrze, jak każdy. Ale...
- ale co? Trzymam ją na siłę? Jesteś dużym chłopcem, więc pomysł trochę, zanim coś powiesz. Wracaj lepiej do pracy. Bo to ci wychodzi lepiej, niż racjonalne myślenie.
- a ty jesteś taka mądra i znowu jesteś sama. I sama już będziesz zawsze, bo... - tu już nie usłyszałam, bo powiedział jej coś na ucho. - więc się zastanów, nad tym co robisz.
- wiesz co? Ty jesteś głupszy, niż myślałam. Próbujesz mnie obrazić, a tak naprawdę bawisz. więc coś ci nie wyszło. Miłego dnia.
- ale to nie ja się tak się czegoś boje, że muszę swoje własne akta utajniać! - Łucja, która była w połowie drogi na schody, stanęła w pół kroku i dłonie wsunela do kieszeni spodni. - czego się boisz, co? A może się wstydzisz? Przez łóżko zostałaś tu naczelnikiem?
- wiesz, co? - odwróciła głowę w jego stronę. Uśmiechała się szeroko. - niech cię to lepiej nie zastanawia. Bo może się to odwrócić przeciwko tobie.
- grozisz mi?
- ostrzegam. Ze mną się nie zadziera.
I odeszła. Westchnęłam cicho, opierając się o ścianę. Byłam zła i nie wierzyłam, jak on tak może do niej mówić.
- Natalia? - spojrzałam się na Kubę. - wszystko dobrze?
Zmierzyłam go wzrokiem i bez słowa poszłam w stronę schodów, a jak mijałam się z Krystianem, traciłam go ramieniem. Straciłam do niego resztki szacunku, jakie do niego miałam.---
Łucja nie dała po sobie tego poznać, że ta rozmowa z Krystianem na korytarzu ja ruszyła. Tylko wiedziałam, że jednak ja gdzieś tam ruszyło. Ale o to nie pytałam, tylko nadal udawałam, że ja tej rozmowy nie słyszałam.
- miłego wyjazdu. - uśmiechnęłam się do niej ciepło, jak zatryzmala auto pod komendą. - i dzięki za podwózke.
- nie ma za co. Nie roznies mi mieszkania.
- będę grzeczna. - uśmiechnęłam się do niej szeroko. - uważaj tam na siebie.
- to tylko szkolenie.
- no i dlatego uważaj, by sobie krzywdy długopisem nie zrobić.
- postaram się. - uśmiechnęła się do mnie szeroko. - jestem pod telefonem.
- yhm... - szybko pocałowałam jej policzek i wysiadłam z auta, machając jej, jak odjechała. - no i pojechała.
Westchnęłam, czując jakąś dziwna pustke. Weszłam na komendę, a później schodami na piętro wydziału. Zignorowałam Krystiana i Olgierda i weszłam do swojego pokoju, w którym był Kuba z Kruczkowską.
- dzień dobry.
- cześć, Natalia.
- nie puszczę cię samego, Kuba.
- wiem, ale to jest tylko jest sąsiad zamordowanej. W końcu wrócił z wakacji, to mogę z nim porozmawiać.
- nie sam.
- to wezmę Stefana.
- spóźni się. A nie możemy tyle czekać. Już za długo prowadzimy te śledztwo.
- Ja mogę...? - spytałam niepewnie, siadając na biurku. - przecież skoro to tylko zwykła rozmowa...?---
Zgodziła się. Pojechałam z Kubą do bloku, w którym mieszkała napadnięta kobieta, by porozmawiać z jej sąsiadem.
Wysiadłam z auta, poprawiając broń przy pasku i wzięłam głęboki oddech.
- wszystko dobrze?
- tak. - uśmiechnęłam się, ruszając z Kubą w stronę klatki. - adrenalina.
Weszliśmy na trzecie piętro. Okazało się, że drzwi do mieszkania tego pana są otwarte.
- poczekaj tu na mnie. - Kuba wyciągnął broń z kabury. - albo idź na dół i wezwij pomoc.
- nie mogę zostawić partnera. - wyciągnęłam swoją broń. - Ale puszczę cię pierwszego.
Weszłam za nim do środka. Nagle poczułam mocne uderzenie w tył głowy...
CZYTASZ
N.Nowak: Najlepsze przychodzi niespodziewanie. - GLINARZE
FanfictionNatalia przejmuje się nadchodzącym ślubem z Łukaszem, jak i nadal przeżywa pocałunek z Kubą, który w dodatku zaczyna spotykać się z Magdą. Czy policjantka poradzi sobie w życiu prywatnym i to się nie odbije na jej życiu zawodowym?