Westchnęłam, myjąc twarz zimną wodą.
- dziękuję. - wzięłam od Łucji szklankę z wodą i upiłam z niej kilka łyków wody. - oszaleje.
- może pójdę do apteki? Nie mam nic na niestrawność.
- nie trzeba. - uśmiechnęłam się do niej. - to tylko stres przed tymi egzaminami.
- to na pewno, bo na pewno nie twoja kuchnia, ale...
- nie. Położę się na chwilę, bo mdłości i tak mi minęły. Ty idź. Nie możesz zostawić tej bandy samych. - powiedziałam, zanim poczułam dziwne drapanie w gardle. Szybko napiłam się wody, co to chodź trochę uspokoiło. - w razie czego, to ja będę dzwonić.---
Mdłości w końcu ustąpiły, ale naprawdę dziwnie się czułam. I to od kilku dni. Nie mówiłam tego Łucji, bo nie chciałam jej niepotrzebnie martwić, ale to na pewno był stres przed tymi wszystkimi egzaminami, jak i szkoleniem, które miałam mieć za kilka dni.
Zostałam dzisiaj w domu, bo w takim stanie nie chciałam nawet wyjsc na balkon. Leżałam na kanapie, wtulona w poduszkę Łucji, oglądając głupie programy w telewizji. Niestety były wakacje i leciały same powtórki, ale nic nie było ciekawego. Westchnęłam, jak dostałam wiadomość. Sięgnęłam po telefon. To był Kuba i spytał się mnie, jak się czuje. Zignorowałam wiadomość, ale po chwili dostałam kolejna. Tym razem od Łucji z tym samym pytaniem. Odpowiedziałam jej, że już jest wszystko dobrze i zaczęłam przeglądać internet, w celu wyszukiwania, co mi możliwie może dolegać.
- rak paznokcia. Serio! - pokręciłam głową, chcąc już to wyłączyć, ale rzucił mi się w oko jeden artykuł. - no, chyba nie.
Westchnęłam, wpisując w przeglądarce stwierdzenie Objawy Ciąży i zaczęłam czytać różne strony na ten temat. Odłożyłam komórkę na stolik, mając w sumie mieszane uczucia. A jeśli to prawda?---
- nie denerwuj się. - powiedziałam do słuchawki, wchodząc do mieszkania. - przecież sobie poradzisz.
- wiem, ale kur*oczy tu dostanę. - westchnęła ciężko. - wrócę dzisiaj znacznie później, dobrze?
- tak, spokojnie. Ja się już dobrze czuje, więc może przygotuje ci coś dobrego.
- może nie farsuj sobie żołądka?
- kleik sobie zrobię.
- to ja w takim razie też zjem kleik. A co? Wybacz, muszę kończyć. Informuj mnie, jak coś. Dobrze?
- dobrze. Nie martw się, tylko tam szefuj, jak się należy. - usiadłam na kanapie, zaglądając do torebki. - pa.
- no, papa.
Odłożyłam komórkę na stolik i wyciągnęłam z torebki trzy różne testy ciążowe. Zaczęłam czytać ulotki, które w nich były. Trzeba było to zrobić.---
Siedziałam przy stole, patrząc na wyniki tych testów i po prostu nie wierzyłam. Dlaczego, gdy zaczelo mi się układać, jak byłam szczęśliwa, to teraz to? Wytrałam łzy z policzków i poszłam do sypialni, która od jakiegoś czasu dzieliłam z Łucją. Do swojej walizki spakowałam potrzebne rzeczy i wróciłam do salonu. Spakowałam te testy i pudełka do torebki, a później wróciłam do stołu z kartką i długopisem. Zaczęłam pisać:
Łucja,
Przepraszam, że uciekłam tak bez pożegnania, ale sytuacja tego wymagała. Będę ci zawsze wdzięczna za pomoc, ale nie mogę ci dłużej siedzieć na głowie. Zwłaszcza w takiej sytuacji. Wzięłam trochę swojej rzeczy, a po resztę wrócę kiedy indziej. Nie szukaj mnie, bo to i tak nie ma sensu.
Dziękuję i przepraszam,
Twoja Natalia.
Zostawiłam kartkę w widocznym miejscu, zostawiłam również i telefon, bo przecież mogła mnie namierzyć i wyszłam z mieszkania zatrzaskując za sobą drzwi.---
Wybrałam pociąg i uciekłam na Mazury. Jak byłam tu z Łucją, czułam się tu fantastycznie. Wątpiłam w to, że mnie tu znajdzie, a nawet jeśli, to zanim tu przyjedzie, to ja zdąże uciec dalej. Na północ, a potem może ucieknę za granicę. Problem był tylko taki, że nie miałam tyle pieniędzy, ile chciałam.
Był wieczór, ale udało mi się załatwić pokój w małym hoteliku. Wyszłam potem na spacer i dotarłam na pomost, na którym spędziłam fajne chwilę z Łucją. Starałam łzy z policzków, wrzucając do wody kolejno pozytywne testy ciążowe. Nie wiedziałam, co ja mam zrobić, jak mam teraz postąpić. Zostałam sama, na własne życzenie, ale sama. Z dzieckiem w brzuchu, bez dachu nad głową i chyba bez pracy, na której i tak mi nie zależało.
Łucja na pewno już wróciła do domu i odnalazła list.
- oby tylko mnie nieznawidziła.---
Przepłakałam całą noc. Nie poczułam się lepiej, ale to chyba wywołało kolejne mdłości.
Poczułam się lepiej, więc wyszłam na dwór. Moj pomost było zajęte, więc poszłam się przejść. Znalazłam jakieś fajne, ustronne miejsce, gdzie w spokoju mogłam usiąść i pomyśleć. A im więcej myślałam, tym wszystko mnie bolało. Najbardziej sumienie, że uciekłam tak bez słowa. Ale nie miałam innego wyjścia. Łucja mi pomogła. Zabrala mnie od Łukasza i jeszcze teraz miała mi pomóc z dzieckiem?
Nie mając co robić, wróciłam do cywilizacji i zakupiłam sobie mapę Polski i zapiekankę.
- pani ma jakieś wakacje? - dosiadł się do mnie jakiś mężczyzna.
- proszę? - odłożyłam tackę z zapiekanka na stolik, przerywając studiowanie mapy.
- bo pani tak wpatrzona jest w mapę, że pewnie planuje jakąś fajną wyprawę.
Patrzyłam na niego, nawet nie wiedząc, skąd on się tu wziął. Westchnęłam cicho.
- tak. Planuje, jak od ciebie uciec. Spadaj stąd, póki jestem miła.
- ale czemu pani taka niemiła? W końcu ja tylko...
Wstałam z ławeczki. Wzięłam swoje rzeczy i po prostu odeszłam, ignorując nawoływanie tego typa.---
Dochodziła osiemnasta. Było dzisiaj o dziwo chłodno, więc nie było dużo ludzi na moim ulubionym pomoście. Chciałam tu spędzić jeszcze jedna noc, ale potem nie miałam pewnosci, gdzie mam jechać. Wiedziałam, że muszę już stad uciec, ale nie wiedziałam, gdzie i co mam ze sobą zrobić. Najgorsze, że czułam się piekielnie osamotniona.
Usłyszałam czyjeś kroki za soba. Miałam jedynie nadzieję, że to nie był ten facet spod zapiekanek, bo inaczej bym go wrzuciła do wody.
- Boże, Natalia. - odwróciłam się szybko w stronę Łucji. Ta szybko do mnie podeszła i usiadła obok. - co się stało?
- jak mnie tu znalazłaś? - szepnęłam cicho. Ucieszyłam się na jej widok, ale też z drugiej nie tak do końca.
- to, że zostawiłaś telefon, to nie znaczy, że nie mogłam cię namierzyć.
- jak to zrobiłaś?
- moja intuicja. - uśmiechnęła się do mnie. - no i... Pociąg... No... Nie ważne. Dlaczego uciekłaś?
- bo... Jestem w ciąży. - powiedziałam cicho i na nią spojrzałam, nie mogąc już zapanować nad łzami. - a wiesz co to znaczy? To dziecko Łukasza. A ja nie pamiętam, żebyśmy się do siebie zbliżali po wypadku. A jeśli mnie zgwałcił? Wiadomo, co mi robił, jak mi dawał te narkotyki?
- cii... - przytuliła mnie do siebie. Chwycilam się kurczowo jej bluzki, zalewając się łzami. - juz on cię nie skrzywdzi. Ja ci to gwarantuje.
CZYTASZ
N.Nowak: Najlepsze przychodzi niespodziewanie. - GLINARZE
FanficNatalia przejmuje się nadchodzącym ślubem z Łukaszem, jak i nadal przeżywa pocałunek z Kubą, który w dodatku zaczyna spotykać się z Magdą. Czy policjantka poradzi sobie w życiu prywatnym i to się nie odbije na jej życiu zawodowym?