XXXIII. Spotkania rodzinne

640 106 418
                                    

Przez zamieszanie, które wywołał w swoim życiu, Jean kompletnie zapomniał o przyjacielu. Znowu. A Franciszek czekał i czekał, aż Jean go odwiedzi, i doczekać się nie mógł. Było dla niego czymś dziwnym, że ten, który dawniej przychodził doń codziennie, nie pojawiał się niemal od miesiąca. Czuł, że musiało się stać coś złego.

W końcu Jean uznał, iż koniecznym jest odwiedzić Potockich, by więcej się o niego nie martwili. Dzieci również tęskniły za swym kuzynostwem, przyjęły więc wiadomość o wizycie u cioci Antoinette i wujka Fransa z wielką radością.

Antoinette została zawiadomiona przez siostrę o odwiedzinach dzień wcześniej, co niezwykle ją ucieszyło. Brakowało jej rozmów z Camille, a Anulka i Janek wciąż wypytywali ją o to, kiedy przyjdą do nich dzieci wujka Jeana. Nie lubili się aż tak bardzo z potomstwem Hugona, a innych osób w swoim wieku nie znali.

W Antoinette wezbrała radość, kiedy do bawialni wprowadzona została Camille z trójką swych dzieci, a Jean przemknął korytarzem do pokoju Franciszka. Już dawno nie widziała siostry tak szczęśliwej. Jej oczy błyszczały, a blade zazwyczaj policzki rumieniły się delikatnie. Na ustach gościł szeroki uśmiech. Widać było, że w jej życiu wydarzyło się coś wspaniałego.

Antoinette ucałowała ją w policzki i wskazała dłonią, by zajęła miejsce na sofie. Camille usiadła i posadziła sobie Lottie na kolanach. Dziewczynka zajęła się zabawą błyszczącą na nadgarstku matki bransoletką. Lśniące, niebieskie i białe kamienie kusiły, by ich dotknąć. Lottie nie mogła się im oprzeć.

Diane i Alexandre podbiegli do kuzynów, którzy jak zwykle o tej porze bawili się pod nadzorem matki w bawialni. Służba mówiła Antoinette, że powinna prowadzić dzieci do pokoju do zabaw, ona jednak lubiła mieć je przy sobie, nawet kiedy przyjmowała gości. Ciocia Adelaide, która siedziała w wielkim fotelu pod oknem i haftowała, również miała takie zdanie.

Siostry zaśmiały się, kiedy Anulka wyściskała Diane tak mocno, że mała mademoiselle de Beaufort niemal upadła. Podobnie zresztą uczynił Janek. Dzieci Potockich zdecydowanie uwielbiały Diane. Jedynie Tadeusz wolał zabawy z Alexandre'em, który z kolei, nie wiedzieć czemu, darzył Janka ogromną nienawiścią.

— Uroczy są — zaśmiała się Antoinette.

— Bardzo. Szkoda, że my nie miałyśmy takiego szczęśliwego dzieciństwa.

Obie westchnęły z goryczą. O ile Camille mogła nazywać się ulubienicą papy, o tyle Antoinette była przez wszystkich szykanowana i pogardzana. Ale gdy poznała Franciszka i zakochała się w nim, zapomniała o przykrym dzieciństwie. Przy nim nie dało się myśleć o złych rzeczach.

— Nie mówmy o tym, Cami. Wyglądasz tak radośnie! Co się stało?

Camille zarumieniła się i spuściła spojrzenie. Bała się mówić siostrze o swym odmiennym stanie. Wiedziała, że Antoinette będzie cieszyła się jej szczęściem, lecz w głębi serca będzie cierpiała. W końcu tak bardzo kochała swoje dzieci i na pewno chciała mieć kolejne.

— Będziemy mieli z Jeanem dziecko... — szepnęła cichutko. — Bliźniaki jeszcze nie wiedzą.

Antoinette spojrzała na nią z tkliwością. Nie poczuła się tak źle, jak obawiała się tego Camille. Wypełniało ją szczęście niepodszyte goryczą czy zazdrością. Nie potrafiła odczuwać zawiści wobec kogoś, kogo Bóg obdarzył szczęściem. Skoro tego pragnął, Camille miała mieć dziecko, a ona musiała zadowolić się swoją trójką. Z wolą boską nie było sensu się sprzeczać.

— To cudownie, kochanie, bardzo się cieszę! — wykrzyknęła i objęła zdumioną Camille, która położyła głowę na jej ramieniu.

— Nie jest ci przykro? — zapytała z wahaniem.

Camille i JeanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz