XLII. Rewolucyjne wrzenie

458 86 302
                                    

Kolejny rok minął de Beaufortom niemal bez żadnych trosk. Wszyscy zajęci byli swoimi nadziejami i marzeniami, zupełnie nie zwracając uwagi na to, co działo się w kraju. 

W czerwcu Jean świętował swoje pięćdziesiąte urodziny. Poczuł się przez to okrutnie stary, zwłaszcza, że kilkanaście dni później minęła dwudziesta rocznica śmierci jego pierwszej żony. Czasem zdawało mu się, że matka Louisa umarła dopiero niedawno. 

Chwilę później Louis skończył trzydzieści lat, a w czasie przyjęcia urodzinowego ogłosił, że jego żona spodziewa się drugiego dziecka. Radości nie było końca. 

Camille coraz gorzej znosiła upływ czasu, zwłaszcza, że zaczęła u siebie zauważać coraz więcej zmarszczek. Było to jej największą bolączką, gorszą nawet od tuszy Jeana, która sukcesywnie malała, lecz wciąż nie osiągnął swej dawnej sylwetki. 

Alexandre ukończył osiemnaście lat, przez co uznał się za dorosłego i znikał na całe dnie, nie racząc nikomu rzec, gdzie się wybiera. 

Charlotte cierpiała katusze, bowiem Andrzej wciąż zachowywał się wobec niej tak, jakby nie mógł się zdecydować, czy chce być dla niej tylko przyjacielem, czy kimś więcej. Jej młodzieńcze serce nie mogło znieść takiej niepewności. Chciała wiedzieć, czy powinna robić sobie nadzieje na coś poważnego, czy może jednak należało o nim zapomnieć.

W małżeństwie Diane i Jana działo się wprost doskonale. Rzadko kiedy się kłócili, a jeśli już, to przedmiotem ich sprzeczek były drobne, niewiele znaczące sprawy, przez co konflikty wygasały niemal od razu. 

Utrapieniem był dla nich jedyny błogosławiony stan Diane, który ta znosiła niezbyt dobrze. Co rusz męczyły ją mdłości i brak apetytu, innym razem pochłaniała wszystko, co znalazło się w zasięgu jej wzroku, a do tego skarżyła się na opuchnięte stopy i bolące plecy. Obawiała się, że będzie miała bliźnięta, lecz matka i lekarz uspokoili ją, że wielkość jej brzucha raczej na to nie wskazywała. 

Poza tym jednak młoda pani Potocka była niezwykle podekscytowana faktem, że zostanie matką, i nie mogła się doczekać, aż ujrzy swoje dzieciątko, weźmie je w ramiona i przytuli do piersi. 

Janek również ogromnie cieszył się na myśl o tym, że jego dziecko przyjdzie na świat, obawiał się jednak, że będzie wprost okropnym ojcem. Uważał, że nadaje się jedynie do zabaw ze swym potomkiem, nie do wychowywania go.

Najbardziej uradowany był jednak Franciszek, którego entuzjazm podzielała i jego żona. Oboje nie mogli się już doczekać, aż Diane da życie dziecku, a oni będą mogli rozpieszczać je bez granic. 

Delphine zaś powoli dźwigała się z żałoby, która ogarnęła ją po śmierci męża. Wciąż nie mogła przyzwyczaić się do tego, że Hugona już obok niej nie ma. O mężu myślała już nie z żalem, a jakąś dziwną nadzieją, że kiedy i ona odejdzie z tego świata, dobry Bóg pozwoli im się połączyć. Do tego w jej rodzinie pojawiła się trójka małych dzieci, bowiem zarówno jej synowie, jak i starsza córka powitali na świecie kolejne pociechy. Lise zaś skończyła już piętnaście lat i zaczynała rozglądać się za kawalerami. 

Upojeni swym rodzinnym szczęściem, zupełnie nie zwracali uwagi na sytuację w kraju, która robiła się coraz gorsza. Jean uważał absolutystyczne rządy Karola X za sprawiedliwe, był jednak ślepy na niektóre jego działania, a Franciszek interesował się tylko tym, co działo się w jego ojczyźnie. Zajęty pomstowaniem na cara Mikołaja, zupełnie nie dostrzegał tego, jak źle dzieje się we Francji. Jedynym, co go ekscytowało, był rozpoczęty niedawno podbój Algierii. 

Lud Francji jednak widział, że działo się źle. Wybory do Izby Deputowanych wyłoniły parlament tak liberalny, że dwudziestego piątego lipca Karol X wydał królewskie ordonanse rozwiązujące świeżo wybraną Izbę i zawieszające wolność prasy. Ograniczył też prawa wyborcze, które przyznano jedynie najbogatszym. Sprawiło to, że Jeanowi i Franciszkowi w końcu opadło bielmo z oczu i dostrzegli, jak przedstawiała się sytuacja w kraju. 

Camille i JeanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz