Lee Minho nie mógł jednak od razu udać się do szkoły. Musiał jeszcze zahaczyć o jedno miejsce, a mianowicie o pewną uliczkę, gdzie czekał na niego rower. Idąc tam, dziękował bogu, że wziął od Changbina numer i teraz może poprosić o adres.
Dochodziła 13:20, kiedy nastolatek stanął przed drzwiami imponującej posiadłości. Zadzwonił dzwonkiem, a po chwili podziwiania domostwa, pojawił się przed nim średnio ogarnięty chłopak. Miał rozczochrane włosy, wielką plamę (prawdopodobnie z kawy) na koszulce i obwisłe dresy.
- Dzień dobry... - mruknął cicho, patrząc na Lee przytłumionym wzrokiem.
- Um, cześć. Wpadłem po rower - powiedział Minho.
Gospodarz skrzywił się i niemrawe "yyy" wyszło z jego gardła. Nagle zza jego pleców wyłonił się drugi chłopak, wychylając się zaciekawiony na zewnątrz.
- Seungmin, załatw to - powiedział ten pierwszy i zniknął w głębi domu.
- A o co chodzi? - chłopak włożył dłonie do kieszeni, oparł się o framugę drzwi i patrzył szeroko otwartymi oczami na Minho. Ewidentnie go po cichu oceniał.
- Mój znajomy zostawił u was rower na przechowanie. Chciałem go zabrać - wyrzucił Lee szybko. Jeżeli chciał jeszcze trafić na lekcje, musiał wyruszyć do szkoły jak najszybciej.
- Ten rower który zostawił Changbin, tak? Chodź.
Chłopak odbił się ramieniem od framugi i ruszył za dom. Lee szedł niepewnie za nim. Ogródek otaczający budynek był zadbany, niczym nie odstawał od reszty domostwa. Kroczyli kamienistą ścieżką, wolną od chwastów czy kępek trawy. Błękitne niebo świetnie komponowało się z kwiatami rosnącymi godnie pod żeliwnym ogrodzeniem. Minho nagle pomyślał o niewątpliwie dobrej sytuacji materialnej domowników i o tym, że cudownie było by tu zrobić parę zdjęć.
CZYTASZ
love paws | minsung
Fanfiction-- pewnej letniej nocy do sypialni jisunga wskakuje kotek a han postanawia oddać go właścicielowi. -- update'y co sobotę i czwartek. -- bardzo krótkie rozdziały.