Długie głośne sygnały przeszywały głowę Minho. Były jak dwa sztylety wbite do jego uszu i stykające się końcami między oczami chłopaka. Zestresowany czekał, aż Chan odbierze telefon.
- Halo?
- Hej? Hej, cześć Chris - Lee był przestraszony. Nie miał pojęcia, jak obchodzić się z przyjacielem o złamanym sercu. Bang nie należał do nerwowych, ale za to bardzo wrażliwych.
- Cześć - mruknął po drugiej stronie słuchawki.
- Jak... leci?
Minho wymawiał słowa powoli, przechadzając się po pokoju. Przełknął nerwowo ślinę. Czekał w niepewności na odpowiedź przyjaciela, przygotowany na serię wymówek typu "Jest OK", "Nie martw się o mnie" i inne takie. Chan w końcu się odezwał, zaskakując Minho.
- Nie chcę być sam.
Głos chłopaka delikatnie się załamywał. Lee mógł bez problemu usłyszeć ból w jego tonie, Bang był zrozpaczony.
- Channie, nie będziesz sam... - Minho uśmiechnął się do siebie, choć wiedział, że żadnego powodu do uśmiechu nie było. - Dzwoniłeś już do Woojina?
W odpowiedzi usłyszał przeciągnięte westchnienie.
- Dzwoniłem. Ale jego zdaje się to w ogóle nie ruszać.
- Że co? - Minho nie mógł uwierzyć. Przyjaźń Woojina i Chana była najprawdziwszą przyjaźnią jaką znał. Nie było mowy o tym, że Kima ich rozłąka nie obchodzi.
- Powiedział, że nie ma czym się przejmować, i że dalej może być jak zawsze - wydusił z siebie chłopak niestabilnym głosem.
- Być może... faktycznie tak będzie?
- W życiu! - Chan w końcu krzyknął. Nawet przez telefon dało się wyczuć napięcie i nieopisane emocje, które wtedy przez niego przemówiły. - Nie będzie go tutaj! Nie będzie się śmiał z moich żartów, nie będzie ze mną oglądał słabych filmów, nie będzie go przy mnie!
CZYTASZ
love paws | minsung
Fanfiction-- pewnej letniej nocy do sypialni jisunga wskakuje kotek a han postanawia oddać go właścicielowi. -- update'y co sobotę i czwartek. -- bardzo krótkie rozdziały.