Minho gwałtownie spojrzał na prawo, skąd szedł w jego stronę jakiś chłopak.
- Jak to co robię? - rzucił oschle. - Tulę swojego kota.
- Problem w tym, że to mój kot.
Stanął przed nim dobrze zbudowany brunet w brudnym bezrękawniku. Przydługie włosy zasłaniały ciemne oczy i nadawały jego twarzy ostrości. Zimny wzrok nastolatka przeszywał Lee na wylot, ten jednak nie zamierzał się mu poddawać.
- A mi się wydaje, że nie.
- Ach tak? - nieznajomy podniósł brwi, przerzucił ciężar ciała na jedną nogę i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Tak, właśnie tak. Narka.
Minho odpowiedział szybko i odwrócił się na pięcie. Już chciał iść w swoją stronę, kiedy mocna ręka złapała go za ramię.
- Chwilkę, chwilkę - chłopak bez większego problemu odwrócił nastolatka w swoją stronę. - Z Karmelkiem nigdzie nie pójdziesz.
"Karmelkiem?", przebiegło przez myśl Lee, więc skrzywił się mimowolnie. Kto mógł nadać jego kotce tak niebłyskotliwe imię?
- Z Karmelkiem może nie - Minho jakoś wyrwał się ze ścisku nieznajomego. - Ale z moją Dori już tak.
Po raz kolejny próbował odejść, ale i teraz się mu nie udało - chłopak chwycił go za ramię i gwałtownie odwrócił.
- Zostaw go!
- To jest ona! - krzyknął Lee robiąc dwa kroki w tył. Zwierzę w jego ramionach robiło się niespokojne i próbowało się wyrwać. - Jak możesz mówić, że jest twoja, skoro... skoro nawet... - oburzony wręcz chłopak szukał w głowie odpowiednich słów. - Skoro nawet nie wiesz, że to ona!
Brunet przewrócił oczami, jednocześnie wzdychając. Znowu wyszedł na głupka.
CZYTASZ
love paws | minsung
Fanfiction-- pewnej letniej nocy do sypialni jisunga wskakuje kotek a han postanawia oddać go właścicielowi. -- update'y co sobotę i czwartek. -- bardzo krótkie rozdziały.