6. ,,Teraz będzie tylko lepiej..."

1K 25 17
                                    

Dyżur doktor Sikorki dobiegł końca. Wreszcie mogła wrócić do domu i porządnie odpocząć. Przez ostatnie dni zajmowała się nie tylko pracą, ale i pomocą tacie, który wyprowadzał się do nowego miejsca pracy. Hania bardzo cieszyła się, że Zbyszek dostał szansę powrotu do pracy. Mógł to połączyć ze swoją największą pasją - gotowaniem. Na pewno pomoże mu to wrócić do normalności. Przyjaciele lekarki już zapowiedzieli, że będą często korzystać z usług Zbyszka przy okazji randek, wesel i chrzcin. Powoli wszystko zaczynało się układać. Głos doktor Wilczewskiej wyrwał Hanię z rozmyślań.

- Pani doktor, jak nastrój? To już jutro... - Barbara dogoniła swoją podopieczną niemal w ostatniej chwili, gdy ta wychodziła ze szpitala.

- Trochę się denerwuję. Ale muszę to w końcu zrobić. Nawet mój tata poszedł do przodu. I to radzi sobie lepiej niż ja. - Sikorka na chwilę się zamyśliła.

- Bo ma dla kogo, ma ciebie. A ty masz już nie tylko jego, ale i nas. Ale najważniejszą osobą, dla której powinnaś to zrobić, jesteś ty sama. To będzie długa droga, ale poradzimy sobie. - Barbara pogładziła Hanię po ramieniu, na co dziewczyna tylko się uśmiechnęła. Niesamowite jak wiele pomocy i ciepła można dostać od obcej osoby.

- Dziękuję.

- A co tu tak miło? - zapytał wchodzący do szpitala Michał.

- A ty przyszedłeś na kontrolę, żeby móc donieść nowemu dyrektorowi jak to sobie nie radzę? - Wilczewska zapytała z ironicznym uśmiechem pod nosem, dobrze wiedziała, po co jej syn tak naprawdę tu przyszedł.

- Nie muszę. Jestem na podsłuchu i... - lekarz nie zdążył jednak dokończyć, bo Hania weszła mu w słowo.

- To nie jest śmieszne. Konica się strasznie zmienił, odkąd został dyrektorem.

- Dokładnie. Normalnie człowiek procedura. - zgodziła się Barbara.

- Przerażacie mnie. Przecież same go namówiłyście na kandydowanie.

- Michał, błagam. Czy gdybym ci teraz powiedziała, że byłbyś lepszym dyrektorem, poszedłbyś złożyć papiery konkursowe? Ja mu tak tylko chlapnęłam.

- No, jak zwykle. Poza tym, jeśli mam być szczery to na twoją prośbę bym poszedł i wystartował.

- Miej litość, proś go o wszystko, ale nie o to. - na takie słowa matki Michał tylko uśmiechnął się do Sikorki - Ja niestety świadomie namówiłam Konicę, żeby w siebie uwierzył. Ale nie aż tak. - Wilczewska nie ukrywała, że styl pracy nowego dyrektora średnio jej odpowiada.

- Pocieszę was, wiecznie dyrektorem nie będzie. Idziemy? - Michał wziął Hanię za rękę, po czym oboje wyszli ze szpitala.

- Czyli rodzina nam się powiększa? Michał już oficjalnie znalazł Matyldzi macochę... Biedne dziecko. Gorzej trafić nie mogła. Do zobaczenia! - Falkowicz nie mógł powstrzymać się od skomentowania sceny, której był właśnie świadkiem.

- Widać mała ma szczęście do ,,drugich" rodziców, prawda? Do widzenia, profesorze. - odpowiedziała Barbara i poszła do pacjentów.

***

- Pojadę jutro z tobą. Zawiozę cię, poczekam. - powiedział Michał, ucierając ser.

- Nie musisz. Poradzę sobie. - Hania była zaskoczona tą propozycją.

- Ale chcę. Hanka, jesteśmy razem. Chcę być przy tobie w takim momencie. To chyba nie jest dziwne?

- Nie jest. Nawet chciałam cię o to prosić, ale... - Michał podszedł do Sikorki i chwycił ją za ramiona.

Znów uwierzyć || Na dobre i na złeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz