3. Dylematy i decyzje część 2

903 24 7
                                    

Hania długo nie mogła zasnąć. Gdy już się jej udało, za chwilę obudził ją dźwięk telefonu. Szybko ubrała się i poszła do szpitala. Już kilka metrów od pokoju lekarskiego słyszała kłótnię Wilczewskich.

- Nie wierzę, że naprawdę to zrobiłaś. Mamo! Powinnaś odpoczywać, a nie pracować na pełnych obrotach. - Michał nie krył oburzenia irracjonalnym zachowaniem matki

- Ja? Synku, to chyba ty przychodzisz po nocy odsypiania kilkudniowego dyżuru? - Barbara nie dawała za wygraną

- Jutro jedziemy z Malikiem na biwak. Odpocznę. Nie możesz jeszcze pracować.

- Bart się zgodził - Wilczewska dostrzegła w drzwiach Hanię - Prawda, że powinnam wrócić? Zostałaś tu sama.

- Ja właśnie złożyłam wniosek o urlop, więc byłoby dobrze, gdyby pani doktor wróciła. - Sikorka minęła Barbarę i poszła się przebrać

- Czy wyście obie oszalały?!

- Na Hanię też będziesz wrzeszczał?!

- A dajcie mi wszyscy spokój - Michał opuścił pokój lekarzy

***

Sikorka starała się pierwszego dnia odciążyć Barbarę, ale pomoc doświadczonej lekarki była nieoceniona. Po długim dyżurze obie panie udały się do Kroplówki na kawę.

- Mogę o coś zapytać? - Wilczewska była zaskoczona nagłą decyzją o urlopie, jej podopieczna, mimo że szalona nie podjęłaby takiej decyzji z dnia na dzień

- Chce pani zapytać o mój urlop, prawda? - Barbara kiwnęła głową - Mam pewne rodzinne problemy. Muszę ułożyć sobie kilka spraw i dlatego potrzebuję przerwy.

- Czyli to coś poważnego... Trochę cię już poznałam i bez powodu byś nie podjęła tak nagłej decyzji.

- Po prostu w moim życiu ponownie pojawiła się osoba, która kolejny raz bardzo mnie skrzywdziła. A mnie to boli coraz bardziej - Sikorka była zaskoczona swoją szczerością wobec w gruncie rzeczy obcej osoby

- Haniu, jesteś bardzo wrażliwa, łatwo cię zranić, mimo że udajesz twardą. Może powinnaś udać się do psychoterapeuty. Boję się, że sama sobie z tym, cokolwiek to jest, nie poradzisz.

Kobiety jeszcze chwilę porozmawiały. Szybko jednak rozeszły się do domów, bo na Barbarę czekała Matylda. Babcia miała jej pomóc w czymś do szkoły, dlatego umówiły się w domu dziewczynki.

***

Po powrocie z pracy Michał nie mógł się doczekać jutrzejszego wyjazdu. Jego myśli były też przy Hani. Chciał z nią być, doskonale wiedział, że nie może już dłużej okłamywać siebie i jej, ale zaczęły dręczyć go wątpliwości, których do tej pory nie miał. Słowa Barbary dźwięczały echem w jego głowie. Może faktycznie nie był idealnym partnerem dla takiej kobiety jak Hania? Ona sama widziała wszystko, co o tym świadczy. I to jak potraktował Justynę i jego romans z Kaśką i te panienki każdej nocy... Co mógłby jej dać? Życie z dzieckiem i jego byłą? Jak ona czułaby się w takim układzie? Jak zbędny mebel? Zasługiwała na coś lepszego... Z drugiej strony wiedział, że jeśli tylko dałaby mu szansę, zrobi, co się da, by czuła się najważniejsza, jedyna. By nie odczuła tego skomplikowanego układu. Ostatecznie Matylda to jego sprawa i jego ,,problem". Hania nawet nie musi jej widywać. Mają ustalone weekendy i tyle. W żaden sposób nie powinno to wpłynąć na ,,ich" rodzinę. Poza tym one przecież bardzo się lubią... Michał miał totalny mętlik w głowie. Tyle argumentów za nie mniej przeciwko... W końcu udało mu się zasnąć.

***

Następnego dnia Wilczewski odwiedził Rafała w hotelu rezydentów. Przyjaciele ustalili, że wyjadą po południu. Ich zdaniem był to najlepszy moment na podróż.

- O tej porze nie będzie wielkiego ruchu na drogach. Wystarczy tylko wydostać się z Warszawy - mówił podekscytowany Rafał. Michał nie był aż tak optymistycznie nastawiony do tych planów, ale ostatecznie to Malicki jest ,,szefem wyprawy".

- No dobra. A twoi rodzice wiedzą, że przyjeżdżamy? Nie mają nic przeciwko?

- Nie no Matołku... Wszystko dograne. Spokojnie. Widzimy się tu o 16. Odmeldować się!

***

Sikorka siedziała przy oknie w swoim pokoju. Zastanawiała się nad ostatnimi wydarzeniami i nad rozmowami, które odbyła. Może jej tata i doktor Wilczewska mieli rację? Może rzeczywiście sama nie da sobie rady z tym całym bagażem? Za dużo się stało, za bardzo starała się zapomnieć i nie myśleć o tym, o niej, o swojej krzywdzie. Musiała być silna, bo przecież na długie lata została sama. Bez pieniędzy, bez wsparcia, z tatą w więzieniu i z matką mającą ją całe życie w nosie. Tylko z medycyną i narzeczonym... Do tamtych chwil zupełnie nie chciała wracać. Zresztą nie było do czego. Przeszłość to powinna być przeszłość, zamknięty rozdział. Bez wpływu na teraz i na jutro. Była gotowa wykonać krok do przodu.

***

- Sikora, pakuj się. Jedziesz z nami na weekend na łono natury do mojej rodzinnej wsi. - zakomunikował Rafał. Brzmiał niemal jak Falkowicz z żądaniem bezwzględnego wykonania polecenia

- Co? Gdzie? Kiedy, z kim? Ja tu życiowe decyzje podejmuję.

- No to na zielonej trawce będzie ci łatwiej zebrać myśli. Hanka, ja wiem, o czym ty myślisz. I uważam, że ktoś powinien ci wreszcie pomóc, obiektywnie spojrzeć na sytuację, przepracować to z tobą. Wszyscy widzimy, że coś cię gryzie. Ty tylko z pozoru jesteś taka hej do przodu, twarda i niezależna... - lekarka od razu weszła mu w słowo

- Zgoda, ale przestań już gadać. Błagam. Rozumiem, że czeka mnie ciąg dalszy szkolenia na prawdziwego faceta? Bo coś sobie panowie odpuściliście - dodała Hania, pakując swoje rzeczy.

***

- Michał, Sikora z nami pojedzie. - rzucił Malicki, wkładając walizki do swojego samochodu.

Znów uwierzyć || Na dobre i na złeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz