22. ,,To już koniec. Pozamiatane"

514 10 6
                                    

Dłuższy, niż poprzedni, bo musieliście czekać. :) Zapraszam.

Miłej lektury.


- Michał, Borys przejmie twoje dyżury do czasu wyjaśnienia sprawy. - zakomunikował siedzącemu na ławce lekarzowi dyrektor Konica.

- Ja nic złego nie zrobiłem. Nie przekroczyłem żadnych granic. Ona wniosła oficjalną skargę? - zapytał zrezygnowany Wilczewski.

- Jeszcze nie, ale najprawdopodobniej to zrobi. Ja już rozmawiałem z mecenas Smudą i prosiła, żebyś nie próbował działać na własną rękę. Nie kontaktuj się z tą kobietą.

- To, co ja do cholery mam robić?! - Michał wstał i rzucił kamieniem o ziemię. - Mam czekać aż te pomówienia się rozejdą po szpitalu? Aż dotrą do pacjentów?

- Oficjalnie jesteś na urlopie. Ja nie wierzę w to, co mówi ta kobieta, ale jeśli zechce wejść na drogę sądową...

- Nie zechce, jeśli nie ma żadnych dowodów. - Kasia błyskawicznie włączyła się do rozmowy mężczyzn. - Tylko ty musisz mi wszystko opowiedzieć. Od początku do końca.

- To ja was zostawię. Pani będzie rozmawiała także z pacjentką? - upewniał się Rafał.

- Oczywiście. Liczę na polubowne rozwiązanie tej sprawy. Mam nadzieję, że pacjentka wycofa swoje zarzuty i obędzie się bez procesu.

***

Tymczasem Hania wróciła do domu. Żeby zająć czymś czas do powrotu Michała, postanowiła zabrać się za porządki w ogrodzie. Starała się też zebrać myśli, choć nie było to łatwe. Czuła jakiś niewyjaśniony niepokój, inny niż zazwyczaj. Martwiła się, że od kilku godzin Wilczewski nie daje znaku życia. Już dawno powinien wrócić... Kilka razy wybierała jego numer, jednak koniec końców rezygnowała z połączenia. Pomyślała, że na pewno zatrzymało go coś ważnego. Napisała mu tylko krótką wiadomość: Kocham Cię i wróciła do swoich kwiatów. Usiłowała się zrelaksować, na chwilę przestać myśleć o tej przykrej dla nich sytuacji. Michał miał prawo bać się jej reakcji, ale i ona mogła być względem niego nieufna...

***

- Kaśka, ja właśnie tracę wszystko, na co pracowałem przez całe życie. Nie potrafię siedzieć i czekać aż ta kobieta narobi mi jeszcze większego zamieszania. - Michał uważnie spojrzał na Smudę.

- Na razie jest to wewnętrzna sprawa szpitala i zrobię wszystko, żeby tak zostało. Tylko musisz ze mną współpracować. I nie wyciągajmy tutaj naszych brudów. Im szybciej to skończymy, tym mniej będziemy musieli się kontaktować. - Kasia starała się brzmieć jak najbardziej profesjonalnie. Próbowała podejść do Michała, jakby był jej zwykłym, kolejnym klientem, ale przecież nie mogła udawać, że jego problemy nie dotykają jej osobiście. Znała go bardzo dobrze i wiedziała, że nie mógłby tego zrobić. Po prostu nie.

- No tak, z tą szczerością...

- Michał!

- Już, już. A ty... - lekarz zawiesił na chwilę głos, wiedział, że nie musi kończyć tego pytania.

- Tak, wierzę ci. Jesteśmy w o tyle dobrej sytuacji, że Borys i Konica też stoją za tobą murem. A... Barbara i Hania? Wiedzą już?

- Nie. Ale lepiej, żebym to ja im powiedział, a nie szpitalne korytarze. I... Chyba nie powinienem się w ten weekend widzieć z Matyldą. Na pewno nie powinniście jej przywozić do szpitala. - Smuda tylko kiwnęła głową. Było dla niej jasne, że jej córka nie może dowiedzieć się o całej tej aferze. Niepotrzebne im są kolejne traumy. - No to pytaj.

Znów uwierzyć || Na dobre i na złeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz