16. ,,Niesamowicie się to wszystko plecie"

590 13 1
                                    


Zapraszam na kolejny rozdział. W ramach osłody. ;)

Miłej lektury.


Wilczewski nie mógł spać w nocy. Po jego głowie kołatały się różne myśli. Z jednej strony bardzo cieszył się z wiadomości od Hani, bał się, że nie otrzyma od niej żadnego znaku do czasu zakończenia szkolenia. Na szczęście postanowiła zrobić wyjątek dla Cezarego. Kolejny raz okazało się, że Barbara zna Sikorkę lepiej, niż mogloby się wydawać. Z pewnością wiedziała też, że jej ojciec tak łatwo nie odpuści tematu rozmowy z ,,wnuczką". Późną nocą Michał wysłał matce SMSa: Dzięki mamuś. Hania będzie z nami rozmawiać jutro.

Senior w przeciwieństwie do swojego wnuka spał jak kamień. Nawet głośne rozmowy Michała i jego zauważalna, a już na pewno słyszalna obecność w kuchni mu nie przeszkadzała. Cieszył się, że nie jest sam. Coraz częściej myślał o przeprowadzce do Warszawy, żeby być bliżej rodziny. Mimo wielu rozrywek i przyjaciół czuł się samotny w Szczecinie. Wiedział też, że Michał za chwilę będzie musiał wracać do pracy. Po usłyszeniu kolejnego stłuczonego szkła postanowił zejść na dół.

- Michaś, czy ty tu przyjechałeś, żeby mi całe zastawy wytłuc? I z kim ty tak ciągle gadasz? - zapytał Cezary, który na dźwięk dzwonka kolejnego telefonu z rezygnacją usiadł przy stole.

- Słucham? Tak, nadal jestem u dziadka. Wszystko jest ok. Robię śniadanie. - odpowiedział wyraźnie zirytowany lekarz.

- Mama?

- Nie. Mama odsypia dyżur. I chyba bardziej mi ufa. Malik dzwonił. A wcześniej tata Hani. Jeszcze wcześniej Julka, przedtem Zuza. Z samego rana Falkowicz i Paweł. - Wilczewski przez chwilę zastanawiał się, czy nikogo nie pominął.

- No widzę, że wszyscy o was dbają. Pilnują cię. Dobrze, że nie zostałem z tym sam. Hania będzie z nas dumna.

- Sam to ja się potrafię pilnować. Ale przyznaję, że organizację macie niezłą. - Michał ledwo zdążył nałożyć jajecznicę, kiedy zadzwonił kolejny telefon. Tym razem Matylda.

- A ty nie powinnaś być w szkole? No tak, sobota. Nadal jestem w Szczecinie. Wrócę za dwa dni, to może na jakieś planszówki się umówimy. Co ma nie być w porządku? Rany, ty też?! Myślałem, że za nią nie przepadasz. Ok, rozumiem. - odłożył telefon, pokręcił głową i spojrzał na Cezarego. - Jak ja mam Hankę zrozumieć, jak nawet ogarnięcie gówniary przekracza moje możliwości? Z babami to się normalnie nie da.

- Taki już nasz los, wnusiu.

***

Późnym popołudniem Michał i Cezary przeprowadzali już wideorozmowę z Hanią. Tym razem też towarzyszyła im nalewka dziadka.

- No i jak ci tam jest? Pewno jesteś tam najlepsza, nie? Kosisz wszystkich.

- Wiadomo! Naprawdę jest fajnie. Dużo wykładów, jeszcze więcej ćwiczeń. Praktycznie nie wychodzę ze szpitala. Uczestniczyłam w bardzo innowacyjnej operacji i byłam całkiem niezła. Sam profesor mnie pochwalił. - mówiła z dumą Hania.

- Cudownie. Spróbowałby cię nie pochwalić. Już byś mu pokazała, gdzie jego miejsce.

- A przystojny ten profesor? - zapytał Michał.

- No... Wiesz... Jak na swój wiek to nieźle się trzyma. Nie wiem w ogóle, jakim cudem ponad 80-letni gość ma siłę, żeby operować. Niesamowity jest! No dobra, dosyć o mnie, jak tam u was?

Znów uwierzyć || Na dobre i na złeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz