20. ,,Znalazłam..."

491 16 12
                                    


Kochani,

wróciłam i mam nadzieję, że już będę tu regularnie. Chciałabym utrzymać tempo z maja i publikować rozdział raz w tygodniu. Może się uda. Zobaczymy. ;) Teraz życzę Wam miłej lektury. Liczę też, że do końca nie zapomniałam, jak powinno się pisać i zwyczajnie się doczołgacie do końca. :D


Sikorka powoli szykowała się do zakończenia dyżuru. Od czasu rodzinnego spotkania i rozmowy Michała z Matyldą minęło kilka dni. W kolejny weekend udało im się zorganizować wspólnego grilla, przy którym świętowali zaręczyny wyłącznie w gronie najbliższych Wilczewskiego. Zachowanie lekarza jednak znów niepokoiło Hanię. Nie zachowywał się normalnie. Tak jakby ponownie coś przed nią ukrywał. Prosiła, żeby był szczery, a on... Tajemnicze telefony, urywane rozmowy nie są przecież czymś naturalnym. Hania zastanawiała się, o co tym razem może chodzić. Podświadomie przeczuwała, że to coś złego. W końcu w innym wypadku byłby z nią szczery.

- Tak, spotkajmy się. Jasne. Będzie świetnie. - mówił wchodzący do pokoju lekarskiego Michał. - Muszę kończyć. - odłożył telefon i zdezorientowany spojrzał na mijającą go Sikorkę.

- Nie przeszkadzaj sobie! - rzuciła poirytowana.

- Ale Sikora... Co jest?

- Domyśl się. - trzasnęła drzwiami i szybkim krokiem udała się do pacjentów.

- Synuś, co się z Hanią dzieje? Jest jakaś... - Barbara szukała odpowiedniego słowa, ale nie wiedziała, jak ma określić zachowanie przyszłej synowej.

- Żebym ja to wiedział... Myślałem, że jest ok. A ona znowu zaczyna... Ja nawet nie wiem, co mogłem zrobić źle. Może jak się przeprowadzimy... - Michał bezradnie spojrzał na matkę.

- Dziadek mówił, że już jutro chcesz przewieźć wasze rzeczy.

- Tak, chcę, żeby Hanka miała niespodziankę. Ale patrząc na jej humor, to sam nie wiem, co mogę zrobić, a co nie. Jutro ma dyżur, więc będę mógł wszystko ogarnąć. - lekarz nagle zamilkł. Nie umknęło to uwadze siadającej na kanapie Hani. Kobieta tylko spojrzała na narzeczonego i jego matkę.

- Przeszkadzam wam?

- Nie no, kochanie. Jak możesz tak mówić...

Sikorka lekko się uśmiechnęła, a zaraz potem pogrążyła się w myślach. Kolejna urwana rozmowa, następne tajemnice. Pewnie dla jej dobra... Z drugiej strony, gdyby chodziło o inną kobietę, to nie rozmawiałby o tym z matką. Chociaż Barbara zawsze stanie za nim murem, cokolwiek by zrobił. Miała wrażenie, że powoli zaczyna wariować. Wykończą ją te spiskowe teorie. Nie potrafiła jednak podejść do Michała i zapytać go wprost. Nawet nie bała się tego, co usłyszy, ale nie chciała, aby pomyślał, że mu nie ufa. Ufała. I sprawdzała. Ze strachu. Czuła się dobrze. Za dobrze. Coś musi się zepsuć. Takie jest jej życie...

***

Następnego dnia Michał czekał na Hanię przed szpitalem. Kobieta po jakimś czasie pojawiła się w drzwiach. Widok narzeczonego bardzo ją zaskoczył.

- Coś się stało? - zapytała zaniepokojona.

- Nie, wszystko w porządku. Po prostu stęskniłem się za moją narzeczoną. - Wilczewski podszedł do ukochanej i pocałował ją w policzek.

- Zaraz byłabym w domu. Te kwiaty to dla mnie? - zapytała, dostrzegając piękny bukiet.

- O, zapomniałem o nich. - zreflektował się lekarz, sięgając po kwiaty, znajdujące się na tylnym siedzeniu jego samochodu. - Proszę. Coś nie tak?

Znów uwierzyć || Na dobre i na złeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz