7. ,,Tym razem będzie inaczej"

1K 19 17
                                    

Dyżur Michała mijał zaskakująco spokojnie. Bez problemu udało mu się znaleźć czas na wypicie popołudniowej kawy w szpitalnym bufecie. Szybko przysiadła się do niego Barbara. Relacja matki z synem nie zmieniła się, od kiedy Michał ponownie wprowadził się do hotelu rezydentów. Nadal często ze sobą rozmawiali. Nie tylko w pracy i o pracy.

- To dopiero dwa spotkania, ale Hania wydaje się spokojniejsza. Nie wiem jak to powiedzieć. Ona chyba sama w końcu uwierzyła, że może być szczęśliwa. - Wilczewski cieszył się, że jego dziewczyna jest w wyraźnie lepszej kondycji psychicznej niż przez ostatnie tygodnie.

- Przeceniasz tego terapeutę. Dwa pierwsze spotkania to oni sobie po prostu pogadali i ustalili problem. Ciężka praca zacznie się teraz. Ty chyba swojego wpływu nie doceniasz, synku. - lekarka od dawna nie ukrywała swojej troski o Sikorkę, mimo że nie do końca zdawała sobie sprawę, z jakimi problemami boryka się jej uczennica.

- Może i tak. Ale ty też nie doceniłaś. Byłaś przeciwna, nie chciałaś, żebyśmy byli razem.

- No byłam, bo myślałam, że ją skrzywdzisz, że zawiedziesz, zabawisz się i zostawisz. Ona na to nie zasługuje. To taka fajna dziewczyna. I ma tak pod górkę. - Barbara spojrzała znacząco na syna.

- Teraz będzie miała już z górki albo przynajmniej droga będzie prostsza. Wiesz, że ja chyba dopiero przy niej zrozumiałem, co to znaczy być z kimś tak naprawdę. Rozumiesz, o czym mówię...

- Wiem, wiem. I cieszę się, że na kogoś takiego trafiłeś. Niesamowite jak jedna Sikorka może zmienić człowieka.

- Sikorka, Matylda, twoja choroba... Tyle się wydarzyło, od kiedy zacząłem tu pracować. Złego, dobrego. Ja się zmieniłem. Hanka mi to niedawno uświadomiła.

- To głównie jej zasługa. A Matylda o was wie? - właśnie to była jej największa obawa. Martwiła się, czy Michał zdoła pogodzić interesy wszystkich członków rodziny, tak by żadne z nich nie ucierpiało, by nikt nie czuł się zbędnym meblem.

- A myślisz, że Andrzej jej nie powiedział? Jakoś wątpię. Ale sam też z nią porozmawiam.

- Powodzenia. - Barbara miała odchodzić, kiedy zadzwonił telefon jej syna.

- Dziadek. - powiedział Michał, spoglądając na wyświetlacz - No cześć! Jak się czujesz?

- Bez zbędnych ceregieli. To prawda? - głos seniora brzmiał bardzo stanowczo.

- Ale co prawda? - młody lekarz czuł się nieco zdezorientowany.

- No, że masz dziewczynę.

- Miałem ci dziewczynę przez telefon przedstawiać?! Przyjedziesz, to ją poznasz. Blondynka, na pewno ci się spodoba. - Michał i Barbara tylko uśmiechnęli się do siebie. Wiedzieli, jak bardzo Cezarego ucieszy wybranka wnuka.

- Blondynka?

- Czyżbyś był rozczarowany?

- Zbierałeś się jak pies do jeża to nic dziwnego. Do wieczora.

Michał rozłączył się i z uśmiechem spojrzał na matkę.

- Tak się nad dziadkiem znęcać? - Wilczewska nie ukrywała rozbawienia zachowaniem syna.

- Niech ma niespodziankę.

Lekarze odeszli do swoich obowiązków.

***

Doktor Sikorka wyszła z bloku operacyjnego. Za każdym razem udana operacja cieszyła ją tak samo. Teraz uratowali nogę dobrze zapowiadającego się młodego piłkarza. Nie mogła się doczekać, kiedy jej pacjent wybudzi się z narkozy. Wtedy będzie mogła przekazać mu tą radosną wiadomość. Uśmiech z twarzy Hani szybko znikł gdy zobaczyła, kto myje okna na szpitalnym korytarzu. Podeszła bliżej nie mając wątpliwości, że po raz kolejny została oszukana.

Znów uwierzyć || Na dobre i na złeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz