9. Co ma być to będzie

900 16 9
                                    

Chciałam Wam zrobić taki świąteczny prezencik i udało się. :) Miłego czytania.


Wilczewski opierał się o kuchenny blat. Hania stała przy drzwiach, uważnie go obserwując. Wyglądał, jakby miał jakiś problem, jakby był czymś zdenerwowany. Bała się pytać, czuła lęk. Miała wrażenie, że uruchomi odliczanie przed wybuchem bomby. Po kilku chwilach zdecydowała się odezwać.

- Michał? Co jest? Coś się stało? - podeszła do niego dotykając dłonią jego ramienia. Nagle nie wiedzieć czemu, zrobiło jej się zimno. Powoli docierało do niej, co się dzieje. Bała się to usłyszeć, ale jednocześnie chciała mieć jasną sytuację.

- Musimy porozmawiać. Usiądź. - Michał był poważny. Ostrożnie dobierał każde kolejne słowo. - Haniu, ja... Nie mogę tak dłużej. Naprawdę nie chcę cię skrzywdzić, nie planowałem tego... Ale nie możemy dłużej być razem. Nie daję rady. Rozstańmy się. Tak będzie najlepiej.

- Najlepiej? Dla kogo? Dla ciebie? Po co ty mi w ogóle zawracałeś głowę, Michał? - Sikorka z trudem zachowywała spokój, ale ostatnie czego by chciała to rozpłakać się przy nim. - Nie sądziłam, że jesteś aż takim dupkiem.

- Bo jesteś naiwna, a ja mówiłem to, co chciałaś usłyszeć. Coś ty myślała? Że naprawdę będziemy razem do śmierci, weźmiemy ślub, będziemy mieli dom z ogrodem i gromadkę dzieci? Dorośnij dziewczyno. Nigdy nie miałem takich planów z tobą w roli głównej. - mówił, jakby rozmawiali o pogodzie czy jedzeniu. Tak po prostu. Jakby nie rujnował jej teraz całego życia.

- Myślałam, że coś dla ciebie znaczę, że mogę ci zaufać, że mnie akceptujesz i chcesz być ze mną. Tyle pięknych słów... To teraz jest bez znaczenia? Po co, Michał? Żebym sama przyszła i wskoczyła ci do łóżka? Przyszłam i... To ty chciałeś, żebym została, żebym dała nam szansę.

- A co? Miałem cię zostawić po jednej nocy? Chciałem spróbować. Sorry, nie udało się. Nie jesteś... - Hania ostro mu przerwała.

- Kim? Nią? To dla mnie komplement, dziękuję.

- Przestań, nie o nią tu chodzi. To przeszłość, zamknięty rozdział. Chodzi mi o ciebie. To ciebie nie chcę w moim życiu.

- W takim razie przepraszam, że zmarnowałam ci tyle czasu.

Lekarka odeszła. Usiadła na ławce przed szpitalem, ukryła twarz w dłoniach i zaczęła płakać. Jak on mógł jej to zrobić? Po tym wszystkim? Po tylu wspólnych chwilach, deklaracjach? Teraz, gdy uwierzyła, że może być z nim szczęśliwa? Dlaczego? W czym była gorsza? Czego mu brakowało? Nie rozumiała. Nawet nie zauważyła, kiedy podeszła do niej Lucyna.

- Czego ty znowu chcesz?

- Kłopoty w raju? Jednak cię zostawił? No kto by się spodziewał... Naprawdę jesteś aż tak głupia? Myślałaś, że taki facet będzie chciał z tobą być? Że potraktuje cię poważnie? Nie bądź śmieszna, córeczko.

***

Za oknem prószy biały śnieg. W powietrzu unosi się atmosfera świąt. Zapach różnego rodzaju płynów do czyszczenia zmieszany z wonią świeżo upieczonych pierniczków i usmażonych ryb. Nagle rozdzwonił się dzwonek. Drzwi otworzyła Matylda.

- Mam przesyłkę dla pani Hanny Wilczewskiej. - powiedział młody mężczyzna, podając paczkę.

- Odbiorę, jest teraz zajęta. - uśmiechnęła się i zabrała przesyłkę do domu. - Hania, paczka do ciebie. Serio, musiałaś sobie sama zamówić prezent?

Znów uwierzyć || Na dobre i na złeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz