-6-

203 28 73
                                    

Dziewiętnasta wybiła zdecydowanie za szybko. Siedziałem skulony w przedpokoju skubiąc nerwowo liście kwiatów kupionych dla mojej przyszłej dziewczyny. Nie żebym miał jakiś wybór. Czekałem na dzwonek domofonu, by móc zejść przed blok, zabrać ją do kina i mieć już to z głowy. Naprawdę, jedyne o czym teraz marzę to zostać sam na sam z myślami, w ciemnym pokoju, schowany przed całym światem pod kołdrą. Ech. Znowu skupiam się za bardzo na swoich problemach. Jestem okropnym egotystą. Muszę przestać być taki samolubny!

Dzwonek do drzwi. Kroki na schodach. Pukanie. Ojczym i mama podbiegają do drzwi, ostatnie rady, polecenia. Otwieram.

-Hej... Michalina? Co ty tu...?

-Chłopak ze stołówki?

-Yyy...Hubert.

-O! Znacie się? - Zdziwiła się moja mama. - To świetnie! Pójdzie wam łatwiej. - Uśmiechnęła się i wypchnęła nas za drzwi. Nim zdążyłem jakkolwiek zareagować, staliśmy już na chodniku otoczeni dziwną poświatą lamp ulicznych.

-Kto by pomyślał, że świat jest taki mały?- Odezwała się dziewczyna.Podrapałem się nerwowo po głowie.

-Więc szukasz chłopaka? - Zadałem jej najbardziej idiotyczne pytanie jakie mogłem, ale nic innego nie przyszło mi do głowy.

-Tak. Wiem, że to nie jest najlepszy sposób, ale twój tata przyjaźni się z moim i to w zasadzie był ich pomysł. Twojemu tacie chyba strasznie zależy byś się już ustatkował, prawda? - Dziewczyna zaśmiała się cicho. I wtedy coś we mnie pękło. Nie wybuchłem płaczem i nie zacząłem opowiadać o moich miłosnych rozterkach, jednak z moich ust wyszło to jedno, tak wiele znaczące zdanie.

-Aż za bardzo. Moi rodzice nie chcą zaakceptować tego, że jestem gejem.- Michalina okazała się być naprawdę miłą, spokojną osobą. Pełna zrozumienia, chętnie mnie wysłuchała i była pierwszą osobą, która nie uznała, że powinienem zapomnieć o Karolu. Nasz wieczór zmienił swój klimat,z randki w ciemno w miły wieczór z przyjaciółką, pełen zwierzeń i trochę babskich pogaduszek. Właściwie wszystkie moje problemy są babskie. Cały jestem babski. I nareszcie czuję się z tym dobrze.

Po kilku godzinach trwania naszej...ekhem...randki, odprowadziłem Marcelinę pod jej dom. Pożegnaliśmy się i już miałem odchodzić, kiedy uświadomiłem sobie, że przez ten cały czas trzymałem w ręce bukiet kwiatów, który miałem dać dziewczynie. Debil. Odwróciłem się więc do Marceliny i wyciągnąłem kwiaty przed siebie.

-Zapomniałem, że Ci je kupiłem. Mam nadzieję, że Ci się podobają.

-Haha. Zastanawiałam się kiedy mi je dasz. Ty chyba masz sklerozę.

Kiedy wróciłem do domu, moi opiekunowie z niecierpliwością czekali na mnie w salonie.

-Widzę że randka udana, długo was nie było.- Uśmiechną się ojczym.

-Opowiadaj! Opowiadaj! -Mama pociągnęła łyk wina z kieliszka który trzymała gotowa na pikantne opowieści. Uśmiechnąłem się i za radą Marceliny postanowiłem nie przejmować się tym, że jestem inny.

- Tak, to było cudowne PRZYJACIELSKIE wyjście. Dziękuję że pomogliście mi znaleźć przyjaciółkę która akceptuje to że jestem gejem. Świetnie na się razem gadało.-Miny moich rodziców były bezcenne.

*No wiem...długo zwlekałam. No bo to jest tak: Mam wenę ale jestem leniem. Jak tam wasze Święto Zmarłych? Obiadek i babci z rosołkiem był? U mnie tak. Było cudnie.

Proszę piszcie dużo komentarzy, bo piszę to opowiadanie tylko po to by gadać z ludźmi UwU. Papaaaa!

Привет. У тебя все хорошо? (Cześć. U Ciebie wszystko dobrze?) /DxD/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz