*ŁUKAS POV*
Ten mały zawrócił mi w głowie. Jest taki kruchy i słodki jejuu.
Zdobyłem numer do niego
Od:Łuki
Do: Maruś
Hejka Mareczku. Dostałem zlecenie na jutro. Zabieram cie żebyś pooglądał. O 7 podjade pod twój dom- ŁukaszOd: Maruś
Do: Łuki
Oki. Będę czekałSuper. To teraz się przygotować.
W tym momencie do mojego pokoju wszedł ojciec
-Synu. Wiesz że jutro masz bardzo ważne zlecenie. Jesteś moim najlepszym szpiegiem i zabójcą więc idziesz. Nie spieprz tego. Przygotuj się - powiedział poważnie
-Tak jest. Właśnie chciałem zacząć się przygotowywać- odparłem
Ojciec pokiwał głową i wyszedł
Wyciągnąłem czarną teczkę do której włożyłem jakieś papiery. Miałem jechać do gangu z Gdańska i pod pretekstem wręczenia dokumentów ich szefowi wejść do niego i go zabić. A potem obserwować przez chwilę.
Przywykłem.
Wyciągnąłem czarny długi płaszcz, czarne spodnie i czarną koszule. Do tego pas za którym będą noże, pistolet i oczywiście okulary przeciw słoneczne. Wziąłem jeszcze dodatkowe naboje na wszelki wypadek. Gdy przygotowałem wszystko postanowiłem iść spać. Muszę sie wyspać przed jutremZasnąłem myśląc o Mareczku
TimeeeskiipObudziłem się o 5. Poszedłem zjeść śniadanie i się ogarnąć, ubrałem sie i wziąłem teczkę. Załozyłem okulary i obładowałem się bronią. Wziąłem kluczyki do czarnej audi a 8 i wyszedłem z domu. Mam 20 minut do 7. Czyli idealnie jak zawsze.
Podjechałem pod wille Mareczka. Chłopak widząc mnie szybko wsiadł do auta każąc jechać.
-cześć- powiedziałem
-Hej- wyjąkał
-Zabieram cie po to żebyś się nauczył jak to robić. Będziemy jechać ok 4 i pół godziny- oznajmiłem
-Super. A jak to ma wyglądać?- zapytał
-Wchodze z teczką pod pretekstem że mam dla ich szefa jakieś papiery a ty wchodzisz jako mój ,pomocnik, zabijam szefa bo zapożyczył się u ojca. Muszę go zabić. Potem z auta chwilę patrzymy na reakcje ludzi. Masz się trzymać blisko mnie i uważać na siebie- powiedziałem
-Ty też na siebie uważaj- usłyszałem
-A co? Martwisz się?- zaśmiałem się
-Żebyś wiedział- odparł
*Marek pov*
Jechaliśmy już z dobrą godzinę a mi się strasznie nudziło. Cały czas rozmawiałem z Łukaszem. Mamy dużo wspólnego
Timeskiiiip
Wreszcie jesteśmy. Łukasz zaparkował pod bramą jakiegoś budynku
-Teraz nie możesz się odzywać ani wykonywać gwsłtownych ruchów. Będzie dobrze- powiedział Brunet odpalając papierosa i zakładając ciemne okulary na oczy. Uczyniłem to samo. Wyglądaliśmy jak szpiedzy albo jacyś agenci. Suuuper haha
-Trzymaj mnie- powiedział nagle
-Co?- dopytałem
Brunet wziął moją rękę i położył tak ze miałem zachaczoną o jego rękę jak jakieś starsze małżeństwo i szliśmy szybkim krokiem
-Co ty robisz?- krzyknąłem szeptem
-Zaufaj mi. W tej dzielnicy są sami z LGBT więc pomyślą że jesteśmy z nimi i zaufają nam- odpowiedział również cicho brunet...
Szliśmy z 5 minut i staneliśmy pomiędzy dwoma budynkami
-Teraz udawaj mojego chłopaka- szepnął puszczając mi oczko na co się zarumieniłem. Zaczeliśmy iść przed siebie. Czułem na sobie wzrok wszystkich z gangu.
Wreszcie staneliśmy pod starym magazynem w którym prawdopodobnie jest biuro
Przed drzwiami stali dwaj chłopcy. Jeden miał szare oczy i rudo blond włosy, był niziutki, chudy i widać ze typowy uke. A drugi brązowe oczy i blond włosy, wysoki, napakowany i widać że typowy seme.
-My do szefa gangu. Mamy do przekazania papiery- powiedział brunet pokazując wzrokiem na teczkę
-Hejjj. Ja jestem Maks a to mój chłopak Nikoś ba...- niższy nie dokończył bo jego chłopak zasłonił mu usta. Wydawali się być sympatyczni. Pewnie działa metoda Łukasza i myślą ze jesteśmy jednymi z nich razem.
-Czasem za dużo gada- zaśmiał się
-Jestem Nikodem- dodał
-Ja jestem Łukasz a to mój chłopak Maruś- uśmiechnął sie brunet. Nazwał mnie swoim chłopakiem awwwwwww. Jestem pewnie cały czerwony
-H-hej- wyjąkałem
-Eeee a tak,tak zapomniałem że przyszliście do szefa- przypomniał młodszy
-No właśnie...- dodał starszy
-Ale tak miło się gada- powiedziałem
-Jesteście stąd?- zapytałem
Chłopaki popatrzyli po sobie. Dziwne ale ten rudy był mi znajomy. Ehhh
-Tak!- -Nie!- krzykneli w tym samym czasie -Eeeee to znaczy... Nie!- -Tak!- znowu krzykneli
-Wiem! Ty! Nikodem Chudson jesteś z Natsy- krzyknął szeptem Łuki
-Tez cie skądś kojażyłem- wyszeptał Nikodem
-A ty ze Scary. Maks Wiliams- dodałem
-Tak! A ty Marek. No tak...- powiedział
-Co tu robicie?- zapytał Łukasz
-Mieliśmy misje. Mielismy stać tu jako ,strarz, i czekalismy w sumie na was. Nasi szefowie kazali nam zabić szefa gangu Gdańska. Nie wiedzieli że każą nam to zrobić jednocześnie. Wiec jestesmy. I szef Nasty kazał czekac mi na Łukasza Wawrzyniaka. Teraz rozumiem...- powiedział Nikodem
-Ale nie wspominał że będziesz z chłopakiem- dodał Rudy
-Eeee bo my właściwie nie... Udawalismy zeby wtopic się w tło- powiedziałem smutno
-Ocholera! Łukasz Wawrzyniak. Teraz się skapłem że rozmawiam z samym synem naszego szefa- krzyknął szeptem Nikodem
-Marek Kruszel. Syn naszego szefa- dodał krzykiem (szeptem) młodszy
-Dobra. Szybka akcja. Ja zabezpieczam magazynek żeby nie było hałasu. Ty Nikodem stoisz na straży a Maruś i Maks idziecie do auta. Marek wie gdzie stoi. Żadnych sprzeciwów. Marek jednak to zbyt niebezpieczne. Pokaże ci innym razem- rozkazał
-A-ale Łuki- wyszeptałem -A jak ci się coś stanie?- dodałem
-No właśnie. Nikodem...- dodał rudy
-Nic mi nie będzie. Jestem w tym doświadczony. Jak coś to mamy zabezpieczenie. Idźcie już- powiedział rzucając mi klucze do auta.
Poszliśmy. Przez drogę jak i w aucie dużo rozmawialiśmy. Myśle że się zaprzyjaźnimy. Spoko jest
*ŁUKASZ POV*
-Dobra czekaj tu na mnie- rozkazałem Nikodemowi. Ważne że Marek jest bezpieczny. Ehhh i znowu myślę o Marku jakby był moim chłopakiem. Muszę przestać. Wszedłem do pomieszczenia
-Witaj- usłyszałem męski głos
-Witam, witam. Przywiozłem dokumenty- powiedziałem rozglądając się czy w pomieszczeniu nie ma kamer. Nie ma. Haha.
Mężczyzna popatrzył na mnie pytającym wzrokiem
-Eeeeee już. Tylko znajde kluczyk do teczki- powiedziałem i wziąłem pistolet który był już stłumiony. Naładowałem na oślep
-I mam- uśmiechnąłem się radośnie
-Ostatnie słowo?- zapytałem nadal się szczerząc
-Słucham?- zapytał z kpiną
-Amadeusz Wawrzyniak. Zapamiętaj- wyszeptałem tak żeby mężczyzna słyszał i strzeliłem mu prosto w serce.
Wykrwawiał się. Śmierć nawet cicha. Super. Zostawiłem walizkę bo w sumie nie potrzebna mi. Nie ma na niej odcisków palców bo nosze rękawiczki
-Poszło szybciej niż myślałem- powiedziałem sam do siebie
Wyszedłem zamykając drzwi
-Udało się. Ha ha ha. Idziemy do naszych chłopców- powiedziałem
-Eeee to znaczy ty idziesz do swojego a ja do Marka- dodałem zmieszany
-Widać że coś do siebie czujecie. Wyznaj mu miłośč- powiedział
-Nieee. Nie chce go stracić- powiedziałem
Przez całą droge powrotną gadaliśmy o wszystkim. Fajnie się z nim gada. Myślę że zostaniemy przyjaciółmi
W drodze powrotnej widzieliśmy jak wszyscy biegną w stronę bazy. Już się pewnie skapli że ich szef nie żyje.
Wsiedliśmy do auta i całą droge przegadaliśmy...______________________________________
Good Morning skurwysyny (znowu musiałam) DZISIAJ NIE SPAŁAM CAŁĄ NOC. ANI MINUTY. DO 00:00 CZUŁAM SIE JAKBY BYŁA DOPIERO 18. ZACZEŁAM CZYTAĆ FF KXK. ZACZEŁAM ROBIĆ I OGLĄDAĆ EDITY KXK. I MIAŁAM DUŻO GUPICH POMYSŁÓW XD. ZACZEŁAM PISAĆ TO O 3:27 DOKŁADNIE XD. DOKOŃCZYŁAM TERAZ. CZYLI JEST 6:41 XD. WIEC SORY JEŚLI CHUJOWY TEN ROZDZIAŁ. KXK IS REAL, OK. OGLN SPAĆ MI SIE TERAZ CHCE ALE NIE ZASNE JUŻ BO PO PIERWSZE JUŻ JASNO SIE ROBI A PO DRUGIE (POLECAM HORRORY) XD. WIEC NO. POD TUM ROZDZIALIKIEM PISZCIE PYTANIA DO MNIE PONIEWAŻ CHCE POODPOWIADAĆ, OK XD. TAKIE ZACHCIANKI. DO NASTEPNEGO. PAPA
CZYTASZ
Bad Love kxk
FanfictionPLS NIE KOMENTUJCIE TEJ KSIAZKI. Z GORY DZIEKI^^ Dwa gangi rywalizujące ze sobą. Dwoje przywódców i ich synowie. Co stanie się kiedy syn Kruszelów zakocha się w synie Wawrzyniaków z wzajemnością?...