Rozdział 22

6.2K 359 40
                                    

Uwaga! Wrzucam już ostatnie rozdziały. Mam nadzieję, że nie aż tak bardzo nudne😅

- Co znaczy, że obecni tu magiczni zaprzysięgli mi posłuszeństwo? - spytałam Valloriana.

- Jesteś moją córką, w połowie boginią, choć to z powodu twojej mocy - mówił spokojnym tonem - Jesteś naznaczona ogniem, energią potężniejszą od mojej czy Hectiana. Oni o tym wiedzą i pokładają w tobie nadzieję. Będą walczyć u naszego boku o lepsze jutro. Dla nas poświęcą nawet własne życie, jeśli będzie to konieczne.

- Nie chcę tego - odparłam z powagą- Nie jestem boginią, nie będę nikim dyrygować, ani się zasłaniać. Moja moc, tak jak powiedziałeś jest potężna, ale ja jestem zbyt słaba, aby ją kontrolować.

- Saro- przybrał wladczy ton i wyraz twarzy, przez co poczułam dreszcze strachu - Możesz temu zaprzeczać, ale jesteś pół boginią i albo ukryjesz się gdzieś jak tchórz, albo przyjmiesz odpowiedzialność jaką nakłada na ciebie twój dar. Sądziłem, że będziesz godna tego miana i będę mógł ci ufać. Wszyscy magiczni, którzy pragną żyć w spokoju, mieć swoje miejsce i przyszłość dla siebie oraz swoich dzieci, uważają cię za boginię, która ich obroni. Chcesz im odebrać nadzieję? Odebrać szansę na wolność? W tych czasach, w tej wojnie tylko twoja moc może im pomóc. Jeśli stchórzysz, to czy będziesz mogła żyć ze świadomością, że to przez ciebie przegrają, a wojna pochłonie tysiące ofiar?

- Nie powiedziałam, że nie będę walczyć- odparłam cicho, czując się stłamszona przez potężnego Boga- Chce pomóc, być użyteczna, ale jako jedna z nich, a nie jedna z was. Moc używam od niedawna i zamiast się nią cieszyć, boję się jej coraz bardziej. Nie będąc boginią, nie stanę się dla nich zagrożeniem.

- Źle to postrzegasz Saro - zmienił ton na łagodniejszy - Właśnie akceptując to, że jesteś ich boginią stajesz się potężniejsza. Tylko bogini może zapanować nad mocą ognia, nie zwykła magiczna. Saro, urodziłaś się właśnie dla tej chwili. Od początku twoim przeznaczeniem było poprowadzić magicznych, powstrzymać zemstę i zjednoczyć rasy.

- Ale ja nie jestem Hiobe- załkałam przytłoczona tą odpowiedzialnością

- Nie, nie jesteś nią. Jesteś Sara, córka Boga Valoriana, naznaczona mocą ognia. Wybrana przez Hiobe na jej następczynie w walce o harmonię między rasami. - powiedział z dumą, wstając. - Zastanów się nad tym. Wyruszamy o świcie, gdy wszystko będziemy mieć przygotowane.

- Idziemy na wojnę?- spytał Jacob.

- Tak, musimy uprzedzić wojsko ludzi, choć to może być trudne. To my się ujawnimy, stając na terytorium Jeffa. Jeśli pokonamy jego i przywódcę wampirów, pozostałych będzie łatwiej przekonać do poddania się. - odpowiedział, po czym wyszedł zostawiając nas samych.

- Przy Hectianie było prościej- wymamrotałam bardziej do siebie niż do chłopaka.

- Taaa- również pogrążył się w myślach, rozsiadając wygodniej na krześle- Ciężki orzech do zgryzienia. Ale ja mam trudniejszy - spojrzałam na niego, ciekawa o co mu chodzi. - To jak mam w końcu mówić do ciebie? Eveline? Sara? Bogini? A może Hiobe? Mam też się kłaniać przed tobą? - udawał na prawdę przyjętego tym, w jaki sposób ma się do mnie zwracać, ale wiedziałam, że to tylko droczenie się.

- Bogini, będzie w sam raz. I nie musisz się kłaniać, wystarczy całować ziemię po której stąpam - odparłam wyniośle.

- Moja bogini, jestem na twe rozkazy - zasalutował - Prowadź swego wiernego żołnierza.

- Wiesz, to wcale nie jest takie zabawne- burknęłam przygaszona.

- Trochę jest - puścił mi oczko, ale też po chwili spoważniał - Najgorzej będzie, gdy staniesz przeciwko Davidovi. Wybacz, ale nie sądzę aby udało się go odciągnąć z walki. Wiedzą, że to twój słaby punkt mimo tego, że się go wypierasz. Poza tym potrafią nieźle wyprać mózg i zmusić go do posłuszeństwa, gdy jeszcze nie naznaczył swojej mate. Jednakże pamiętaj, więź mate jest silniejsza od rozkazów alfy, nawet jeśli to jego brat.

- Przecież David nie będzie ze mną walczył. Nie zaatakuje mnie.

- Tego nie możesz być już pewna. Ale nawet jeśli nie zaatakuje ciebie, to będzie walczył z innymi na twoich oczach. Oboje będziecie niestabilni emocjonalnie, a w twoim przypadku możesz zaatakować swoich popleczników by ratować Davida.

- Nie zrobiłabym tego! - powiedziałam stanowczo, pewna swoich słów. - To prawda, że przez więź, z każdą chwilą tęsknię za nim coraz bardziej, ale nadal nie jest to takie silne uczucie.

- Jest jedno rozwiązanie tej sytuacji, jeśli sprawy pójdą złym torem. A miej też na uwadze, że twoja matka chce go zabić. - powiedział nieco tajemniczo.

- Jakie to rozwiązanie? - spytałam z obawą.

- Słuchaj uważnie, bo to tajemnica tylko między nami, rozumiesz? - był całkowicie poważny, jakby od tego zależało nasze życie.

- Dlaczego tajemnicą? - zdziwiłam się- Przecież to moi rodzice, chyba mogę im ufać? Poza tym, to oni nas poprowadzą.

- Są tylko biologicznymi rodzicami, którzy odzyskali córkę boginię. Jednego czego jestem pewny to, to, że nie wolno ufać w stu procentach przywódcom.

- Więc czemu mi pomagasz? Valorian chce żebym stała się taka jak on. Potężną boginią.

- I słusznie, potrzebujemy takiej, ale ty pod wieloma względami jesteś lepsza od Valoriana i Hectiana. Jesteś człowiekiem, magiczną i boginią. Jesteś dzieckiem trzech światów. Ty jedyna możesz nas zjednoczyć. Ale będziesz bezużyteczna, jeśli twoja więź mate zostanie rozdarta, zamordowana. Możesz nawet stać się naszą zagładą.

- Znasz mnie zaledwie chwilę, a pokładasz większą wiarę, niż w prawdziwych bogów? Powinieneś już zauważyć, że nie jestem taka potężna, odważna i inteligentna jak oni.

- Oczywiście, że to wszystko wiem - uśmiechnął się rozbawiony- Ale wiem też, że jesteś gotowa poświęcić własne życie dla innych. Valorian i Hectian nie zrobili by tego.

- Czyli jednak jestem jak Hiobe? - byłam nieco przerażona tą myślą- Mam jej moc i cząstkę duszy, więc nie jestem sobą, jestem nią?

- Hiobe nie była taka bezmyślna, strachliwa i podpożądkowana- zakpił- Więc nie, nie jesteś nią. Tylko pewne cechy macie podobne, tak jak każdy człowiek.

- Sama już nie wiem kim jestem, kim powinnam być - odparłam zamyślona, ale wdzięczna chłopakowi za jego słowa. Nie chciałam, aby uważano mnie za drugą Hiobe.

- Zastanowisz się później, a teraz w końcu daj mi powiedzieć mój plan, póki jesteśmy sami - powiedział podekscytowany- Później nie będziemy mieć na to czasu.

- No tak, trzeba się szykować na wojnę...

Naznaczona Ogniem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz