Stałyśmy na skraju lasu daleko od rzeki, patrząc jak cztery wozy strażackie z trudem gaszą rozległy teren, płonącej trawy. Miałam wyrzuty sumienia, przez straty jakie wyrządziłam i to, że mogła stać się komuś krzywda. Ale też, byłam jak zahipnotyzowana, zachwycona tym widokiem. Czerwono pomarańczowych języków ognia, sięgających coraz dalej, szybciej i niepoddających się tak łatwo przeciwnemu, mocniejszemu żywiołowi - wody.
Dopiero delikatny głos dziewczyny, przywrócił mnie do rzeczywistości.- Jak do tego doszło? - spytała blondynka, spoglądając na mnie podejrzliwie.
- Papieros - odparłam spokojnie - Będę miała niezłe kłopoty jeśli się ktoś dowie, a rodzice by mnie zabili...
- Nie chcesz powiedzieć prawdy, to nie, ale nie kłam! - przerwała mi i zmroziła wzrokiem, aż przeszedł mnie dreszcz.
- Ale...
- Wiem kiedy ktoś kłamie - westchnęła, a na jej twarzy pojawił się smutek - To jednocześnie dar i przekleństwo.
- Przekleństwo?
- Czasem poprostu lepiej nie wiedzieć, gdy ktoś kłamie. Zwłaszcza, gdy prawda jest bolesna i dotyczy osoby, na której ci zależy. Wtedy nie wiesz czy powinnaś milczeć, czy być okrutną i ujawnić kłamstwo, przez co możesz zniszczyć tej osobie życie - mówiła smutnym głosem, patrząc w dal, na wciąż nieugaszony ogień.
Zapadła niezręczna cisza.
Niewiedziałam co powiedzieć.
Miała rację, nie powinnam kłamać, ale nie mogłam powiedzieć prawdy. Chciałam szybko zmienić temat i rozproszyć tą przytłaczającą atmosferę wokół nas.- W pociągu nie wspominałaś, że masz konia i umiesz na nim jeździć - powiedziałam szczerze tym zainteresowana.
- Mój wujek opiekuje się nimi, a ja mu pomagam. W zamian uczy mnie na nich jeździć - odparła z błyskiem w oczach. - Czasem pozwala mi zabrać Ares'a na dłuższe trasy, on nie znosi ograniczeń. To najwredniejszy koń jakiego poznałam, ale czasem potrafi pozytywnie zaskoczyć. Jest moim ulubieńcem.
Od razu można było dostrzec, jak wiele sprawia jej to radości.
Zazdrościłam jej, tej możliwości robienia to co lubi, co kocha i jest częścią niej.- Zazdroszczę - szepnęłam nieświadomie na głos.
- Jeśli chcesz, mogę porozmawiać z wujkiem, na pewno się zgodzi - uśmiechnęła się podekstywowana.
Nie to miałam na myśli, ale mi również spodobał się ten pomysł.
- Widzę, że córka Valloriana jednak żyje. Tylko, która z was nią jest? - odezwał się męski, spokojny głos za nami.
Obie zaskoczone i wystraszone, odwróciłyśmy się w stronę lasu, gdzie stał oparty o drzewo mężczyzna około czterdziestoletni. Był niski, bardzo szczupły, miał krótko ścięte włosy i starą bliznę po oparzeniu na prawym policzku oraz uchu.
Nigdy nie poznałam imienia ojca. Mama o nim nie mówiła i nie miała jego zdjęcia.
Miałam jednak złe przeczucie, że mężczyźnie chodzi o mnie...- Myli nas pan z kimś - odparła grzecznie Clarie. - Przepraszamy, ale musimy już wracać.
Ruszyła pośpiesznie w stronę konia, który spokojnie jadł trawę kilkanaście metrów od nas, a ja zaraz za nią.
Chyba bała się tak jak ja tego kim jest.On na pewno jest magicznym, ale nie zaatakuje nas chyba na oczach ludzi? Są daleko i prawie kończą swoją pracę, ale... Przeze mnie Clarie, też jest w niebezpieczeństwie...
Nagle nasze stopy, aż do kostek, w ciągu dosłownie sekundy znalazły się pod ziemią. Blondynka upadła na kolana i w ostatniej chwili, podparła się dłońmi o ziemię.
Ja natomiast, nie pomyślałam o tym. Moja głowa bardzo boleśnie odczuła, zetknięcie z twardym podłożem.
Gdy tylko nasze ręce dotknęły ziemi, również zostały przez nią pochłonięte.
A koń... samolubne, czarne jak smoła stworzenie od razu uciekło w popłochu, zostawiając nas zamiast bronić.
Chyba za dużo filmów się naoglądałam...- Narazie jestem dla was miły, więc proszę o szybką odpowiedź, a bezboleśnie zabiję tą drugą. Która z was, to bogini ognia? - powiedział spokojnie, stojąc pomiędzy nami.
Bogini ognia?
Niemogłyśmy się ruszyć, a ręce i stopy bolały niemiłosiernie, przygniatane ziemią. Nawet gdybyśmy zaczęły krzyczeć, nikt by nas nie usłyszał.
Nie mogłam użyć magii. Byłam bezużyteczna.
Patrzyłyśmy sobie w oczy przerażone, wiedząc, że nikt nas nie uratuje.
Jeśli się przyznam kim jestem, Clarr zginie, a mnie również nie czeka nic dobrego.- Bogini? Gdyby któraś z nas nią była, to raczej pan by leżał pokonany na ziemi, a nie my - odpowiedziała ze złością Clarie.
W tym momencie, poczułam delikatne drżenie ziemi i usłyszałam w oddali samochody, jadące z dużą szybkością.
- Cholera, wojskowi - zirytował się mężczyzna.
Przez ułamek sekundy miałam nadzieję, że nas zostawi i ucieknie.
- Czas na drzemkę -
zaśmiał się ochydnie, a później poczułam silny ból głowy i straciłam przytomność.******
Otaczał mnie gęsty, ciemny, gorący dym, który podrażniał moje gardło i oczy. Mrok jaki panował, rozjaśniała jedynie pomarańczowa łuna płomieni, lecz i tak nie mogłam nic dostrzec.
Zewsząd docierały do mnie przerażające krzyki kobiet, dzieci oraz mężczyzn, przepełnione bólem i strachem.
Nierozumiałam gdzie jestem i co tu się dzieje. Wszystko wydawało się takie realne, ale nie było.
Po chwili poczułam silny podmuch wiatru, który rozproszył nieco mroczną zasłonę, ukazując mi piekło pośród którego stałam.
Niewielkie miasto, które było zniszczone, płonęło. Ale nie współczesne, lecz takie bardziej średniowieczne, tak samo ludzie wyglądali jak z tamtych czasów.
Ziemia była usłana zakrwawionymi, martwymi ciałami, a ci którzy żyli, próbowali uciekać i walczyć, lecz nie bronią, a magią. Pośród nich były też wilki. Te mniejsze leżały martwe, a większe dorównujące wzrostem człowiekowi, walczyły zawzięcie z żołnierzami, których było trzykrotnie więcej niż mieszkańców.
Stałam oszołomiona i przerażona, nie wiedząc czy powinnam uciekać, czy pomóc magicznym, a może żołnierzom?
Nierozumiałam dlaczego w środku nocy, toczyła się między nimi tak krwawa wojna.
Która ze stron była tą złą?W moim kierunku biegł jakiś mężczyzna.
Jego oczy płonęły nienawiścią i cierpieniem. Uniósł dłonie, między którymi zaczęła tworzyć się kula ognia, z płomieni trawiących budynki.- Zdrajcy! Zginiecie razem z nami! - krzyknął wściekły i wypuścił kulę, by za chwilę stworzyć następną.
Musiałam uciec, ale miałam dziwne wrażenie, że nie powinnam. Że musiałam odwrócić się i zobaczyć kim są ci zdrajcy, których atakował mężczyzna, bo na pewno nie chodziło mu o mnie. Bałam się, bo byłam prawie pewna kogo zobaczę.
W chwili, gdy chciałam się odwrócić, ogień przeszedł przez moje ciało jakbym była duchem, ale czułam go. Jego ciepło i siłę, choć słabszą od mojego ognia.Niezdążyłam jednak nic zobaczyć, bo wszystko zaczęło się rozmazywać, znikać, gdy poczułam jak zimna woda uderza w moją twarz.
![](https://img.wattpad.com/cover/159833307-288-k842522.jpg)
CZYTASZ
Naznaczona Ogniem
Fantasy"Istoty magiczne wróciły do świata ludzi i ukrywając się, szykują zemstę za uwięzienie ich na kilka wieków..." Podczas dziwnej, groźnej burzy, spokojne życie małej dziewczynki zostaje okrutnie zburzone. Jest jedyną córką boga, którego nigdy nie spo...