2.

2.1K 89 44
                                    


Annie biegła ile sił w nogach. Czuła jak pot spływa jej po plecach, ale niespecjalnie się tym przejmowała. Już była spóźniona! A nienawidziła tego robić. To było nieodpowiedzialne i lekceważące. Wiele razy w swoim życiu dawała ludziom wykłady na temat przychodzenia w wyznaczone miejsce na czas, a tym razem sama zawaliła. Przeklinała się w myślach. Gdyby się nie zagapiła wszystko byłoby dobrze! I na dodatek zgodziłam się na udział w tej imprezie!

W oddali dostrzegła miejsce zapowiedzianego spotkania i poczuła ulgę. Przyspieszyła jeszcze bardziej, tak aż poczuła kłujący ból z lewej strony brzucha. Kolka, świetnie!

Zła jak osa zbliżała się do miejsca spotkania z Mattem. Uspokój się wariatko! - powtarzała sobie w myślach - On nie jest niczemu winny, a jak znajdziesz się na miejscu w takim stanie to na pewno się na nim wyżyjesz! W momencie gdy ganiła się w myślach, dojrzała sylwetkę chłopaka.

Musiała wyglądać okropnie. Była cała czerwona, spocona z niedbale zarzuconym szalikiem i przekrzywioną czapką. Ręce miała pełne różnorakich toreb, a o nogi obijała się jej dżinsowa torebka. Wyglądam jak sklątka tylnowybuchowa - stwierdziła kwaśno w myślach, wyobrażając sobie swoją osobę.

Matt nie dopatrzył się jednak w tym obrazku niczego brzydkiego, czy niewłaściwego. Na widok Annie uśmiechnął się lekko i pomachał w jej kierunku.

-Witam panią!

-Cześć... - Wyhamowała tuż przed nim, oddychając ciężko. - Przepraszam za spóźnienie, ale zasiedziałam się w sklepie z Magicznymi Dowcipami Weasleyów i... - wyrzucała z siebie szybko, łapiąc wielkie hausty powietrza.

- Okej, nic się nie stało! Przecież to tylko kilka minut! - zaśmiał się  pogodnie.

-Niech ci będzie - zgodziła się, wspinając na palce i całując go w policzek. Matt natychmiast objął ją ramieniem, ale dziewczyna wywinęła się spod jego ręki. Na tę reakcję chłopak jedynie wzniósł oczy do nieba, ale nic nie powiedział.

- Fajnie, że poczekałeś - dodała, przekładając reklamówki z ręki do ręki. Starała się na niego nie patrzeć.

Matthiew Walker był jej przyjacielem i kumplem. Znali się chyba od początku świata, jak nie dłużej. Annie nie potrafiła wyobrazić sobie swojego życia bez niego, mimo że teraz zdecydowanie mniej czasu spędzali razem. Każdy miał swoje sprawy. Już dawno temu umówili się, że nie wykraczają poza kumpelskie stosunki. Obiecali sobie pozostać przyjaciółmi bo miłość, czy zakochanie mogłoby wszystko zniszczyć. Tamta stara przysięga zawsze pomagała Annie w takich sytuacjach jak ta. Gdzieś podskórnie czuła, że podoba się Mattowi i nie była zadowolona z tego powodu. Właściwe taka perspektywa ją całkowicie przerażała. Gdyby jej przyjaciel postanowił coś z tym zrobić... Nie zdecydowanie wolała o tym nie myśleć! Nie chciała go ranić, a była pewna, że w takiej sytuacji byłaby do tego zmuszona. Matt to co prawda jej przyjaciel, ale nigdy nie czuła do niego nic więcej oprócz zwykłej sympatii. Każdy, najdrobniejszy nawet, gest którym dawał jej znać że mu się podoba peszył ją i złościł. Czuła się wtedy strasznie zmieszana. W takich chwilach przywoływała do siebie wspomnienie owej danej w dzieciństwie obietnicy i tym sposobem uspokajała swoje sumienie.

-Drobiazg - usłyszała odpowiedź. - A co cię tak długo zatrzymało w tym sklepie?

-Ykhm - odchrząknęła dziewczyna. - Zagadałam się ze sprzedawcami...

-Oho!  I co ciekawego się dowiedziałaś? - Matt wyglądał na zaciekawionego. Wydawało mu się że w szkole Annie nigdy nie poznała braci Weasley.

- Zostałam zaproszona na pięciolecie istnienia sklepu i pozwolona mi przyjść z osobą towarzyszącą! -Zakomunikowała Annie radośnie i uśmiechnęła się lekko. Z jednej strony sama się sobie dziwiła, że przyjęła zaproszenie bliźniaków. W końcu decydowanie o czymkolwiek nie było jej mocną stroną. Ale z drugiej strony cieszyła ją perspektywa zbliżającej się zabawy. Dawno nie miała okazji ku jakiejkolwiek rozrywce.

Niepewne Marzenia ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz