16.

693 51 6
                                    


George niespokojnie kręcił się po Norze. Nie mógł znaleźć sobie tutaj miejsca i właściwie postanowił już wracać do swojego mieszkania dzielonego z bratem, gdy przechodząc przez kuchnię przystanął zaskoczony. W kuchni siedziała Ginny z głową opartą na rękach i wpatrywała się w jeden punkt. Chłopaka zdziwiło to zachowanie więc postanowił przed wyjściem zajrzeć do niej.

- Cześć siostra! - zawołał wesoło, wchodząc do pomieszczenia.

- Hej - odparła nieco markotnie.

- Co jest, potworku? - Usiadł przy stole tuż obok niej.

- Nie obraź się George, ale nie wiem czy akurat z tobą chcę o tym rozmawiać.

Weasley zrobił zdziwioną minę. Chyba szykowało się coś grubszego.

- Dlaczego?

- Nie zrozumiesz tego. Muszę pogadać z jakąś dziewczyną!

- No to napisz do Hermiony i od razu zrobi ci się lepiej! - poradził, mając nadzieję, że to jakoś pomoże.

- Nie mogę! Bo ta sprawa częściowo dotyczy także jej!

- A Luna?

- Luna tego nie zrozumie. Ona lubi samotność.

George'owi skończyły się pomysły.

- Wiesz... Mi się akurat wydaje, że Luna jest osobą, która naprawdę dużo rozumie. Gdybyś tylko spróbowała...

- Nie wiem no... - jęknęła Ginny przeciągle.

- No to gadaj o co chodzi! Obiecuję się nie śmiać! - zaoferował, przykładając jedną dłoń do serca, a drugą podnosząc do góry. Dziewczyna spojrzała na brata i jakby coś rozważała w myślach. Po chwili westchnęła i jednak postanowiła się odezwać.

- Czuję się beznadziejnie - wyznała.

- Ale w jakim sensie? Psychicznym, czy fizycznym?

- Psychicznym.

- O! No to komu mam spuścić łomot? - zapytał żartobliwie, próbując trochę ją rozbawić.

- Jeśli chcesz przywalić samemu Chłopcu Który Przeżył to dawaj, na co czekasz... - prychnęła Ginny, a on zmarszczył nieznacznie czoło. Zaczynał się martwić i nerwowo pocierać palcami u ręki.

- Co się dzieje Ginny? Pokłóciłaś się z Harrym? Na pewno się pogodzicie! Wy zawsze się w końcu godzicie!

- Nie o to chodzi...

- A więc o co? - Nie dawał za wygraną George.

- No bo... Wiesz jak to z nimi zawsze było. Święta, nierozerwalna trójca Hermiona, Harry i Ron. Ja byłam gdzieś poza tym wszystkim, nigdy w niczym nie brałam udziału. No może troszkę przesadzam, bo tak zupełnie nic to też nie robiłam, ale wiesz o co mi chodzi... Oni zawsze byli wszędzie razem. Tak jak teraz - wyrzuciła z siebie.

- Na początku tez chciałam być z nimi na tym kursie. Naprawdę ! Chciałam być bliżej Harrego, miałam nadzieję, że jakoś się tam odnajdę. Ale się nie odnalazłam i zrezygnowała. Wcale nie żałuję, że to zrobiłam, ale czuję się teraz taka wyobcowana! - jęknęła, chowając twarz w łokciu.

George poważnie zastanawiał się co odpowiedzieć. Sprawa wymagała taktu, a w sumie sam nie wiedział, czy posiadał takowy.

- Kochasz Harrego, więc wszystko się ułoży - zapewnił ją w końcu.

- Ale oni mają swoje sprawy, swoich znajomych, swój świat. Jest tak samo jak było! Ja jestem tylko taka na dokładkę, no! - wkurzyła się.

- Nie mów tak siostra. Wiesz, że to nie prawda! Masz po prostu jakiś gorszy dzień! Myślę, że powinnaś po prostu pogadać z Harrym. I nie mów, że w liście nie da się poruszać taki tematów! - powiedział szybko, jak tylko dostrzegł, że Ginny otwiera usta by zaprotestować. - Na gacie Merlina! Żyjemy w czarodziejskim świecie! Ile to dla ciebie teleportować się do niego? Powinnaś tam być codziennie zaraz po jego pracy! Wiem, że on nie może opuszczać terenu szkoleniowego, ale ty możesz do niego wpadać!

Niepewne Marzenia ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz