5.

1.5K 76 45
                                    


Gdy Annie była małą dziewczynką cechowała ją wielka nieśmiałość i niepewność siebie. Co prawda nadal miała problemy z ostatnią cechą, a już na pewno nie potrafiła siebie docenić, ale radziła sobie w życiu całkiem nieźle.

W czasach Hogwartu często denerwowało ją jej własne zachowanie. Nie potrafiła być taka wyluzowana, jak reszta jej znajomych. Bała się ludzi i kontaktów z nimi. W miarę jak upływały lata starała się to w sobie zmienić. Przekształcić  swoją nieśmiałość w śmiałość, niepewność w pewność.

Aktualnie czuła się nawet zadowolona z uzyskanego efektu. Była sobą. Przestała być taka nieśmiała jak kiedyś i już nie bała się kontaktów z innymi. Była żywiołowa i wesoła. Znała wielu ludzi ale prawdziwych przyjaciół miała kilku. Lubiła się bawić i wygłupiać, a jednocześnie była odpowiedzialna i rozważna. Posiadała także ogromną wrażliwość. Wszystko zawsze bardzo przeżywała, jednakże mało kto wiedział, że tak było.

Swoje uczucia zawsze ukrywała gdzieś głęboko i nie pozwalała im wypełznąć na światło dzienne.

Czasem resztki tej starej nieśmiałości budziły się w niej, ale wtedy starała się je zwalczać. Nie potrafiła pozbyć się pewnej skrytości, której szczerze nie znosiła. Bała się wyrażać głośno swoje najgłębsze myśli, choć nie miała ku temu żadnych podstaw.

Dlatego także i teraz nie mówiła nic, mimo że czuła złość i zażenowanie.

Obok niej Cathy nawijała jak katarynka o swoim wypadzie do sklepu Magiczne Dowcipy Weasleyów. Matt dreptał obok i wspólnie dyskutowali na ten temat.

Szczerze powiedziawszy o chłopakach nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. W sklepie były jeszcze większe tłumy niż zwykle i żaden z bliźniaków nie miał czasu by do któregoś z nich zagadać. Jedyne co byli w stanie powiedzieć o Georgu i Fredzie to to, że są sympatyczni (Matt miał dziwne trudności z wypowiedzeniem tego słowa). Więcej swojej uwagi oboje poświęcili sklepowi i jego wyposażeniu. Tutaj zgadzali się jednogłośnie i bez zbędnych problemów, że to było fantastyczne miejsce.

Słuchając ich szczebiotania Annie zaczęła mocno żałować, że w ogóle kiedykolwiek poszła do tego sklepu. Miała wrażenie, że cały świat nagle zwariował i nikt nie potrafi mówić o niczym innym jak tylko o Weasleyach. To było naprawdę męczące!

*

- Annie wyglądasz wspaniale! - zawołał Matt na widok swojej przyjaciółki wyszykowanej na imprezę.

Ubrana w nowo zakupiona sukienkę dziewczyna rzeczywiście prezentowała się świetnie. Materiał opinał jej ciało, delikatnie uwydatniając kobiece kształty. Lejący się materiał i drobne falbanki kołysały się, falowały z każdym ruchem jej ciała. Błękitny kolor kreacji idealnie harmonizował z odcieniem oczu dziewczyny i dodatkowo go podkreślał. Tak ubrana Annie wyglądała jakby płynęła, nie szła. Włosy miała luźno rozpuszczone i pokręcone, a szyję zdobił jedynie cienki, srebrny łańcuszek. Żadnego przepychu, czy niepotrzebnego rozmachu. Tylko kolczyki były duże, srebrne i fikuśne. Miały kształt wielkich potrójnych serc i ładnie błyszczały, załamując światło. Makijaż, który zafundowała przyjaciółce Cathy był prawie niewidoczny i bardzo dziewczęcy. Annie nie była pięknością. Nie była szczupła tylko zupełnie zwyczajna, niewysoka. Jej włosy same z siebie lekko się kręciły i miały banalny, brązowy kolor. Tylko niebieskie oczy były w niej wyjątkowe poprzez swój intensywny kolor.

Cathy także prezentowała się nie najgorzej. Czarna sukienka wyglądała na niej rewelacyjnie. Ona była z typu dziewczyn chudych jak szprycha i wysokich. Do tego mocne czerwone usta i blond włosy, czyli image zawodowej kusicielki.

- Dziękuję - odpowiedziała Ann i skromnie spuściła oczy.

- Ty także wyglądasz świetnie! -dodał Matt, zezując na Cathy.

Niepewne Marzenia ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz