6.

1.4K 74 63
                                    

Matt bardzo uważnie słuchał sprawozdania z imprezy, które zafundowały mu dziewczyny. Musiał wybadać sytuację, a więc każda informacja była dlań przydatna. Długi potok słów nieustannie napływał do jego biednej głowy i chłopak ledwo mógł się w tym wszystkim połapać.

- To będzie genialna znajomość! - cieszyła się Cathy, a Annie dla świętego spokoju zgodnie potakiwała. Wczoraj całą drogę z Pokątnej do domu wysłuchiwała, jak koleżanka pieje z zachwytu, więc miała jej już całkowicie dosyć. Żywiła cichą nadzieję, iż Matt zdejmie z jej barków jarzmo wysłuchiwania tych długich serenad na cześć bliźniaków, którymi raczyła ją Cath już od dłuższego czasu. Trzeba przyznać, że Annie się nie zawiodła. Matt, o dziwo, okazał się wyjątkowo wdzięcznym słuchaczem. Zwykle przecież nie interesowało go to co miała do powiedzenia Cathy. Widocznie jednak hogwartcy kawalarze interesują każdego - pomyślała Annie.

Zerknęła na rozemocjonowaną twarz przyjaciółki i uśmiechnęła się pod nosem. Doskonale wiedziała, że za kilka dni fascynacja bliźniakami jej minie i zapomni jakie to pieśni wyśpiewywała na ich cześć. Green taka już była. Interesowała się wszystkim niezwykle intensywnie, do każdego pomysłu podchodziła z wielkim zapałem, ale szybko jej zapał zamieniał się w znudzenie, a fascynacja w obojętność. Szalony charakter Cathy był Annie tak dobrze znany, że mogła pozwolić sobie teraz na całkowite nie przejmowanie się lawiną słów wypływającą z ust przyjaciółki.

Bardziej interesowała ją skupiona mina Matta. Jego zachowanie było co najmniej dziwne, a dziewczyna nie potrafiła go w żaden sposób rozszyfrować już od jakiegoś czasu. Teraz starała się obserwować go, jak najuważniej potrafiła. Musiała dowiedzieć się jakie motywy kierowały Walkerem. Gdy dostrzegła, jak Matt zaciska pięści na wzmiankę o tym, jak doskonale tańczyła z bliźniakami zrozumiała. On jest zazdrosny! Matthiew jest zazdrosny! - pomyślała rozbawiona i jednocześnie zaskoczona Annie - Toż to chyba koniec świata! - mruknęła zaniepokojona i następnie ziewnęła szeroko. Pomartwi się tym kiedy indziej. Dziś nie ma już na nic siły.

Nadszedł czas by wracać do domu i odrobinkę się zdrzemnąć. Takie imprezy były naprawdę wyczerpujące, a kilka godzin snu przed spotkaniem z przyjacielem nie było wystarczające. Czym prędzej pożegnała się i ruszyła w stronę domu, zostawiając Matta i Cathy samych, pogrążonych w rozmowie.

Annie cicho otworzyła drzwi do mieszkania i weszła do cichego jak nigdy domu. Rozejrzała się po korytarzu, ale kurtka matki wisiała na swoim miejscu. Dziewczyna wzruszyła jedynie ramionami i szybko zdjęła płaszczyk. Nie słyszała odgłosów przygotowywanego obiadu, ani żadnej innej, zwykle obecnej w tym domu krzątaniny.

- Jestem! - zawołała gdzieś w przestrzeń, ale nikt jej nie odpowiedział. Zaniepokoiło ją to i z rozmysłem ruszyła w stronę kuchni wiedziona jakimś wewnętrznym impulsem. Na paluszkach podeszła do drzwi i uchyliła je. Z przejęcia wstrzymała oddech.

Na stoliku, przy kuchennym stole siedziała jej matka i szlochała bezgłośnie. Jej ciałem wstrząsały konwulsje, a ręce trzęsły się straszliwie.

- Mamo! - krzyknęła przerażona Ann. – Mamo! - dodała łagodniej, podbiegając do swojej rodzicielki i obejmując ją ramionami. Grace lała jej się przez ręce, ale pozwalała się mocno przytulać. Dziewczyna łagodnie głaskała kobietę po głowie i tuliła w ramionach. Nie miała pojęcia co się stało, ale obawiała się wszystkiego co najgorsze. Jej matka była raczej opanowaną i spokojną osobą. Annie jeszcze nigdy nie widziała jej w takim stanie.

- Mamuś! Uspokój się! - prosiła szeptem. - Mamo proszę. Powiedz mi co się stało - nalegała.

Czuła się w tej chwil taka bezradna. Nie miała pojęcia co robić, jak powinna się zachować. Narastała w niej panika i przerażenie. Niewiele brakowało żeby i ona zaczęła płakać.

Niepewne Marzenia ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz