Rozdział 8 cz.1

188 38 8
                                    

Theo ledwo skończył ostatnią stronę, należącą do pierwszej części historii, gdy zauważył promienie słońca przenikające przez szybę. Wiedział, że już nie zaśnie. Zarówno podekscytowanie, jak i naturalne światło, by mu nie pozwoliły. Dlatego też wyskoczył z łóżka, założył ponure ubrania, które mu podarowano w sierocińcu i pobiegł do pokoju Miny.

Jego siostra smacznie spała, nie podejrzewając, że za chwile jej sen zostanie brutalnie przerwany.

— Mina? — Czternastolatek potrząsnął delikatnie siostrą, lecz ona coś wymamrotała pod nosem i postanowiła go zignorować. Chłopak ponowił próbę jeszcze kilka razy, a na końcu zagroził jej, że jeśli natychmiast nie otworzy oczu i nie zechce go wysłuchać, to wyleje na nią wiadro z brudną wodą, które zostało po sprzątaniu z poprzedniego dnia.

Dziewczyna nie wzięła jego słów na poważnie i przewróciła się na drugi bok. Nie wiedziała, jak poważny błąd popełniła.

***

— Nienawidzę cię — stwierdziła Mina, kiedy wróciła z łazienki już całkiem czysta. Jej łóżko wciąż było w dużej części mokre i brudne. Ponadto, nie pachniało najlepiej.

— Też cię kocham, siostrzyczko. A teraz słuchaj.

Wymamrotała kilka brzydkich słów, rzucając bratu pełne wyrzutów spojrzenie, ale ostatecznie nie więcej nie powiedziała. Może i przez spotkanie z Gerhardem spała tylko trzy godziny, jednak jakiekolwiek nowe wieści, dotyczące książki ich ojca, nadal ją interesowały. Mówili przecież o możliwej przeszłości ich rodzica, a więc również historii ich rodziny.

— Książka zawiera dwie osobne opowieści. Dopiero skończyłem pierwszą, ale, na swoją obronę, nie chciałem pominąć żadnego ważnego szczegółu.

— I co wywnioskowałeś? — pogoniła go, a potem ostentacyjnie ziewnęła.

— Myślę, to znaczy to na razie jedynie teoria, moje skromne przypuszczenia, które można łatwo obalić... ale to chyba jest autobiografia naszego ojca. Niektóre fakty się zgadzają, bohater nosi to samo imię co nasz ojciec. Nazwisko ma inne, ale przecież tata przejął swoje po mamie. Do tego główny bohater chciałby zostać pisarzem, a na końcu wyjeżdża z najlepszym przyjacielem do Berlina. No i na dziewięćdziesiąt procent opisał to miasteczko jako miejsce akcji. Tyle kawałków pasuje.

— Ale... — podsunęła, wiedząc, że zamierzał jeszcze podać jej kontrargumenty dla swojej hipotezy.

— Ale wprowadził do swojej powieści elementy fantastyczne. Po co by to zrobił? Przecież każdy wykształcony człowiek wie, że magia nie istnieje — prychnął.

— Polemizowałabym...

— Na pewno zostało to naukowo udowodnione. A w książce tato umieścił postać wiedźmy, jego najlepszy przyjaciel podobno zakochał się w jej córce. No i właśnie, czy kojarzysz jakiegoś Hansa wśród znajomych ojca? Bo ja nie przypominam sobie żadnego. — Theo wyraźnie wpadł w trans i Mina niemalże słyszała, jak trybiki chodziły w jego głowie, wprawione w ruch z powodu nowej lektury. Znała go na tyle, by wiedzieć, że ciężko go wyciągnąć z takiego stanu.

— No ale pomyśl o naszej sytuacji, Theo. Utknęliśmy w zapomnianym przez czas miasteczku, ograniczeni barierą. Mieszkańcy uważają, że zostali przeklęci, a na szczycie góry stoi tajemniczy zamek no i... podobno nikt z niego nie wraca. — W ostatniej chwili ugryzła się w język. Niemalże napomknęła o Gerhardzie oraz Her Hagerze, czyli niemalże żywej, trzymetrowej kukle.

— Dlatego dla własnego bezpieczeństwa, na razie go nie odwiedzimy — uznał. — Przyznaję, to wszystko wygląda podejrzanie i mam czasem chwile zwątpienia. Tylko że... muszę pozostać przy zdrowych zmysłach. Wiem, że ty lubisz takie historie, ale ja nie zamierzam ulec opinii większości. Do tych ludzi nie dotarła nauka, to normalne, że próbują wytłumaczyć zjawiska, których nie rozumieją, magią. Tylko błagam cię Mino, nie popadaj w przesadę i pamiętaj, co jest rzeczywiste, a co jest zwykłą bujdą.

— Oczywiście — westchnęła. Miała wrażenie, że dodał ostatnie zdanie jedynie po to, by ją dyskretnie poniżyć, i pokazać wyższość swojego intelektu. Dziewczyna jednak zacisnęła zęby. Pomyślała o jego zaszokowanej twarzy, kiedy opowie Theo o swoim perfekcyjnym planie i udowodni, że magia naprawdę istnieje.

— Wiesz co, dalej zastanawia mnie postać przyjaciela. Według książki miał romans z córką tej nikczemnej wiedźmy, ale córka zaszła z nim w ciążę i bali się, że wiedźma będzie chciała Hansa, czyli tego przyjaciela, zabić. No i Hans z Friedrichem, najprawdopodobniej naszym ojcem, uciekli z miasteczka. Mimo to Hans zamierzał wrócić.

— To... nasz ojciec uciekł tylko ze względu na najlepszego przyjaciela? — Mina uniosła brwi.

— Dowiedział się, że jego matka miała dawniej romans, a ojciec zapewne nie jest jego prawdziwym ojcem. Znienawidził ją za to kłamstwo i postanowił wyjechać. A w tym samym czasie akurat miała miejsce sprawa z jego najlepszym przyjacielem.

— Muszę to przeczytać — stwierdziła nastolatka. — Brzmi trochę jak powieść dla młodzieży. I Theo... słuchaj, bo jeśli ojciec naprawdę opisał swoją biografię w tej książce... myślisz, że rzeczywiście w tym miasteczku żyją jacyś nasi krewni? Dziadkowie?

— To dość... prawdopodobne. — Popatrzył na nią z zaskoczeniem, jakby dopiero w tamtym momencie dotarło do niego, że być może już niedługo pozna mistyczną rodzinę od strony ojca. Tę, która podobno ich tu ściągnęła.

Siedzieli przez chwilę na podłodze, w ciszy wpatrując się w pustą przestrzeń.

— No to chyba mamy nowy cel. — Theo podjął temat po upływie kilku minut kontemplacji nowych wiadomości. — Poza, oczywiście, przeczytaniem drugiej części. Musimy odwiedzić ratusz i jakoś zdobyć spis ludności.

— Tam przeszukamy wszystkich Friedrichów oraz Hansów. Porównamy ich daty urodzenia z wiekiem naszego ojca, zobaczymy, kto opuścił miasteczko około trzydzieści lat temu i być może znajdziemy naszych zaginionych krewnych — dokończyła jego siostra.

Wymienili podekscytowane spojrzenia. Na początku wyjazdu wizja poznania rodziny ojca nie przemawiała do żadnego z nich, lecz śpiączka matki oraz zastanie pozostawionym w sierocińcu pani Schmalz, zmieniło ich nastawienie. Oczywiście, jakoś sobie radzili, jednak nie pogardziliby wsparciem zaufanego dorosłego.

— To by było niesamowite — przyznał cicho chłopak.

Mina przytaknęła. Zdążyła już nawet zapomnieć o złości na brata.

Legenda Zapomnianego MiasteczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz