Rozdział 17 cz.1

159 26 5
                                    

Po męczącym biegu w kierunku miasteczka samotny chłopak wreszcie ujrzał znajomą sylwetkę. Ciepłe łzy spływały po jego twarzy, lecz on nie kłopotał się, by je zetrzeć. Zwykle nie lubił okazywać słabości przed innymi ludźmi, jednak jego najlepszy przyjaciel stanowił wyjątek. Znał go od małego i byli dla siebie jak bracia. Dzielili wszystkie tajemnice, nie istniał dla nich temat tabu.

Friedrich czekał przy fontannie, swobodnie opierał o nią swój ciężar, a wyraz jego twarzy emanował goryczą. Chłopak od razu zrozumiał, że Hansa spotkało coś bardzo nieprzyjemnego, gdyż jego przyjaciela trudno było wyprowadzić z równowagi. Sam właśnie przeżywał najgorsze chwile w swoim życiu i nie chciał, żeby tak bliska mu osoba odczuwała podobny ból.

— Rozmowa z matką nie poszła, jak przewidywałeś? — zaczął Hans drżącym głosem.

— Nie mogę uwierzyć, że okłamywała mnie przez tyle lat! Kiedy spytałem, czy burmistrz Fuger jest moim prawdziwym ojcem, nawet nie próbowała zaprzeczać. Stała tam i patrzyła na mnie bez wyrazu! — Jego przyjaciel prawie nigdy nie podnosił głosu, należał do spokojnych, wyważonych ludzi, ale Hans mu się nie dziwił. To, co usłyszał, zdewastowałoby każdego.

Friedrich dopiero po chwili skierował swój wzrok na towarzysza i jego natychmiast złagodniał. Odrzucił na bok swoje problemy, gotowy wesprzeć jedną z najważniejszych dla niego osób.

— Hans, coś ty nawyczyniał?

— Ona... ona jest w ciąży — wykrztusił młodzieniec.

— O Boże. Przecież kiedy jej matka się dowie, zabije cię bez zastanowienia. — Friedrich chwycił chłopaka za ramię. — To jest wiedźma Hans. Zadarłeś z wiedźmą.

— Wiem. Claudia kazała mi uciekać, ale ja nie mogę jej zostawić. Chcę z nią wychować to dziecko.

— A więc co teraz zamierzasz?

— Wyjadę do Berlina na kilka miesięcy — westchnął z determinacją. — A kiedy zarobię wystarczająco pieniędzy, wrócę tu i zabiorę ją do stolicy. I zostaniemy szczęśliwą rodziną.

Zawisła pomiędzy nimi cisza. Cisza, która oznaczała wyczekiwanie. Prośbę. Friedrich doskonale wiedział, o co Hans chciał zapytać, nawet jeśli słowa nie wyszły z jego ust.

— Pojadę z tobą. Nie mam zamiaru dłużej zostać w tym przeklętym domu z moją matką oraz człowiekiem, którego przez tyle lat uważałem za ojca. Nie chcę mieć z nimi już nic wspólnego. Nie chcę już nigdy więcej wracać do tego przeklętego miasteczka.

Na twarzy Hansa błysnął uśmiech, chociaż oczy młodzieńca wciąż pozostawały smutne.

Ruszyli przed siebie, marząc o lepszej przyszłości.

***

Mina za zdziwieniem przetarła oczy. Promienie słoneczne wpadły przez okno, oświetlając jej bladą twarz. Leżała w wygodnym łóżku w pokoju, którego ściany wyłożono tapetą w kwieciste wzory. Musiało minąć kilka sekund, nim przypomniała sobie, gdzie była. 

Legenda Zapomnianego MiasteczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz