23

76 11 0
                                    

Olivia , Chicago/Paryż


Porwanie przez Aleksandra było szczytem wszystkich szczytów. Nigdy się nie spodziewałam że byłby do tego zdolny.
Opłacił recepcjonistę i szefa ochrony żeby nie przeszkodzili w jego niecnych planach.
Lekarze w policyjnym więzieniu uznali że mój były narzeczony jest chory psychicznie. Teraz nie wyjdzie przez długi czas. Już chłopcy się o to postarali.
A ja miałam nadzieje jak najszybciej o tym zapomnieć i dziękować Bogu że nic mi się nie stało. Nie wyobrażam sobie żeby miał mnie więzić albo gwałcić. To byłby koszmar. Przez te zdarzenia Dymitr nie opuszczał mnie na krok, czuwał w dzień i w nocy. Był jak mój anioł stróż.

***

Dymitr nie był przekonany co do mojego wyjazdu. Nie chciał mnie puścić. Dalej był wystraszony chociaż zaprzeczał ale widać po nim i jego niespokojnej osobie że mocno to przeżył. Zbyt mało czasu minęło żeby mógł jakoś to przeboleć. Mi na samą myśl o tym robiło się słabo.

-Będziesz tęsknił?

W odpowiedzi na moje pytanie kiwnął głową. Staliśmy na przeciwko siebie, mierzyliśmy się uważnie wzrokiem. Nie był przekonany co do moich zapewnień że wszystko jest dobrze.

-Kiedy teraz się zobaczymy? -było mi trudno zarezerwować dla niego konkretny termin. Musiałam nadrobić zaległości na uczelni. Wrócić do własnego życia. wzruszyłam ramionami. Zaciskam usta w wąską linię. Miałam wrażenie że jeśli chciałabym coś powiedzieć głos by mnie zawiódł i zaczęłabym płakać. Tak bardzo nie chciałam go tu zostawiać. Najchętniej spakowałabym go do walizki i zabrała ze sobą.

-Może uda mi się przylecieć w następny weekend -jego Cichy głos powoli sprowadził mnie na ziemię.

-Byłoby miło...

-A jak nie to widzimy się za dwa tygodnie przed ołtarzem -powiedział a ja się zaśmiałam. Nadal nie mogłam w to uwierzyć. Że był tylko mój i miał być moim mężem.
Nie powinien mnie odprowadzać. Teraz było mi cholernie smutno.

-To dla ciebie-podał mi małe pudełeczko mrugając z uśmiechem -Otwórz je dopiero jak wystartujecie.

***

Wystartowaliśmy, byliśmy dosłownie kilka minut w powietrzu gdy mężczyzna obok mnie wstał i udał się do łazienki na tyle samolotu.
Postanowiłam otworzyć prezent od Dymitra  i nie minęły nawet dwie minuty a ktoś ponownie usiadł obok mnie. Ja w tym czasie patrzyłam się w pierścionek, który znajdował się w małym pudełeczku.

Zastanawiałam się co on oznacza, czy to było to co myśle ? Ale dlaczego nie podarował mi go osobiście ?

-Zostaniesz moją żoną?-usłyszałam ciepły głos tuż przy moim uchu, aż podskoczyłam z wrażenia.

-Co ty tu robisz?-zapytałam zaskoczona lekko się odsuwając.

-Odpowiedz-poprosił patrząc się mi na usta. Byliśmy ponad chmurami a on mnie prosi o rękę, co za wariat.

-A uklękniesz ? To się zgodzę-zażartowałam, Dymitr się zaśmiał ale zrobił to. Ukląkł w przejściu i złapał mnie za rękę uprzednio ją całując.

-To jak wyjdziesz za mnie?

-Tak-zaśmiałam się przez łzy i mocno go pocałowałam.
Dymitr wstał i krzyknął na cały samolot:

-Proszę szampana! Ta urocza dama zgodziła się zostać moją żoną!

Wszyscy pasażerowie zaczęli klaskać i gwizdać ja zażenowana pociągnęłam Dymitra na siedzenie.

Ocean uczuć.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz