46

35 3 0
                                    



Dymitr, Chicago

Koczowałem w swoim mieszkaniu już kilka dni. Nawet pracę miałem w dupie. Maureen przychodziła kilkanaście razy, na początku sprawdzić jak się trzymam. Później zrobiła się nachalna. Wydzwaniała, wypisywała aż przestałem odpowiadać na jej zaczepki. Do mieszkania też jej już nie wpuszczałem. Po prostu czułem się jakbym stracił cząstkę siebie, którą była Lena.
Czas leciał a zdawało się że ja stałem w miejscu. Właściwie wszystko straciło dla mnie sens, pogrążyłem się w smutku. Przeżywałem żałobę na swój pieprzony sposób i nic nikomu do tego.


***


Nie odebrałem jej z lotniska nawet nie wiedziałem że przylatuje. Kiedy stanęła w moich drzwiach przeżyłem niezły szok. Olivia w końcu się zjawiła, nie wiem jakim cudem. Miałem wrażenie że od naszej ostatniej rozmowy minęło zbyt dużo czasu. Tyle się wydarzyło. Ale dobrze że była bo przy niej czułem się trochę lepiej, dodawała mi otuchy i siły do ustalenia sobie jakiegoś celu.

Kiedy się obudziłem był środek nocy, Olivii przy mnie nie było. W salonie paliło się światło. Siedziała w fotelu z podciągniętymi kolanami pod klatkę piersiową, w rękach trzymała kubek.

-Zamówiłam chińszczyznę w całodobowym barze. Będzie za 20 minut.

Zdałem sobie sprawę, że burczy mi w brzuchu. Pokiwałem głową na zgodę, wypadało by coś w końcu zjeść. Niestety tak ciężko było mi cokolwiek przełknąć.

-Wezmę prysznic-zasugerowałem i zniknąłem w drzwiach łazienki. Przez ten cały czas straciłem dobrą passę. Zarośnięty na brodzie, włosy na głowie też zrobiły się przydługie. Pora się ogarnąć, Lena już nie wróci do żywych a ja wciąż mam swoje życie. Pora coś z tym zrobić.

Wykąpałem się, ogoliłem, ubrałem czyste ciuchy. Jutro też muszę umówić się do fryzjera.

Wchodząc do salonu zdałem sobie sprawę że jest tu znacznie czyściej a śmieci zniknęły. Olivia siedziała na podłodze i zajadała się ryżem z warzywami.

-Przepraszam że nie zaczekałam, byłam bardzo głodna-powiedziała cicho po przeżuciu kolejnej porcji.

-Nie krępuj się-próbowałem się do niej uśmiechnąć ale wyszedł mi tylko słaby grymas. Nie potrafiłem w pełni cieszyć się tym że tu ze mną była, ale bardzo to doceniałem.

-Wróciłam na stałe-miałem wrażenie że się wstydzi a może to było tylko złudzenie? Ewidentnie czekała na moją reakcję, niestety nie zobaczy fajerwerków, nie kiedy jestem w takim stanie. Oczywiście, że się cieszyłem ale nadal to była trudna sytuacja. Nie wiedziałem co powiedzieć, podszedłem do niej, dałem jej buziaka w czoło i wziąłem swoją porcję. Usiadłem obok niej.

-Chcesz o tym pogadać?-zapytała cicho, nie musiała dodawać o co jej chodziło. Ewidentnie ten temat będzie jeszcze długo w mojej głowie i dookoła moich przyjaciół.

-Raczej nie...

-Okej, nie naciskam. Zero presji- poprawiła włosy w kucyku. Później już nawet nie patrzyła w moim kierunku. Zjedliśmy w kompletnej ciszy a ja zastanawiałem się co dalej.


***


Następnego ranka ponownie mój dzwonek do drzwi dał o sobie znać, znowu niespodziewany gość.

Ocean uczuć.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz