26

61 10 0
                                    

Dymitr, Chicago


Po kłótni z Olivią miałem ochotę się napić. Tyle że nie chciałem przebywać w towarzystwie ludzi. Więc bar odpadał. 

Po raz pierwszy od dawna zdałem sobie sprawę, że nie mam własnego kąta. Od kilku miesięcy koczowałem u Leny, na zmianę u Maureen i zdarzało mi się sypiać w mieszkaniu Benjamina u boku Olivii.

Czułem się strasznie zdołowany. Nic nie było w stanie poprawić mojego humoru. No chyba że butelka dobrej whiskey. Nie dochodziło nawet południe a ja płaciłem za swoje alkoholowe zakupy w pobliskim sklepie. 

Bez słowa wszedłem do kuchni i wyciągnąłem szklankę. Nalałem trunku do 3/4 jej wysokości. I wypiłem za jednym chlustem.

Moja przyjaciółka siedziała przy wyspie kuchennej przed laptopem. Zdjęła okulary i uniosła wysoko brwi aż schowały się pod niedawno ściętą grzywką.

-Stało się coś?-zapytała cicho zaniepokojona. Zacisnąłem usta, nie dałem rady odpowiadać że to przez nią pokłóciłem się z narzeczoną. To nie jej wina przecież. Ona nigdy mnie nie kochała. To ja za nią szalałem i ja chciałem jej bliskości. Ale to było kilka lat temu. Teraz pragnąłem innej kobiety.

Chwyciłem za butelkę i poczłapałem do "swojego" pokoju. Zamknąłem się i upiłem samotnie. Nie pozostało mi nic innego jak przespać ten cholernie beznadziejny dzień.


***

Wstałem późnym wieczorem. Wziąłem prysznic i ubrany w czyste ciuchy zawitałem do salonu. Maureen przyglądała się w lustrze. Miała na sobie czarną luźną sukienkę, zebraną srebrnym połyskującym paskiem w talii. Na stopach martensy a na ramionach skórzaną ramoneskę. Włosy związała w wysoki kucyk.

-Wychodzisz gdzieś?-zapytałem pocierając brodę, uciekałem wzrokiem. Czułem jak mnie obserwuje.

-Chcesz pogadać?-odpowiedziała pytaniem na pytanie, wkurzało mnie to chociaż sam tak często robiłem- Benjamin wtajemniczył mnie w waszą kłótnie. Liv się wygadała, jest na mnie wściekła.

-Nie powinna...

-Rozumiem ją Dymitr-przerwała mi, bawiła się bransoletką która znajdowała się na jej nadgarstku- Też bym się wściekła na jej miejscu. Nie chciałabym się dowiedzieć że mój facet spał kiedyś ze swoją przyjaciółką. Zwłaszcza po takim czasie. Nie powinniśmy tego ukrywać.

-Zareagowała zbyt emocjonalnie-powiedziałem próbując jakoś wybrnąć z tej sytuacji. Maureen próbowała bronić Liv a ja Mo. Jakby to miało jakoś rozwiązać ten problem.

-Wybierzesz się ze mną na noc muzeum?-przyjaciółka zmieniła temat, nie byłem usatysfakcjonowany ale nie zostało mi nic tylko się zgodzić. Ona odstrojona jak Stróż na Boże Ciało a ja jak Lump spod monopolowego.


Takim oto sposobem znaleźliśmy się w Art Institute of Chicago. Maureen uwielbiała sztuki piękne. Minęła się z powołaniem, miała uśpioną duszę artystki. Wolała inwestować w innych niż w swój talent. Ona stawiała na pewne i praktyczne rzeczy.

Staliśmy przed jakimś dziełem współczesnym. Mo podziwiała obraz a ja nie potrafiłem w nim nic dostrzec. Wyglądał jakby ktoś zrobił kilka figur geometrycznych w paintcie i połączył ze sobą. Domyślam się że miały tworzyć jakąś spójną historię chociaż tak naprawdę wyszło jak z dwoma różnymi skarpetki które są parą. Kompletnie niezrozumiałe.

Ocean uczuć.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz